ISSN 2657-9596
Kobiety przeciwko atomowi

Atom: kosztowny, przestarzały, niebezpieczny

Katarzyna Dmochowska
04/08/2011

Kto chce wspierać rozwój energii ze źródeł odnawialnych, powinien być przeciwny budowie nowych EJ czy przedłużaniu okresów eksploatacji funkcjonujących obecnie. Wystąpienie Katarzyny Dmochowskiej na konferencji „Kobiety przeciwko atomowi”.

Jako reprezentantka „Zielonych Wiadomości” chciałabym przedstawić niektóre zebrane przez nas argumenty przemawiające przeciwko rozwijaniu EJ w Polsce. Na łamach naszego pisma zainteresowani znajdą obszerną argumentację co do nieefektywności ekonomicznej EJ, braku systemowego bezpieczeństwa tej technologii, w tym zagrożeń zdrowotnych, ogromnych kosztów społecznych i środowiskowych, szczególnie w krajach surowcowych, a wreszcie – nieprzystawania tej technologii do potrzeb demokratycznego społeczeństwa wiedzy. Spróbuję krótko omówić niektóre z tych zagadnień.

Brak systemowego bezpieczeństwa

Mit o bezawaryjności technologii jądrowej („jedna awaria na milion lat”) warto zestawić z rzeczywistością: w ciągu ostatnich 25 lat na świecie miało miejsce co najmniej kilkaset awarii i incydentów jądrowych, w tym dwie awarie o maksymalnym, siódmym stopniu zagrożenia w skali INES. Wśród przyczyn awarii – obok niebezpiecznych eksperymentów technicznych (Czarnobyl) i katastrof naturalnych (Fukushima) – są błędy projektowe, nieprzestrzeganie procedur bezpieczeństwa, obniżanie przez inwestorów kosztów budowy i eksploatacji elektrowni, co skutkuje obniżeniem poziomu bezpieczeństwa, a także nietypowe i nieprzebadane wystarczająco starzenie się materiałów w warunkach wieloletniego, wysokiego promieniowania. Elektrownie atomowe mają bardzo często niewystarczające zabezpieczenia systemów chłodzących. Powołam się tu na autorytet prof. Władysława Mielczarskiego, który dokładnie przeanalizował przypadek Fukushimy: okazuje się, iż wprawdzie pośrednią przyczyną katastrofy było tsunami, ale bezpośrednią – niewłączenie się awaryjnego zasilania systemu chłodzenia, co może się w przyszłości powtórzyć także z wielu innych przyczyn.

Nie pierwszy to przypadek, gdzie przy poważniejszym zakłóceniu cały system nie zdaje egzaminu.

Kilka lat temu w szwedzkiej elektrowni atomowej Forsmark zdarzył się podobny przypadek. Na skutek 10-minutowej przerwy w dostawie prądu reaktor zaczął się niebezpiecznie przegrzewać, a automatyka zabezpieczeń nie zadziałała i nie włączyły się generatory zasilające pompy awaryjnego systemu chłodzenia. W przypadku Forsmark na szczęście operator zdążył zauważyć awarię i włączyć pompy ręcznie.

Następstwa zdrowotne katastrof

Negatywne skutki zdrowotne wiążą się nie tylko z ekspozycją na promieniowanie gamma, ale także z wchłanianiem radionuklidów drogą oddechową czy poprzez skażenie łańcucha pokarmowego. Niezależne raporty naukowe[1] wyliczają przy zastosowaniu bardzo klarownej metodologii (różnica zachorowalności między terenami skażonymi i nieskażonymi o możliwie zbliżonych pozostałych cechach), że liczba śmiertelnych ofiar katastrofy czarnobylskiej sięga miliona, z czego 125 tys. to bezpośrednie ofiary wśród osób zabezpieczających teren elektrowni po katastrofie (tzw. likwidatorów)[2]. Z cytowanego raportu Jabłokowa i Nesterenki, opartego na ponad 5 tys. publikacji naukowych z kilkunastu krajów, można wyczytać, że w wyniku Czarnobyla[3] znacznie wzrosły zachorowania na choroby układu krążenia, układu nerwowego, pokarmowego i oddechowego, a także na choroby układu moczowego. Częstsze stały się choroby endokrynologiczne i onkologiczne, zaburzenia układu odpornościowego, i rzecz jasna – zaburzenia genetyczne. Najczęstsze schorzenia to nowotwory, tj. najczęściej występujący rak tarczycy oraz białaczka.

Tymczasem okazuje się, iż nawet globalne, szanowane na świecie organizacje nie są niezależne od przemysłu energetycznego. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) na mocy porozumienia z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej z 1959 r. nie publikuje danych o skutkach katastrof jądrowych bez zgody MAEA! Toteż raport WHO, MAEA i Banku Światowego Chernobyl Legacy (2005) publikuje dane ponad 100-krotnie niższe.

