ISSN 2657-9596

Wszystkie długi należy spłacać?

Łukasz Moll
02/05/2012

Czy niektóre długi są bezprawne? Co to jest audyt zadłużenia? Jak wprowadzano w Polsce OFE? Czy OFE należy zreformować czy zlikwidować? Czy wyjście ze strefy euro jest rozwiązaniem dla pogrążonych w kryzysie państw? To tylko niektóre z pytań, jakie padły podczas niedawnej konferencji o kryzysie długów publicznych.

13 kwietnia w Sejmie miesięcznik „Le Monde diplomatique – edycja polska” oraz inicjatywa „Nie nasz dług” zorganizowali konferencję „Kryzys długów publicznych – geneza, cięcia, alternatywy” pod patronatem wicemarszałkini Sejmu Wandy Nowickiej.

Éric Toussaint: Bezprawne długi do audytu

Głównym gościem konferencji był związany z ruchem alterglobalistycznym francuski politolog Éric Toussaint (Uniwersytet w Liège, Uniwersytet Paris VIII, szef Komitetu na rzecz Anulowania Długu Trzeciego Świata – CADTM). Wyjaśniał, że kryzys zadłużeniowy w Europie zmusza do krytycznego myślenia i wymaga radykalnych posunięć: „Działania podejmowane w Unii Europejskiej i w USA pogłębiają tylko i przedłużają kryzys. Społeczeństwa ponoszą podwójną karę. Najpierw padły ofiarą kryzysu gospodarczego w 2008 r., którego nie wywołały. Obecnie są ofiarami antyspołecznej polityki swoich rządów. Za błędy sektora finansowego płacą emeryci, bezrobotni, studenci, pracownicy. Zamiast zwiększać popyt, siłę nabywczą społeczeństwa, robi się coś dokładnie odwrotnego: tnie się wydatki, powodując drastyczne skutki społeczne. Tylko masowa mobilizacja społeczna może zmienić tę politykę”.

Toussaint przekonywał, że pewna część długu publicznego została zaciągnięta w sposób bezprawny: „W związku z tym, że dług publiczny stał się pretekstem do polityki cięć, powinniśmy zastanowić się nad jego statusem. Należy pytać: czemu służy ten dług? Czy był wykorzystywany w interesie społecznym, zgodnie z Konstytucją, z prawem międzynarodowym i wewnętrznym? Jeżeli państwo zadłużało się dlatego, że prowadziło politykę faworyzującą bogatą mniejszość społeczeństwa, wówczas można podważyć prawowitość takiego zadłużenia. Nie chodzi tu tylko o formalną zgodność z prawem, ale o politykę, jaka była prowadzona przy pomocy długu. Czy była sprawiedliwa społecznie?”.

Jako przykład wskazał zadłużenie Grecji. „Komitet na rzecz Anulowania Długów Trzeciego Świata zwrócił uwagę na zadłużenie związane z organizacją Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Ich koszt okazał się 20 razy większy, niż pierwotnie zakładano. Kiedy lądowałem w Warszawie, jeszcze z samolotu zauważyłem wiele obiektów stawianych z myślą o Euro 2012. Społeczeństwo powinno zapytać, czy są to inwestycje prowadzone w ogólnym interesie. W przypadku Grecji ewidentnie tak nie było. A czy najwyższy w Europie poziom wydatków na zbrojenia służył greckiemu społeczeństwu? Niemcy i Francuzi, którzy teraz pouczają Greków, sprzedawali im olbrzymie ilości broni. Dziś każą Grekom oszczędzać w innych dziedzinach, ale nie zgadzają się na obniżkę ich wydatków na zbrojenia”.

To jednak niejedyny mechanizm tworzenia bezprawnego długu: „Do wzrostu długu przyczyniają się wydatnie hojne obniżki podatków dla najbogatszych obywateli i największych firm. We Francji realna stopa opodatkowania największych przedsiębiorstw wynosi tak naprawdę 8%! Średnie przedsiębiorstwa płacą 22%. Spadek przychodów z podatków spowodował potrzebę zadłużania się przez państwo poprzez emisję obligacji. Na obligacjach tych zarabiają przecież także bogate gospodarstwa domowe, które inwestują środki pochodzące z… obniżek podatków. Zbijają kokosy kosztem społeczeństwa, podobnie jak wielkie banki, które pożyczają pieniądze od banków centralnych na 1%, aby z kolei pożyczyć je rządom na wyższy procent. Polityka, która w ten sposób doprowadziła do wzrostu długu, była antyspołeczna, dlatego taki dług również można podważyć”.

