ISSN 2657-9596

Wiemy co robić – czas to zrobić!

Annalena Baerbock , Bartłomiej Kozek
07/12/2018
Współprzewodnicząca niemieckich Zielonych, Annalena Baerbock, rozmawia z Bartłomiejem Kozkiem o niemieckiej transformacji energetycznej, sposobach na jej przyspieszenie oraz źródłach rosnącej popularności swojej partii.
Bartłomiej Kozek: Niemiecki rząd lubi się prezentować jako odpowiedzialny aktor w walce ze zmianami klimatu – jednocześnie jednak istnieje poważne ryzyko, że federalne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych nie zostaną zrealizowane. Jakie są źródła tego rozdźwięku między rzeczywistością a deklaracjami?

Annabele Baerbock: Energiewende – przechodzenie na odnawialne źródła energii – rozpoczęło się w roku 2000 przyjęciem legislacji dotyczącej OZE (EEG), gwarantującej stałą stawkę za wygenerowaną z tych źródeł energię (feed-in-tariff) przez 20 lat. Dzięki temu prawu 38% energii elektrycznej czerpiemy dziś z OZE.

W ostatnich latach rządy kanclerz Merkel przyczyniły się do spowolnienia procesu przechodzenia na OZE poprzez przyjęcie nowych regulacji, takich jak wprowadzenie degresywnego limitu stawek skupu energii z tych źródeł czy opór wobec wygaszania węgla. Rządy te „zapomniały” o przeprowadzeniu analogicznej transformacji sektora energetyki cieplnej oraz transportu. Tak właśnie wyglądają źródła naszych kłopotów z osiągnięciem celów redukcyjnych.

W polskich mediach nie brak głosów krytycznych wobec niemieckiej decyzji o połączeniu transformacji energetycznej w kierunku OZE z wygaszaniem energetyki jądrowej, co prowadzić ma co wciąż istotnej roli węgla w sektorze energetycznym. Zgadzasz się z tym punktem widzenia?

Energetyka jądrowa stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa – decyzję o jej wygaszeniu wciąż uznaję za słuszną. Wspiera ją przygniatająca większość niemieckiego społeczeństwa. Wygaszanie węgla to kolejny etap budowy bardziej przyjaznego dla klimatu świata.

Niemcy, mimo ryzyka niedotrzymania swoich obietnic w redukcji emisji gazów cieplarnianych, zdołały zmniejszyć je w większości sektorów gospodarki – poza transportem. Dlaczego przez ostatnie 20 lat emisje tu rosły i w jaki sposób zatrzymać ten trend?

Transport odpowiada za 1/5 niemieckich emisji. Mimo przyjęcia celu redukcyjnego zauważalny jest ich wzrost z tego źródła w porównaniu do roku 1990. Jednym z powodów jest rosnąca ilość samochodów na drogach – a także fakt, że są one coraz większe.

Warto wspomnieć, że niektóre europejskie rządy blokują przyjęcie ambitnych, unijnych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych pochodzących z samochodów. Szkodzi to nie tylko Niemcom, ale całej Unii.

W roku 2010 nasz rząd ogłosił cel miliona samochodów elektrycznych na drogach do roku 2020. Niestety – Angela Merkel i kolejni ministrowie transportu nie zrobili nic, by osiągnąć cel upowszechnienia napędzanych na energię elektryczną ze źródeł odnawialnych pojazdów. Póki co mamy ich w Niemczech jedynie 55 tysięcy.

Zieloni chcą rygorystycznych standardów emisji dwutlenku węgla pochodzących z samochodów, a także przyjęcia na szczeblu europejskim zobowiązania, by po roku 2030 nowe auta otrzymywały zgodę na poruszanie się po drogach tylko wtedy, gdy będą one elektryczne lub na wodór.

Przez długi czas uznawano gaz ziemny za paliwo przejściowe na drodze od węgla i ropy w stroną odnawialnych źródeł energii. Uważasz, że to nadal aktualne? Pytam szczególnie w ważnym dla Polski kontekście Nord Stream 2. Co sądzisz na temat tej inwestycji?

Gaz ziemny może pomóc nam na drodze do czerpania energii w 100% ze źródeł odnawialnych. To jednak ważne, by nie uzależnić się od rozwoju tego źródła poprzez budowę nowej infrastruktury, która miałaby nam służyć przez kolejne dekady. Paryskie porozumienie klimatyczne jest tu jasne – najpóźniej do roku 2050 musimy wygasić wszystkie paliwa kopalne, w tym gaz ziemny.

Nord Stream 2 prowadzi nas tymczasem w odwrotnym kierunku. Stoi w sprzeczności z europejskimi celami w zakresie ochrony klimatu. To na dodatek najdroższa opcja dla jego odbiorców. Nie potrzebujemy nowych gazociągów, tylko więcej energetyki odnawialnej oraz efektywności energetycznej. Działania w tych kierunkach pomagają chronić klimat, zmniejszać nasze uzależnienie od importu surowców energetycznych – stają się też najtańszą opcją dla konsumentów.

Polska strategia klimatyczna zdaje się skupiać na redukowaniu emisji pochodzących z wydobycia węgla i jego spalania poprzez innowacje technologiczne (mające przynieść nam „czysty węgiel”), jak również na jego wychwycie z atmosfery za pomocą rozwiązań technologicznych (Carbon Capture and Storage – CCS) oraz naturalnych (lepsza gospodarka rolna i leśna). Uważasz, że takie podejście może nam pomóc w walce ze zmianami klimatu?