Koszty środowiskowe

Przy szacowaniu kosztów EJ powinny być brane pod uwagę także koszty środowiskowe: od wydobycia surowców, przez wzbogacanie paliwa, jego transport, produkcję prądu w elektrowni, zamykanie wyeksploatowanych obiektów i składowanie odpadów. Te koszty to emisja CO2 przy wydobyciu rudy uranowej, jej przerobie na paliwo (na poziomie 1/3 ilości wytwarzanej przez elektrownię węglową tej samej mocy co jądrowa), promieniotwórcze odpady eksploatacyjne oraz odpady rozbiórkowe o średniej i niskiej radioaktywności.

Składowanie odpadów nuklearnych jest wciąż nierozwiązanym problemem na całym świecie.

Nie powstało dotąd ani jedno oficjalne stałe składowisko zużytego paliwa jądrowego. Obecnie składuje się je na składowiskach tymczasowych na terenie samych elektrowni jądrowych. Niestety, są to rozwiązania doraźne i – jak pokazał przypadek Fukushimy – skrajnie niebezpieczne, podczas gdy szkodliwe działanie wysoce radioaktywnych odpadów trwa ponad 100 000 lat (a więc 10-krotnie dłużej, niż cała dotychczasowa historia cywilizacji ludzkiej)!

Już teraz w basenie przeciętnej EJ w Stanach Zjednoczonych przechowuje się nawet ponad 1000 ton paliwa. Według niektórych wstępnych szacunków koszty wybudowania stałego składowiska odpadów nuklearnych mogłyby wynieść nawet 100 mld dolarów. Pierwsze stałe składowisko, którego budowę rozpoczęto w Finlandii, ma być gotowe… po 2105 r., a więc za blisko 100 lat.

Nieopłacalność ekonomiczna

Energia atomowa w porównaniu z energią ze źródeł odnawialnych (OZE) czy konwencjonalnymi elektrowniami cieplnymi jest najdroższa. Lobbyści na rzecz atomu, twierdząc, że jest to najtańsza energia, nie biorą pod uwagę wszystkich kosztów, „od kołyski po grób”. A zatem: kosztów finansowania (gwarancje, ubezpieczenia kredytu, odsetki), kosztów budowy i eksploatacji, kosztu wydobycia i transportu paliwa, składowania odpadów jądrowych oraz rozbiórki elektrowni po zakończeniu eksploatacji. Przy wzięciu pod uwagę wszystkich tych elementów (budowa, zarządzanie, paliwo) energia atomowa okazuje się zdecydowanie najdroższa. I tak – oszacowany przez ekspertów średni koszt wytworzenia 1 MWh energii elektrycznej ze źródeł konwencjonalnych wynosi około 200 zł, z odnawialnych źródeł energii – 400 do 540 zł, a z EJ – około 600 zł. Po katastrofie w Fukushimie koszt EJ jeszcze bardziej wzrośnie, ze względu na oczekiwane przez rynki radykalne podwyższenie standardów bezpieczeństwa i kontroli.

Sam koszt budowy elektrowni jądrowej, podawany przez rząd Polski, wynosi 28 mld zł i jest prawdopodobnie mocno zaniżony. Już teraz wydawane są pieniądze na promocję rządowego programu rozwoju energetyki atomowej, ustanowionego do 2020 r., a planowana kwota wynosi 790 377 mln zł. Te pieniądze zostaną wydane ze środków publicznych. Dla porównania – koszt EJ w fińskim Olkiluoto w trakcie budowy wzrósł na razie z planowanych pierwotnie 3 do 5,4 mld euro, chociaż nie zrealizowano jeszcze nawet stanu surowego! Inny przykład to EJ Belene w Bułgarii: stale rosnący koszt realizacji – obecnie szacuje się go na 6,4 mld euro – doprowadził do wycofania się inwestorów zagranicznych i zawieszenia budowy z braku publicznych środków na jej dokończenie.

Również banki, na skutek protestów społeczeństwa, zaczęły się wycofywać z inwestycji. Realny koszt prądu z EJ to także koszty likwidacji skutków katastrofy. Proszę zwrócić uwagę, iż na energetyce atomowej wzbogacają się producenci, inwestorzy, operatorzy, dystrybutorzy, natomiast w razie katastrofy pieniądze są pobierane ze środków publicznych! Odpowiedzialność cywilna operatorów jest ograniczona raptem do kwoty 2,5 mld euro, czyli bardzo niewielkiej części rzeczywistych kosztów nawet drobnego wypadku. Już teraz TEPCO zbankrutowało i rząd japoński musi pokrywać odszkodowania z budżetu. Katastrofa w Czarnobylu pochłonęła w niektórych latach – w przypadku Białorusi – do 25% całego budżetu, w przypadku Ukrainy – do 5%, w przypadku Rosji – do 1%. W sumie „czarnobylskie” wydatki tylko tych krajów wyniosły w ciągu 25 lat ponad 550 mld dolarów.

Koszty społeczne w Polsce i skutki dla kobiet

Olbrzymie jawne i ukryte subsydia publiczne dla EJ są faktem. Szacuje się, że w Niemczech poziom dotychczasowych dotacji do budowy i eksploatacji EJ ze środków publicznych wyniósł 100 miliardów euro.

