ISSN 2657-9596

Ogrody społeczne – rolnictwo wraca do miast

Patryk Białas
08/09/2015

Ogrody społeczne zaczynają być modne. Za sprawą samych mieszkańców. Mieszczanie zaczynają postrzegać rolnictwo jako integralną część życia miejskiego.

W Brukseli warzywa uprawia się na tarasie Biblioteki Królewskiej. W Sztokholmie zielone ogrody powstały na nieużywanej bocznicy kolejowej. Warzywa uprawiają też w swym mieście poznaniacy – na Łazarzu, w parku Kasprowicza. Na dziedzińcu słupskiego magistratu powstał pierwszy w mieście ogród społeczny. Kaufhaus, zabytkowe osiedle w Rudzie Śląskiej, zamieni się wkrótce w zieloną oazę.

Przykłady można zresztą mnożyć: Florida House Institute for Sustainable Development w Sarasota na Florydzie, oraz Full Circle Farm, 11-hektarowa farma na terenie kampusu szkoły średniej w Dolinie Krzemowej. Wspólnoty lokalne organizują ogrody społeczne w Boston Common, Collingwood Farm w Melbourne, P-Patch w Seatlle, South Central Farm w Los Angeles. Spotyka się je nie tylko w Europie czy Ameryce Północnej, ale i w Kairze, Hawanie, Bombaju i Bangkoku.

Prawo do zieleni

Dla wielu z nas warunki życia w mieście – przebywanie w ciągłym hałasie, wśród spalin, w ruchu i pośpiechu – są tak uciążliwe, że własny ogród jawi się jako zaciszne miejsce, w którym codzienny kontakt z naturą łagodzi stres. Gdy zdobędziemy skrawek zieleni, budujemy na nim zieloną oazę, tworzymy przestrzeń do aktywnego wypoczynku albo uprawiamy grządki.

Dag Hammarskjöld powiedział: „Ktoś, kto chce ładnie utrzymać swój ogród, nie przeznacza ani kawałka ziemi na chwasty”. Otoczenie domu jest zawsze wizytówką jego mieszkańców. Nieuporządkowane place, zaniedbane trawniki, nieużytki po pustostanach informują, że nie ma gospodarza.

Pięknie urządzony i zadbany ogródek staje się wizytówką właściciela. Przestrzenie wokół naszych bloków czy kamienic mogą się zazielenić i przekształcić w uporządkowane grządki, na których rosną warzywa i owoce. Wolne obszary miejskie zostaną wykorzystywane do produkcji rolnej. Krajobraz miasta może wypięknieć.

Własny ogród pielęgnuje się i aranżuje tak, aby był powodem do dumy. Sprawiał radość właścicielom. Stał się miejscem, w którym chętnie pracuje się i odpoczywa. Ogrody społeczne mogą nawet stać się odpowiedzią na coraz większy problem braku zieleni w miastach.

Wspólnie zamiast osobno

Mogą również zbudować silną wspólnotę lokalną. Sąsiedzi uzgadniają plan ogrodu, a następnie harmonogram i podział zadań przy uprawie. Organizują dyżury przy plewieniu i podlewaniu. Okolica zaczyna pięknieć. Spotykają się, rozmawiają i plotkują. Odpoczywają. Poprawiają się relacje sąsiedzkie. Zwiększa się duma i zaangażowanie społeczności lokalnej. Spada przestępczość. Wartość nieruchomości wzrasta. Otoczenie pięknieje – nie tylko wizualnie.

Mieszczanie stają się prosumentami – zarówno konsumentami, jak i producentami nie tylko energii, ale i żywności. Ogrody społeczne tworzą wokół siebie prawdziwy ruch społeczny, dbający o produkcję, przetwórstwo, marketing, dystrybucję i konsumpcję. Ożywiają lokalną gospodarkę i tworzą miejsca pracy. Obniżają się koszty żywności i poprawia się jakość odżywiania. Zwiększają dochody lokalnych sklepikarzy, pojawiają się oszczędności w budżetach domowych.

Ogrody społeczne są również eko. Sprzyjają poszanowaniu energii. Oszczędza się na kosztach transportu, wytworzenia i magazynowania. Poprawia się jakość środowiska miejskiego. Zmniejsza się zanieczyszczenie powietrza.

Ścieki i stałe odpady organiczne mogą stać się gotowym do wykorzystania zasobem. Te pierwsze mogą być używane do nawadniania, te drugie – jako nawóz. Wykorzystanie ścieków do nawadniania poprawia gospodarkę wodną i zwiększa dostępność słodkiej wody do picia i konsumpcji dla gospodarstw domowych.

Działaj!

Nie oglądaj się na innych. Zacznij od tego, żeby przeczytać etykietę i poznać kraj pochodzenia warzyw i owoców, które jesz. Zastanów się, czy nie możesz przekształcić trawnika wokół Twojego bloku lub kamienicy w ogródek. Zaproś do współpracy sąsiadów. Porozmawiajcie. Zacznijcie wspólnie plewić i podlewać grządki, a potem dzielić się warzywami i owocami.

Zaczniecie się organizować. Coraz bardziej poznawać. Tak powstaje prawdziwa wspólnota lokalna, która działa. I jest aktywna. Wtedy powiemy za Arturem Andrusem: „Gdzie nie spojrzymy, będzie ładnie, bo zamieszkamy wśród ogrodów. Znajdziemy powód, by być z sobą, albo będziemy bez powodu”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.