ISSN 2657-9596

Premier nas obudził

Radosław Sawicki
06/06/2012

Rząd Donalda Tuska buduje w Polsce społeczeństwo obywatelskie. Niechcący.

W życiu zdarzają się efekty uboczne. W leczeniu farmakologicznym może być takim efektem uszkodzona wątroba, w przypadku miłosnych igraszek – dziecko. Rząd premiera Tuska, traktując swój naród jak bandę ubezwłasnowolnionych idiotów, przyczynia się do kreowania postaw obywatelskich. To przykład politycznego efektu ubocznego.

Kiedy Polska Grupa Energetyczna wskazała nadmorską wioseczkę Gąski jako potencjalną lokalizację przyszłej elektrowni jądrowej, mieszkańcy gminy Mielno potrzebowali niespełna trzech miesięcy, aby zorganizować się i zbudować antyatomowy ruch społeczny. Doprowadził on do zwycięskiego rozstrzygnięcia referendum w sprawie planów lokalizacji elektrowni jądrowej we wsi Gąski. Aż 94% głosujących opowiedziało się przeciwko budowie elektrowni. W referendum wzięło udział 57% uprawnionych do głosowania mieszkańców. To imponująca jak na polskie realia frekwencja.

To wskazanie przez Polską Grupę Energetyczną naszych Gąsek jako potencjalnej lokalizacji elektrowni jądrowej było czynnikiem, który wyzwolił w ludziach niesamowitą energię – mówi Agnieszka Neubauer, mieszkanka gminy Mielno i jedna z antyatomowych aktywistek. – Gąski i cała nasza gmina to obszar turystyczny, więc kiedy 25 listopada PGE ogłosiła swoje plany, postanowiliśmy bronić się przed niechcianą inwestycją.

Już 30 listopada przeciwko elektrowni jądrowej wypowiedzieli się w specjalnym oświadczeniu radni gminy Mielno. Jednoznacznie przeciw inwestycji od początku występowała także wójt gminy, Olga Roszak-Pezała, która protestowała przeciwko stawianiu władz i mieszkańców gminy przed faktem dokonanym. Mieszkańcy zawiązali komitet, który rozpoczął intensywną pracę organizacyjną i edukacyjną wśród lokalnej społeczności. Do skrzynek pocztowych mieszkańców zaczęły trafiać specjalnie opracowywane ulotki, na murach i w sklepowych witrynach pojawiały się antyatomowe plakaty. Do Mielna zaczęto zapraszać ekologów i naukowców przeciwnych budowie elektrowni jądrowych. Na spotkania z nimi przychodziły tłumy. Przeciwko rządowym planom wypowiedzieli się lokalni przedsiębiorcy turystyczni zrzeszeni w Mieleńskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, okoliczni rybacy, lekarze, księża i nauczyciele. Najbardziej aktywni działacze, widząc narastający sprzeciw wobec budowy elektrowni jądrowej, złożyli wniosek o przeprowadzenie lokalnego referendum w tej sprawie. Kiedy ustalono datę referendum na niedzielę 12 lutego, kampania przeciwko elektrowni jądrowej ruszyła ze zdwojoną siłą.

Na murach pojawiły się profesjonalne banery wzywające do uczestnictwa w głosowaniu. Wydano numer specjalny „Gazety Mieleńskiej”, w którym na ośmiu stronach wskazywano zagrożenia wynikające z ewentualnej budowy elektrowni. Do skrzynek pocztowych ponownie trafiły ulotki, tym razem nawołujące do udziału w referendum i głosowania przeciwko budowie elektrowni.

Wszystko to zaowocowało masowym udziałem w referendum i jednoznacznym sprzeciwem wobec planów rządu i PGE.

Głosowałam oczywiście na nie – mówi Monika Wieruszewska z Gąsek. – Kiedy pojawił się u nas temat elektrowni atomowej, zaczęłam przyglądać się sprawie. Dzięki licznym spotkaniom, dyskusjom i docierającym do nas publikacjom mieszkańcy bliżej poznali problematykę energetyki jądrowej. Mając obecną wiedzę, świadomie poszliśmy na referendum i nie życzymy sobie atomu nie tylko w Gąskach, ale i nigdzie indziej w Polsce.

Podczas konferencji prasowej zwołanej w Mielnie dzień po zwycięskim referendum władze gminy podziękowały obywatelom za zaangażowanie i oświadczyły, że oczekują wycofania się PGE z planów budowy elektrowni w Gąskach. Tymczasem Hanna Trojanowska, pełnomocniczka rządu do spraw energetyki jądrowej, podczas rozmowy z dziennikarzami uznała głos lokalnej społeczności gminy Mielno za „zubożenie procesu” stosowanego przy wyborze obiektów jądrowych. Według niej mieszkańcy przemówili przedwcześnie. Trojanowska rozwścieczyła tym nie tylko mieszkańców Gąsek, ale i działaczy organizacji pozarządowych przeciwstawiających się atomowym planom rządu.

Ta skandaliczna wypowiedź pani Trojanowskiej jaskrawo pokazuje, jak rząd wyobraża sobie konsultacje społeczne i udział obywateli w podejmowaniu ważnych dla nich decyzji – mówi Beata Nowak, redaktorka „Zielonych Wiadomości”. – Według rządu konsultacje społeczne to przedstawianie obywatelom gotowych rozwiązań i podjętych decyzji oraz oczekiwanie na ich milczącą akceptację.

Gąski to niejedyne miejsce w Polsce, gdzie ludzie organizują się w antyatomowe komitety i głośno krytykują rządowy program energetyki jądrowej. Podobne oddolne ruchy powstały także w okolicach innych potencjalnych lokalizacji elektrowni jądrowych na Pomorzu: w Lubiatowie i Żarnowcu. Natomiast w Jeleniej Górze mieszkańcy protestują przeciwko pomysłowi uruchamiania w Sudetach kopalni uranu, które zabiłyby tamtejszą branżę turystyczną.

Lokalne antyatomowe komitety mieszkańców są coraz lepiej zorganizowane i działają coraz bardziej profesjonalnie. Tworzący je ludzie edukują się, by móc merytorycznie kontrować absurdalne często argumenty urzędników i polityków, poznają swoje prawa obywatelskie i siłę swojego głosu. Pozostają ze sobą w stałym kontakcie. Wspierają się wzajemnie i informują o planowanych działaniach. Wszystkie razem i każde z osobna, lokalne komitety obywatelskie stanowią przykład społeczeństwa obywatelskiego w praktyce.

A wszystko to zasługa premiera Tuska i jego ministrów, którzy w sposób bardzo specyficzny definiują pojęcia konsultacji społecznych czy debaty publicznej.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.