Można się domyślać, że w Polsce nie będzie inaczej.

Jednak konieczność subsydiowania EJ oznacza odpływ z budżetu środków, które mogłyby być przeznaczone na inne zadania publiczne: na politykę społeczną (w tym ochronę zdrowia) czy edukację. Kiedy państwo wycofuje się ze swoich funkcji opiekuńczych, odpowiedzialność za opiekę przechodzi na gospodarstwa domowe, a zatem – w większości przypadków na barki kobiet. Nasuwa się tutaj prosty wniosek: dofinansowanie energetyki jądrowej oznacza niedofinansowanie ludzi.

Alternatywą dla EJ są odnawialne źródła energii (OZE), które generują znacznie więcej trwałych miejsc pracy w społecznościach lokalnych niż elektrownie atomowe. Do 2020 r. Polska zobowiązała się produkować 15% energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Dzięki temu powstanie 350 tys. nowych miejsc pracy. W przypadku energii jądrowej liczba wakatów będzie około 10 razy mniejsza – 35 tys. Ponadto społeczności lokalne utracą potencjalne dochody z turystyki czy z rolnictwa, okoliczne własności gruntów stanieją, a społeczności i gminy lokalne nie będą mieć korzyści w postaci trwałych miejsc pracy. Np. w Japonii 88% wszystkich pracowników zatrudnionych przez firmę TEPCO to pracownicy tymczasowi (około 73 tysięcy), którzy wykonują najgorsze prace za najniższą stawkę, a dawka promieniowania pochłoniętego jest 16 razy wyższa niż w przypadku pracowników stałych (według badań przeprowadzonych przez japońską Agencję Bezpieczeństwa w Przemyśle i Energetyce Jądrowej).

Twierdzenie, że energia atomowa i źródła odnawialne uzupełniają się, jest mitem. Konkurują one bowiem ze sobą o ograniczony kapitał inwestycyjny i obecność w sieciach energetycznych. Kto chce wspierać rozwój energii ze źródeł odnawialnych, powinien być przeciwny budowie nowych EJ czy przedłużaniu okresów eksploatacji funkcjonujących obecnie.

Szerszą argumentację przeciwko lokalizacji EJ w Polsce można znaleźć na www.zielonewiadomosci.pl,

PRZYPISY

1. A. W. Jabłokow, W. B. Nesterenko, A. W. Nesterenko: Czarnobyl. Skutki katastrofy dla ludzi i środowiska. Sankt Petersburg 2007
2. Liczba ta nie dotyczy poronień i martwych narodzin, którą niemiecki badacz H. Scherb szacuje odrębnie na kilkaset tysięcy.
3. Do Polski dotarło około 1% szkodliwych substancji z Czarnobyla (jeśli wziąć pod uwagę cez-137. Nie ma map skażenia Polski innymi radionuklidami oprócz cezu-137. A takie skażenie radionuklidami – jodem-131, tellurem-132, cezem-134 i innymi – było). O stopniu skażenia radioaktywnego w Polsce znacząco i obrazowo mówi pewne zdarzenie: w czerwcu 1987 r. Bangladesz zwrócił Polsce 1600 ton mleka w proszku ze względu na jego niebezpieczną radioaktywność.

Wypowiedź pochodzi z publikacji „Kobiety przeciwko atomowi”, przygotowanej jako efekt konferencji, która odbyła się 18 czerwca 2011 r. w Sali Kolumnowej Sejmu RP w Warszawie. Debata została zainicjowana przez Porozumienie Kobiety dla Pomorza, grupujące pomorskie parlamentarzystki, radne, przedstawicielki organizacji pozarządowych, partii politycznych, kobiety sztuki, kultury oraz nauki, które ponad podziałami politycznymi działają na rzecz praw kobiet na Pomorzu. Na początku kwietnia 2011 r. w liście otwartym Porozumienie wyraziło sprzeciw wobec bezrefleksyjnych planów rozwoju energetyki jądrowej i zwróciło się do władz i mediów o uczciwą i otwartą debatę publiczną na temat polityki energetycznej, m.in. oceny rozwoju energetyki jądrowej pod kątem perspektywy równości płci.

Debata „Kobiety przeciwko atomowi” była kolejnym działaniem kobiet na rzecz zrównoważonej energetyki w Polsce. Odbyła się przy wsparciu Fundacji im. Heinricha Bölla, Grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim i Zielonego Instytutu. Do udziału przyłączyły się także organizacje z całej Polski: Fundacja Nasza Ziemia, Fundacja Przestrzenie Dialogu, Grupa Inicjatyw Genderowych, Porozumienie Kobiet Euroregionu, SLD–Frakcja Kobieca, Zielone Wiadomości, Zieloni 2004. Dzięki uprzejmości klubu poselskiego SLD debata odbyła się w Sali Kolumnowej Sejmu RP.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.