ISSN 2657-9596
Think Tank Feministyczny

Ubóstwo energetyczne – klimaty na dole

Marcin Marszałek , Anna Zachorowska-Mazurkiewicz
16/01/2014
Rząd pracuje nad tzw. programem antysmogowym. Jego celem jest m.in. wyeliminowanie domowych pieców węglowych jako nieekologicznych sposobów ogrzewania. Władze Krakowa czy Wałbrzycha już zapowiedziały wprowadzanie tych programów. Lokalne programy zakładają kary za palenie węglem. Jak to wpłynie na życie ludzi?

W Polsce ok. 1,3 mln gospodarstw domowych grzeje tradycyjnymi piecami na węgiel, a 4,5 mln korzysta z kotłów na paliwo stałe – zazwyczaj węgiel (GUS 2012). 16,3% gospodarstw ma problem z utrzymaniem właściwej temperatury w domu, a 12,5% ma problemy z płaceniem zaległych rachunków za energię (dane Eurostat). Z powodu wychłodzenia zimą 2012/13 zmarło w Polsce 167 osób. Postanowiliśmy zapytać trzech mieszkanek Wrocławia i Krakowa o ich doświadczenia związane z paleniem węglem oraz opinię na temat zmian w prawie.

Kasia

Kasia z podwrocławskich Bielan mieszka w dużym, dwupiętrowym domu ok. 200 m2, wybudowanym w latach 70. Razem mieszka 5 osób, babcia na dole, Kasia i jej rodzina na górze. Tylko Kasia pracuje, jej matka i brat mają jedynie prace dorywcze. W domu zainstalowany jest stary piec na węgiel. Ogrzewanie prądem wychodzi dużo drożej.

Czasem udaje się kupić węgiel w sierpniu, kiedy taniej – mówi Kasia. – W sierpniu tona kosztuje 700 zł, czyli tanio, a teraz płaciliśmy 450 za pół tony. Ale nie zawsze mamy pieniądze w tym terminie… Cały czas cena węgla idzie w górę, a na całą zimę potrzeba ok. 1,5 tony. My to i tak się męczymy.

Piec jest w piwnicy, na samym dole, gdzie rodzina przechowuje węgiel. Dokładaniem do pieca zajmuje się brat Kasi. – Gdyby chcieć to prawidłowo robić, to trzeba co trzy godziny, dokładać ok. 5 kg węgla. Ale faktycznie my palimy tak, jak nas stać. Zimą to mamy w większości zimno. Najcieplej ma moja babcia, bo ona mieszka na parterze, tam na dole jest wiesz piwnica i piec, a odkąd jest niedołężna, to jej zrobiliśmy jeszcze taki jeden piecyk, on jest taki mały, że nawet jak nie mamy pieniędzy, to u niej można wrzucić parę drewienek i u niej jest już ciepło.

Ogrzewanie gazowe jest dużo droższe niż węgiel. Kasi i jej rodziny na to nie stać. Nie mają pieniędzy, żeby zainwestować w piec gazowy i starać się o refundację: na fachowców nas nie stać. Taki dom to jest mega ciężko utrzymać, się starzeje, wszystko niszczeje, nie ma pieniędzy, żeby to wymalować, wyremontować. Mój dziadek zmarł parę lat temu, nie ma takiego gospodarza, co by się wszystkim zajął. A dziadek całą gospodarką się zajmował, wszystko ci zrobił w domu, a teraz jest kiepsko. W podobnej sytuacji są sąsiedzi Kasi z osiedla na Bielanach, w większości starsi ludzie, którzy palą węglem, czy jeszcze tańszym miałem węglowym. – Te nowe domki co się budują na Bielanach, wiesz – teraz jest mnóstwo takich jakichś nowych posesji – to może stać na jakieś gazowe czy jakieś podłogowe.