Toussaint przywołał przykład trzech państw, które w ostatnich latach przestały spłacać swoje długi, są to: Argentyna, Ekwador, Islandia. Każdy z nich zrobił to w innych okolicznościach i w odmienny sposób, ale wszystkie dobrze na tym wyszły. Także z obecnego kryzysu zadłużenia w Europie wyjściem może być wstrzymanie spłaty długów i zorganizowanie ogólnoeuropejskiego audytu długów publicznych z udziałem obywatelek i obywateli.

Anna Ząbkowicz: Zlikwidować OFE!

Prof. Anna Ząbkowicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego jest zdania, że Polska w gwałtowny, nieprzemyślany sposób próbuje ograniczyć swój dług publiczny: „W zeszłym roku mieliśmy zmniejszenie składki do Otwartych Funduszy Emerytalnych, które zwiększają zadłużenie państwa, a w tym roku mamy nagłe, drastyczne podwyższenie wieku emerytalnego. Moglibyśmy tego wszystkiego uniknąć, gdyby nie reforma emerytalna rządu Jerzego Buzka. W jej wyniku powstał deficyt w I filarze, które jest teraz pokrywany przez Skarb Państwa. A w tym celu Skarb Państwa musi się zadłużać”.

Zdaniem prof. Ząbkowicz reforma emerytalna z końca lat 90. była wynikiem zachłyśnięcia się przez polskie elity polityczne filozofią wolnorynkową. Państwo w ten sposób oddaliło od siebie odpowiedzialność za wysokość emerytur, wprowadzając do gry Powszechne Towarzystwa Emerytalne, które inwestują środki ze składek emerytalnych na rynkach kapitałowych. „Politycy mamili wówczas społeczeństwo, że deficyt w I filarze zostanie pokryty pieniędzmi z prywatyzacji, podczas gdy było wiadomo, że te środki nie wystarczą” – mówiła Ząbkowicz. Dziś już wiadomo, że wysokość emerytury w nowym systemie będzie równa zaledwie 30-50% ostatniego wynagrodzenia emeryta, podczas gdy OFE dostały od państwa „syty obiad, ponieważ koszty ich działalności pokrywają składki ubezpieczonych, zaś ich zysk jest gwarantowany, bez względu na to, czy generują zyski, czy straty. Rachunkiem za ten syty obiad byłoby rozliczenie OFE za ich wyniki”.

Prof. Ząbkowicz porównała mechanizm finansowania są OFE do akcji ratunkowych sektora finansowego, przeprowadzanych w niektórych państwach po wybuchu kryzysu gospodarczego: „To analogiczna sytuacja: państwa zagwarantowały instytucjom finansowym środki do przetrwania. Z tą różnicą, że gdzie indziej uspołecznienie strat było – przynajmniej na razie – operacją wyjątkową, jednorazową, zaś w Polsce mamy do czynienia z sytuacją stałą, trwającą przez wiele lat”.

Jak wyjść z tej pułapki? „Uważam, że OFE trzeba zlikwidować. Osobiście najbliższe jest mi takie urządzenie systemu emerytalnego, jakie funkcjonuje np. w Kanadzie. Tzn. powszechna emerytura obywatelska, wypłacana każdemu, kto osiągnie określony wiek, bez względu na liczbę przepracowanych lat”.

Tadeusz Kowalik: Jak Polska OFE wprowadzała…

Prof. Tadeusz Kowalik z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN także poparł postulat likwidacji OFE. Mówił o skandalicznym trybie, w jakim przeprowadzono reformę emerytalną w Polsce: „Jeszcze w 1994 r., kiedy pełnomocnikiem ds. zabezpieczenia społecznego był Jerzy Hausner, wielokrotnie chodziłem do niego, by odwlec go od tego pomysłu. Presja na wprowadzenie OFE w Polsce była jednak wyjątkowo silna. Dziś mówi się, że decyzję o wprowadzeniu systemu kapitałowego poprzedziła szeroka debata, ale tak naprawdę nie było żadnej debaty. W desperacji doprowadziłem do przyjazdu do kraju brytyjskiego ekonomisty Johna Eatwella, najwybitniejszego specjalisty w dziedzinie zabezpieczenia społecznego, który przekonywał polityków, by dali sobie spokój z systemem kapitałowym. Podkreślaliśmy, że nawet w tak wolnorynkowym państwie jak USA 80% ludności nie korzysta z giełdowego zabezpieczenia społecznego! Trzeba pamiętać, że giełda nie tworzy zysków, a jedynie dzieli to, co wytwarza się gdzie indziej. Ponadto charakteryzuje ją niestabilność. Na nic zdały się te argumenty. Zamiast tego uruchomiono olbrzymią machinę propagandową i zainstalowano w Polsce OFE, za co dziś płacimy większym długiem publicznym i kiepskimi perspektywami dla przyszłych emerytur”.

