ISSN 2657-9596

Bez alimentów

Iza Desperak
05/12/2010

Rodziców samodzielnie wychowujących dzieci jest coraz więcej. W czasie ostatniego spisu powszechnego (2001) było ich około dwadzieścia procent, z czego ponad siedemnaście procent to samotne matki.

Z badań wyłania się następujący obraz: samotna matka wychowuje jedno dziecko, mieszka w mieście, ma 30 – 49 lat, wykształcenie średnie lub zasadnicze zawodowe, jest mężatką (formalnie zamężne kobiety też wychowują dzieci same) lub rozwódką, pracuje głownie w sektorze publicznym, mieszka samodzielnie, najczęściej w mieszkaniu kwaterunkowym, zakładowym, spółdzielczym lokatorskim.

Zarobki samotnych matek są przeciętne lub niższe od przeciętnych. Jedna trzecia samotnych matek nie pracuje. W ich rodzinach jest wyższy odsetek bezrobotnych, niż w rodzinach pełnych. Rodziny samotnych matek należą do kategorii rodzin zagrożonych ubóstwem.Samodzielne matki charakteryzują się jako grupa nieco gorszym poziomem zdrowotności, niż matki w rodzinach pełnych, częściej cierpią na przewlekłe choroby. Mają gorszą sytuację mieszkaniową. Odsetek rodzin samotnych matek żyjących poniżej subiektywnej linii ubóstwa jest znacznie większy, niż ogółu rodzin i rodzin pełnych z dwójką lub trójką dzieci, a zbliżony do rodzin pełnych z czwórką i więcej dzieci. Codziennością są trudności w zaspokajaniu podstawowych potrzeb. Ponad jedna trzecia – pomimo oszczędnego trybu życia – ma kłopoty z dokonywaniem większych zakupów. Ponad 20% kupuje wyłącznie najtańsze jedzenie i ubranie. Badania z lat 80. wskazują, że po rozwodzie matka przejmuje na siebie większość obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem i utrzymaniem go.
Od lat 70. problem pozostawania dzieci wyłącznie na utrzymaniu matki, mimo zasądzonych alimentów, stał się na tyle poważny, że wprowadzono specjalną instytucję. Powstanie instytucji Funduszu Alimentacyjnego to pierwszy instytucjonalny sygnał o ulotności zobowiązań ojcowskich. Z jednej strony miał ojców zastąpić, z drugiej za pomocą środków przymusu do przyjęcia przynajmniej finansowych obowiązków zmusić. Historia likwidacji Funduszu to dowód na powszechną akceptację owej ulotności, nieskuteczność państwa w egzekucji zobowiązań ojcowskich, a także na zwiększenie się społecznej akceptacji dla zjawiska niepłacenia alimentów przez ojców. Fundusz działał bowiem przez 30 lat, zanim 1 maja 2004 został zlikwidowany. Następnie na skutek protestów „alimenciar” – czyli samoorganizującej się sieci samotnych matek pokrzywdzonych przez likwidację Funduszu – do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy o Funduszu Alimentacyjnym, który wszedł w życie 1 października 2008.

Projekt ten trafił do Sejmu, bo „alimenciarom” udało się uzyskać ogromne społeczne poparcie i zebrać wymagane 100 tysięcy podpisów. Mimo to nie cieszył się poparciem parlamentarzystów, został uchwalony dopiero w ostatnim dniu obrad sejmu, tuż przed jego samorozwiązaniem. Dlaczego w 2004 roku zlikwidowano Fundusz Alimentacyjny? Otóż od początku lat 90. obserwowano coraz mniejszą skuteczność egzekucji alimentów. Coraz trudniej było ściągnąć z niepłacących ojców „zaliczkę” czy „pożyczkę” alimentacyjną. O ile początkowo ściągalność wynosiła około 90%, to tuż przed likwidacją zmniejszyła się do 12% (dane ZUS). Decyzję o likwidacji uzasadniano więc zagrożeniem dla budżetu. Przed podjęciem decyzji o likwidacji Funduszu podejmowano wiele działań na rzecz jego ekonomicznej stabilizacji, jednak bezskutecznie. Działania te nie były skierowane w stronę zwiększenia skuteczności egzekucji alimentów, ale ograniczenia wysokości świadczeń i liczby osób do nich uprawnionych.