Daria

Daria mieszka z dwójką dzieci w starej 100-letniej kamienicy na Nadodrzu. Nie doczekała się głośniej „rewitalizacji“, podobnie jak większość kamienic w dzielnicy. Została za to sprzedana wraz z lokatorami nowemu właścicielowi, który chce się pozbyć lokatorów za wszelka cenę. Lokatorki i lokatorzy podjęli strajk czynszowy. Jej mieszkanie jest w oficynie głównej kamienicy na drugim piętrze, 44 m2, 3,5 metra wysokości. Z jednej i drugiej strony nie ma sąsiadów i mieszkanie jest strasznie zimne. Kamienica jest nieremontowana, nieocieplona, niewymieniane okna. Mieszkanie ogrzewa elektrycznie, ponieważ nie ma gdzie trzymać opału – nowy właściciel zablokował schowek.

Tylko w jednym pokoju stoi piec kaflowy na węgiel, tudzież drzewo. Wcześniej przez pierwsze dwie zimy paliła węglem, a potem było drzewo i brykiet, ale głównie drzewo. – Jedno ze składu drewna, tak normalnie, a druga zima była cały czas palona z odpadów poremontowych z innego mieszkania, jakieś podłogi, stare szafy, okna itd. Co nie było zbyt fajne, ponieważ często to drewno miało lakier i farbę, no i wszystko to śmierdziało. Węgiel składowała w piwnicy, nosiła na drugie piętro, było to strasznie uciążliwe. Węgiel kupowany był na targu na Ptasiej, pewnie pochodził z biedaszybów.

Przyjeżdżały ciężarówki, które miały cztery przegrody i się kupowało jedną lub dwie przegrody. Nie starczało i w marcu trzeba było jeszcze dogrzewać. Dogrzewaliśmy elektrycznie, bo już się nie opłacało kupować nowego węgla. Piec jest nieszczelny i się strasznie bałam, mimo czujników czadu. Poza tym i tak trzeba mieć drewno na rozpałkę. To jest strasznie dużo roboty, zwłaszcza jeśli się kupi zły węgiel. Czasami zdarza się, że dorzucają kamieni, żeby na wadze było tyle samo, no i czasem wyjmowało się kamienie zamiast popiołu. Po za tym węgiel strasznie brudzi, śmierdzi i jest pełno syfu wokoło.

Sąsiedzi na górze mają kozę, na drewno, a sąsiedzi poniżej kominek z rozprowadzeniem, a sąsiadka naprzeciwko piec kaflowy, jeden na dwa pokoje, co nie było dobrym rozwiązaniem, bo ciepło uciekało przez mur. Większość ludzi jest skazana na ten węgiel, ze względów ekonomicznych. Zwłaszcza w tym rejonie. Ale jednocześnie ludzie palą czymkolwiek, bez świadomości. Najgorsze jest to, że trudno znaleźć naprawdę dobry węgiel, kaloryczny, a nie jakieś kamienie.

Maria

Maria mieszka wraz z mężem i dwójką dzieci w Krakowie, w starej kamienicy, która jest własnością jej rodziców. Pracują na zmianę.

W piecu paliło się od zawsze. Rocznie trzeba było zakupić 1,5 tony węgla. Palenie zajmowało około godziny dziennie. Trzeba przynieść węgiel, wyczyścić popiół, załadować i dokładać. W marcu 2013, po zakończeniu sezonu grzewczego zdecydowaliśmy się na rozbiórkę pieca kaflowego. Pojawił się grzyb. Wcześniej piec osuszał. W 2010 roku miasto dofinansowywało zmianę pieców w kwocie stałej 2000 zł bez względu na, to jaki piec zakupywano. W 2011 nie było dotacji. Teraz miasto całkowicie pokrywa koszty zmiany pieca. Jest to na zasadach konkursu, gdzie przyznawane są punkty w zależności od ilości pieców do rozebrania, ale również lokalizacji. Więcej punktów za centrum, bardziej zanieczyszczone dzielnice. Te czystsze nie dostają tyle punktów. W tym roku były 3 tury głosowania. Pierwsza w styczniu, druga w czerwcu i tam nie dostała dofinansowania. Ogłoszono 3 turę we wrześniu i dofinansowanie jest, ale do tej pory nikt z nią się w tej sprawie nie kontaktował.

Dotacje te nie są dostępne dla wszystkich. Najpierw trzeba mieć środki na sfinansowanie wymiany pieców, punkty i szczęście w konkurencji z innymi o dotacje.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.