Kowalik przytaczał intelektualny klimat, w jakim podejmowano decyzję o wprowadzaniu OFE: „Pierwsza połowa lat 90. charakteryzowała się wręcz obsesją na punkcie systemu kapitałowego. Bank Światowy był wielkim orędownikiem tego rozwiązania. Jednak już na początku XXI w. euforia opadła, m.in. dzięki staraniom wiceprezesa Banku Światowego, noblisty Josepha Stiglitza. Trzeba pamiętać, że w USA prezydent Clinton oparł się Republikanom, którzy chcieli wprowadzenia systemu kapitałowego. Skoro nawet Amerykanie uniknęli tego scenariusza, my też nie musieliśmy wcale pakować się w OFE”.

Jan Toporowski: Jak wyjść z kryzysu?

Polsko-brytyjski ekonomista, prof. Jan Toporowski z Uniwersytetu Londyńskiego, poddał krytyce prowadzoną w Europie politykę cięć: „Tłumienie inflacji, polityka oszczędności nie dają szans na wyjście z kryzysu. Potrzeba deficyty budżetowe zamienić w nadwyżki, a do tego niezbędna jest polityka inwestycyjna, która przywróci wzrost gospodarczy”.

Zdaniem Toporowskiego sposób, w jaki w Europie mówi się o długu publicznym, jest błędny: „Dług publiczny powinien być liczony netto, a nie brutto. Nie uwzględnia się w ten sposób wierzytelności, jakie znajdują się w rękach samego rządu, w związku z czym mogą być łatwo odłożone w czasie lub umorzone. Tak liczony dług publiczny waha się w przypadku państw europejskich pomiędzy 40% a 60% PKB. Nie jest to jakiś wyjątkowo wysoki poziom”. Podobnie w dyskusji o wysokości deficytów budżetowych, sensowniej jest spoglądać na wysokość deficytu pierwotnego, który ukazuje, jak kształtowałoby się saldo budżetowe, gdyby nie zachodziła konieczność sfinansowania kosztów związanych z istniejącym długiem publicznym: „Poziomy deficytu pierwotnego nie dają podstaw do obaw, jakie słyszymy w mediach”.

Według Toporowskiego kryzys strefy euro to przede wszystkim kryzys instytucjonalny: „W Europie mamy bank centralny bez europejskiego rządu i rządy bez własnych banków centralnych – taki system po prostu nie może dobrze działać. EBC powinien pójść za przykładem amerykańskiej Rezerwy Federalnej (FED) i wykupić długoterminowe obligacje, sprzedając jednocześnie papiery krótkoterminowe”.

Ekonomista uważa, że kryzys to właściwy moment na opodatkowanie banków i korporacji: „To efektywny sposób na pozyskanie środków. Można pozwolić uniknąć firmom opodatkowania, wprowadzając zwolnienia w nagrodę za inwestycje produkcyjne i technologiczne. Podkreślam, że opodatkowanie banków nie oznacza zabierania im pieniędzy. Te pieniądze do nich wrócą, ale po drodze uda się ograniczyć dług publiczny”.

Toporowski opowiedział się także za wzrostem wynagrodzeń, nazywając skandalem fakt, że w ostatnich 20 lat obserwujemy stagnację, a w niektórych państwach nawet spadek płac realnych większości społeczeństwa. Przestrzegł natomiast przed upatrywaniem rozwiązania kryzysu zadłużeniowego w wyjściu ze strefy euro i w dewaluacji krajowej waluty w celu łatwiejszej spłaty zadłużenia: „To skończyłoby się społeczną katastrofą. System straciłby płynność, a ludzie swoje depozyty. W demokratycznym systemie jest to coś niewyobrażalnego, żaden rząd by tego nie przetrwał”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.