Ograniczenie wysokości świadczeń zapewniał (wyznaczony na bardzo niskim poziomie) pułap wysokości świadczenia, a także trudności, na jakie napotykały matki próbujące podnieść sądowo wysokość zasądzonych alimentów. Ograniczanie ilości uprawnionych zapewniało wprowadzenie kryterium dochodowego (tylko rodziny o najniższych dochodach mogły zostać objęte świadczeniem) oraz zastąpienie oświadczenia o dochodach, składanego przez matkę dla wyznaczenia dochodu rodziny, wymogiem składania potwierdzonej kopii zeznania podatkowego PIT. Mnożenie barier przed matkami – przy braku automatycznej indeksacji wysokości alimentów oraz faktycznie zmniejszającej się wysokości przeciętnego świadczenia z funduszu – prowadziło do rezygnacji przez wiele matek z walki o świadczenie, dysproporcja miedzy kosztami jego uzyskania a wysokością rosła. Matka samotnie wychowująca dziecko lub dzieci musiała bowiem co roku (oraz za każdym razem, gdy zmieniła się jej sytuacja) składać dokumenty potwierdzające jej dochody w ZUSie, przedtem potwierdziwszy je w Urzędzie Skarbowym, następnie co roku rozpoczynać postępowanie sądowe o podniesienie kwoty dewaluujących się w międzyczasie alimentów. W przypadku matek pracujących wizyty w urzędach i sądach w godzinach pracy oznaczały konieczność ciągłego zwalniania się z pracy. Dla niepracujących matek barierą ubiegania o świadczenie stawał się koszt dojazdu i opieki nad dziećmi (do sądu nie wolno przychodzić z dziećmi, a niepracujące kobiety nie mogą oddać dziecka do przedszkola z powodu jego kosztów oraz ograniczeń w rekrutacji). W międzyczasie świadczenie alimentacyjne staje się jednym ze świadczeń społecznych przysługujących biednym rodzinom, a nie zobowiązaniem prawnym. Jest to chyba najczęściej ignorowany i niemożliwy do wyegzekwowania wyrok sądowy w Polsce. Mimo tych ograniczeń i bardzo niskiej faktycznej kwoty pojedynczego świadczenia, Fundusz był coraz bardziej zadłużony – wypłacał świadczenia o średniej wysokości 12% przeciętnego wynagrodzenia około 500 tysiącom rodzin.

Stopniowa likwidacja Funduszu Alimentacyjnego przebiegała w ciszy. Decydenci polityki społecznej i mass media posługiwały się z jednej strony retoryką rynkową, z drugiej zaś przerzucały odpowiedzialności na same samotne matki. „Państwo nie jest ojcem” oświadczyła minister polityki społecznej Jolanta Banach. Przyczyny nieudolności Funduszu Alimentacyjnego i – szerzej – nieskuteczności egzekucji alimentów spróbowała zbadać jedna z organizacji pozarządowych, Centrum Praw Kobiet. Przeprowadziła badanie ankietowe wśród matek mających zasądzone alimenty. Wyniki tego badania niedwuznacznie wskazują na społeczne bariery egzekucji alimentów: wsparcie niepłacących alimentów rodziców (głownie ojców) nie tylko przez rodziny i przyjaciół, ale nawet przez komorników – czyli urzędników zobowiązanych do działań w imieniu niealimentowanych dzieci i państwa, którego sądów wyroki mieli wspierać. Widać wyraźnie, że sieć społecznego wsparcia, pozwalająca ojcom na niepłacenie na własne dzieci, zatacza szerokie kręgi. Świadczy to o sile społecznego zwyczaju podważającego ojcowski obowiązek alimentacji, o ile tylko ojciec go zakwestionuje. Niewywiązywanie się z tego obowiązku nie skutkuje ani konsekwencjami prawnymi, ani społecznym ostracyzmem, wprost przeciwnie, polecane instytucjonalne rozwiązanie to egzekucja alimentów z dochodów bliskich ojcu dziecka kobiet – matki (czyli babki dziecka) lub nowej partnerki ojca.

Historia Funduszu Alimentacyjnego, jego likwidacji i przywrócenia to także historia przekształcania się pewnej państwowej gwarancji prawnej w zasiłek dla najbiedniejszych oraz znikania z horyzontu kolejnych grup matek z Funduszu wypychanych. Uwaga zwrócona została na problem najbiedniejszych samotnych matek, te średnio zarabiające mają sobie radzić same. Protesty przeciwko likwidacji Funduszu podniosły się dopiero wtedy, gdy ogromna liczba rodzin już znajdowała się poza systemem. Nowy fundusz obejmuje tylko rodziny z dochodem netto nieprzekraczającym 725 zł na osobę. Od lat 70., gdy zauważono ten problem i próbowano go instytucjonalnie rozwiązać, obserwujemy jego powolną marginalizację. Brak jest woli diagnozowania przyczyn niewydolności kolejnych systemów, samotne matki i ich dzieci nie są priorytetem żadnej z polityk prorodzinnych kolejnych rządów. Oficjalny dyskurs promujący rodziny tradycyjne przyczynia się do niewidoczności, napiętnowania i wykluczenia rodzin niepełnych, a matki, które same wychowują dzieci, są pozostawione same sobie.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.