CCS nie jest moim zdaniem żadną odpowiedzią. Technologia ta obniża efektywność elektrowni węglowych do poziomu z lat 50. XX wieku (z 45 do 35%). Efektem jest wzrost zużycia węgla aż o jedną trzecią.

Dodajmy do tego nierozwiązane do tej pory kwestie, takie jak transport wychwyconego dwutlenku węgla na duże odległości czy jego bezpieczna i skuteczna utylizacja. Do osiągnięcia naszych celów klimatycznych potrzebujemy energetyki odnawialnej i efektywności energetycznej, a nie CCS.

Można tu wysunąć argument, że skoro Polska jest dziś tak bardzo uzależniona od węgla, to Unia Europejska powinna w mniejszym stopniu krytykować naszą politykę energetyczno-klimatyczną, a zamiast tego zaproponować Warszawie więcej środków na rzecz transformacji gospodarki w niskowęglowym kierunku. Uważasz, że kraje takie jak Polska powinny otrzymać więcej wsparcia?

Jedną z mocnych stron Unii Europejskiej jest partnerstwo i współdziałanie. Mamy w Europie szereg regionów węglowych – nie tylko Łużyce i Śląsk, ale również Zachodnia Macedonia czy niektóre rejony Hiszpanii. Wszystkie je (prędzej czy później) czeka niemała transformacja.

UE ma możliwość – a może wręcz obowiązek – pomagać im w dzieleniu się swoimi doświadczeniami oraz dobrymi praktykami z zakresu wcielania w życie idei sprawiedliwej transformacji. Bruksela może wspierać je w ich wysiłkach na rzecz wygaszania węgla poprzez dedykowane im formy wsparcia, takie jak środki na finansowanie badań i rozwoju czystych technologii energetycznych. Polska, dzięki wpływom z systemu handlu emisjami (ETS) i wysokiej zależności od węgla ma dziś niemało środków na tego typu cele.

Niektórzy naukowcy sugerują, że nie będziemy w stanie uniknąć katastrofy klimatycznej bez używania ryzykownych technologii (np. energetyki jądrowej) czy odwoływania się do geoinżynierii – np. emitowania do atmosfery związków siarki. Jak zapatrujesz się na takie pomysły?

Realizacja zapisów porozumienia paryskiego z pewnością nie będzie łatwa. Kluczowe jest tu natychmiastowe zabranie się do roboty. Im dłużej zwlekamy, tym trudniej będzie osiągnąć cel neutralności emisyjnej do roku 2050. Na pewno nie chcę przy tej okazji powrotu ryzykownych technologii, takich jak energetyka jądrowa. Jest ona zbyt niebezpieczna i za droga – szczególnie na dłuższą metę.

W kwestii geoinżynierii muszę zauważyć, że nie ma jej jednolitej definicji. Znaną metodą wychwytu dwutlenku węgla z atmosfery jest sadzenie drzew, a uregulowania poziomów pochłaniania i odbijania promieni słonecznych – malowanie domów na biało. Musimy korzystać z naturalnych form geoinżynierii. Jestem jednak zdecydowanie przeciwna pomysłom w rodzaju nawożenia oceanów czy emitowania siarki do atmosfery. Otworzylibyśmy w ten sposób prawdziwą puszkę Pandory.

W jaki sposób powinniśmy komunikować kwestie klimatyczne oraz związane ze zmianami klimatu wyzwania w najbardziej efektywny sposób? Czy możesz podzielić się pomysłami, realizowanymi na niemieckiej scenie politycznej?

Jeśli chcemy osiągnąć cele ochrony klimatu, do których zobowiązała się na szczycie klimatycznym w Paryżu w roku 2015 społeczność międzynarodowa, wówczas musimy skończyć z węglem. W kwestii potrzebnych do tego zmian strukturalnych rządy muszą opracować wizje naszej przyszłości – najlepiej z osobami bezpośrednio dotkniętymi zmianami, np. mieszkających w regionach górniczych.

Zarówno Zieloni, jak i inni interesariusze, przygotowali jak do tej pory bogaty zestaw propozycji. Znajdziemy wśród nich m.in. rozwijanie infrastruktury kolejowej oraz inwestowanie w technologie powiązane z cyfryzacją, a także transformacja systemu energetycznego finansowana z dedykowanych jej funduszy strukturalnych.

Jesteś współprzewodniczącą niemieckich Zielonych – partii, która cieszy się ostatnio dobrą passą w wyborach do Landtagów oraz w badaniach opinii publicznej. Jakie Twoim zdaniem są źródła tych sukcesów i jaką rolę odgrywają w nich kwestie klimatyczne?

Zielonym zależy na ochronie klimatu. Tego lata wszyscy w Europie przekonać się mogli na własnej skórze, w jaki sposób możemy cierpieć z powodu upałów i susz, które pogłębia kryzys klimatyczny. Odnawialne źródła energii stają się coraz tańsze, paliwa kopalne z kolei – coraz droższe, jako że ich cena musi uwzględniać ich negatywny wpływ na środowisko i nasze zdrowie. Rozwijając technologie ochrony klimatu przyczyniamy się zresztą również do tworzenia setek tysięcy miejsc pracy.

Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które widzi skutki zmian klimatu – i ostatnim, które może coś w tej sprawie zrobić. To fakt, który ludzie zaczynają coraz lepiej rozumieć.

Annalena Baerbock będzie gościnią konferencji „Towards a New Climate”, organizowanej 11 grudnia w Katowicach m.in. przez Zieloną Fundację Europejską (Green European Foundation), Fundację im. Heinricha Boella oraz Fundację Strefa Zieleni.

Zdj. Guido Sutthoff na licencji CC BY-SA 4.0

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.