ISSN 2657-9596

Nie tylko Breivik

Iza Desperak
30/07/2011

Za śmierć na norweskiej wyspie odpowiada oczywiście ten, kto nacisnął spust. Ale nie zapominajmy o tych, którzy po zamachach na World Trade Center ogłosili światową „wojnę z terrorem”.

Po katastrofie w Smoleńsku, która wciąż zaprząta umysły medialnych komentatorów, mamy kolejną: w Norwegii. Obie jakoś w oglądzie medialnym przypominają szaleństwo rozpętane po ataku na World Trade Center. Każdą media muszą przemleć, tę ostatnią z konkurencją Amy Whinehouse. Medialne reguły są bezlitosne – odbiorcy otrzymują korowód ekspertów, którzy wiedzą więcej od odbiorcy, a nawet zdaje się wiedzą wszystko.

Zgodnie z regułami medialnej gry przez następne dni i tygodnie, jeśli nie miesiące, będziemy czytać, słuchać i oglądać wszystkowiedzących ekspertów, znających odpowiedź na każde pytanie, nawet nie zadane. Oni już odpowiadają, wiedzą że system prawny Norwegii jest zbyt liberalny, domagają się – z polskiego telewizyjnego studia – przywrócenia kary śmierci w Norwegii, mają nawet na to odpowiednie przykłady precedensowych działań, choćby z Izraela.

Pojawia się wątek ksenofobii i islamofobii w tych społeczeństwach Zachodu, które ponoć za bardzo otworzyły się na obcych. Pojawiają się diagnozy bankructwa koncepcji tolerancji, współżycia kultur, polityki imigracyjnej czy integracji etnicznej. Głowa mnie od nich boli, na serwisie społecznościowym dowcipkuję, że niby wolę oglądać Animal Planet albo japońskie kreskówki. To prawda, oglądam je. Ale wciąż przełączam kanały i czekam na jedno mądre słowo. Albo drugie, bo pierwsze, pstrykając pilotem, usłyszałam z ust profesor Moniki Płatek. Jedno mądre słowo w tym katastrofalnym korowodzie nie wystarczy.

Skąd w tej demokratycznej przecież zachodniej Europie, którą każą nam naśladować i przed którą wciąż każą nam się wstydzić, a to za Jedwabne, a to za kiboli, a to za brak autostrad, taki wybuch ksenofobii i nienawiści do wyznawców islamu? – pytają eksperci. Reguły powoływania do grona ekspertów przez dyskurs publiczny znam doskonale zarówno w teorii jak i w praktyce. Czekam jednak bezskutecznie na racjonalną opinię mądrego eksperta, którą ochoczo podchwycą media. Może za wiele wymagam od mediów?

Skąd nienawiść do obcych prowadząca do rozstrzelania kilkudziesięciu Bogu ducha winnych ludzi? Czy zabójca miał wspólników? Kim byli jego potencjalni mocodawcy? Pytają wciąż z telewizyjnego ekranu, radiowego głośnika, gazetowej szpalty.

Pozwólcie, że podpowiem jedną z możliwych odpowiedzi. Za śmierć na norweskiej wyspie odpowiada oczywiście ten, kto nacisnął spust. Ale nie zapominajmy o tych, którzy po zamachach na World Trade Center ogłosili światową wojnę z terrorem. Tak się złożyło, że była to wojna z islamem: i Irak, i Afganistan są państwami, których obywatele są muzułmanami. Nauczywszy się co nieco od sieci terrorystycznych, Amerykanie i ich sojusznicy w wojnie z islamem atakują nie tylko cele militarne: na wszelki wypadek na lotniskach zaglądają pod turbany Sikhom, a na ulicach miast zakazują kobietom zakrywania twarzy. Wojnę islamowi wypowiedzieli Amerykanie, lecz inni się do niej ochoczo przyłączyli. I oni, i my.

Dla potrzeb wojny wykorzystano poroniony, pseudointelektualny koncept zderzenia cywilizacji. Tym konceptem posługujemy się wszyscy dla usprawiedliwienia zachodniego dżihadu, kolejnego wcielenia średniowiecznych krucjat, znów skierowanych przeciw obcym kulturowo i religijnie. Bez wątpienia do zderzenia cywilizacji doszło na skutek przerzucenia kilkuset (kilku tysięcy?) polskich żołnierzy do Afganistanu. Po masakrze w Nangar Khel mówili dziennikarzom otwarcie o swym zderzeniu z obcą cywilizacją. Skoro tamci „budują domy z gówna” (cytat z reportażu w GW), to my możemy „przepierdolić trzy wioski” (znowu cytat z tego samego źródła).

Nienawiść do obcych przytrafia się, zwłaszcza gdy się ich boimy, i nie mamy wiedzy na ich temat – to psychologiczny pewnik. Gdy jednak nienawiść do obcych napędzana jest przez oficjalną politykę, przez światowych przywódców, odwołujących się do naukowych ustaleń – wtedy psycholog czy psychiatra nie mają nic do roboty. Być może gdyby norweski zabójca urodził się Polsce, trafił do wojska i na misję „stabilizacyjną”, jego żądza zwrócenia uwagi na skutki zderzenia cywilizacji wypaliłaby się w pojedynczych aktach agresji wobec Innych lub w udziale w masakrze ludności cywilnej. Ich sprawcy mieli to szczęście, że zabijali, kierowani zbiorową nienawiścią, w świetle międzynarodowego humanitarnego prawa. Nie próbuję usprawiedliwić sprawcy norweskiej masakry, gdy go będą sądzić, nie powinien być jednak sam na ławie oskarżonych.

——
Fot. Wikipedia. Wkrótce opublikujemy rozmowę z Palestyńczykiem mieszkającym w Polsce – o doświadczeniu muzułmańskich imigrantów w naszym kraju.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.