ISSN 2657-9596

Polityka zdrowotna na talerzu

Łukasz Moll
13/09/2013

Rok temu (2012) 10-lecie istnienia obchodził Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) z siedzibą we włoskiej Parmie. Okrągła rocznica została jednak popsuta przez lawinę krytyki, jaka spadła na działania tej instytucji ze strony organizacji pozarządowych, mediów, europarlamentarzystów i Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich.

W Unii Europejskiej EFSA odpowiada za określanie standardów żywnościowych oraz przygotowanie wspólnotowych aktów prawnych w zakresie żywności. Bezpośrednią przyczyną powołania wyspecjalizowanej instytucji do spraw żywności był niepokój związany z epidemią „choroby wściekłych krów” w latach 90. Jednak zdaniem licznych ekspertów i aktywistów EFSA nie spełnia dobrze swojej roli. Jej działania nie służą bezpieczeństwu żywnościowemu w UE, ponieważ znajduje się ona pod silnym wpływem przedsiębiorstw z branży biotechnologii, pestycydów czy żywności modyfikowanej genetycznie (GMO). Działa zasada „drzwi obrotowych”: lobbyści przemysłu żywnościowego zasiadają w zarządzie EFSA, a wykonawcami studiów, którymi posługuje się agencja, są think tanki wspierające wielkich graczy z branży żywnościowej. Zasiadający Na dodatek agencja próbuje zastraszyć krytykujące ją organizacje pozarządowe procesami sądowymi. Problem dostrzegła już Komisja Europejska, która zadeklarowała, że zamierza wymóc na EFSA stosowanie się do zasad transparentności oraz niezależności ekspertyz.

Niezależność pod lupą

Szerokiego przeglądu 10-letnich dokonań EFSA dokonały Corporate Europe Observatory oraz Earth Open Source w raporcie „Conflicts on the menu – A decade of industry influence at the EFSA” („Konflikty wokół menu – Dekada wpływu przemysłu na EFSA”). Autorzy publikacji zarzucają EFSA obsługiwanie interesów korporacyjnych (efekt „obrotowych drzwi” między agencją a branżą żywnościową), ignorowanie niezależnych badań i faworyzowanie materiałów pochodzących od ekspertów reprezentujących korporacje.

Dla firm żywnościowych rola EFSA ma kluczowe znaczenie, ponieważ od oceny ryzyka produktów przez agencję zależy to, czy dany produkt zostanie dopuszczony do obrotu na terenie wspólnego rynku. „Te przedsiębiorstwa mają szczególny interes w tym, w jaki sposób produkt jest testowany, kto przeprowadza testy i jak interpretowane są ich rezultaty” – piszą autorzy raportu. Tym samym niezależność i bezstronność EFSA staje się mirażem, a instytucja okazuje się pasem transmisyjnym dla interesów korporacyjnych, za którymi stoją wielkie pieniądze.

EFSA_okladkaRaz jeszcze – podobnie jak w przypadku Europejskiego Banku Centralnego (EBC) – okazuje się, że zadeklarowana „niezależność” oznacza w istocie jedynie niezależność od władz publicznych, które mogłyby – gdyby zechciały – zdefiniować dobro publiczne i wymóc na podległej sobie agencji jego realizację. Ale z trudem przychodzi utrzymanie niezależności względem korporacyjnego kapitału, który próbuje infiltrować, korumpować i lobbować u decydentów z „niezależnej” instytucji.

Niezależność okazuje się nie do utrzymania nie tylko z powodów konstrukcji instytucjonalnej, ale także dlatego, że nawet poszczególni członkowie zarządu EFSA nie są wolni od afiliacji z podmiotami prywatnymi. Szczególnie oburzająca jest bliskość EFSA z ILSI (International Life Sciences Institute) z siedzibą w… Waszyngtonie. ILSI to międzynarodowa grupa lobbingowa, która ma rozsiane biura na całym świecie, także w Brukseli. Opłacana jest przez największe przedsiębiorstwa żywnościowe globu, takie jak Ajinomoto, Nestle, Coca-Cola, McDonald’s, BASF, Monsanto, Kraft, Syngenta, Unilever czy Danone. Organizacja stara się prezentować jako „neutralna” i „naukowa”, ale krytycy demaskują ją jako narzędzie w rękach korporacji, które ma za zadanie przeforsować regulacje prawne zgodne z ich interesami.

Grunt to… samoocena

W przypadku genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON863, którą na niemiecki rynek wprowadzić chciało Monsanto, EFSA przyjęła studium korporacji i na jego podstawie wydała pozytywną opinię o produkcie. Gdy organizacje pozarządowe zwróciły się o udostępnienie ekspertyzy do publicznej informacji, EFSA odpowiedziała, że… nie zachowała tych dokumentów. Również Monsanto wzbraniało się przed ich zaprezentowaniem, zostało do tego zmuszone dopiero przez wyrok niemieckiego Sądu Apelacyjnego. Okazało się, że w środowisku naukowym nie ma zgody co do tego, czy MON863 stanowi zagrożenie dla zdrowia konsumentów.

Kiedy Unia Europejska dopuściła do uprawy na swoim terytorium genetycznie modyfikowanego ziemniaka Amflora (firmy BASF), zakwestionowano opinię, jaką w tej sprawie wydał panel EFSA ds. GMO. Postępowanie EFSA było o tyle oburzające, że stało w sprzeczności z aktualnymi wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Europejskiej Agencji Leków (EMA), a nawet wcześniejszymi własnymi stwierdzeniami, które to zgodnie wskazywały, że antybiotyki neomycyna i kanamycyna są szczególnie istotne do zachowania dla celów terapeutycznych. Zaś ziemniak Amflora jest na nie oporny, co rodzi ryzyko, że uodpornią się na nie także bakterie odpowiedzialne za choroby ludzi i zwierząt.

Jedzenie jest polityczne

Z krytyką przeprowadzaną przez organizacje społeczeństwa obywatelskiego zgadzają się inne instytucje Unii Europejskiej. W maju 2012 r. Parlament Europejski odroczył zatwierdzenie budżetu EFGSA za rok 2010 na wniosek centroprawicowej posłanki z Rumunii Moniki Macovei. Powodem były „konflikty interesów, [które] mogą rzucać cień na bezstronność procesu decyzyjnego i podważać zaufanie obywateli do instytucji w ogóle”. W październiku 2012 r. krytyczny raport o konflikcie interesów w EFSA ogłosił Europejski Trybunał Obrachunkowy odpowiedzialny za audyt działalności instytucji unijnych. Podobne wnioski znalazły się w orzeczeniu Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich z 23 maja 2013 r. W efekcie Komisja Europejska zapowiedziała rewizję regulacji, na których oparta jest działalność EFSA.

Zaś aktywistów z pewnością czeka wiele pracy, jeśli chcą przełamać siłę korporacyjnych lobbystów. Uwolniona od wpływów agrobiznesu EFSA mogłaby stać się elementem „żywnościowej rewolucji”, która upowszechniłaby w Europie bardziej zrównoważone modele produkcji, dystrybucji oraz konsumpcji żywności. Aktywiści wysuwają pod adresem EFSA pięć postulatów: zapobieganie konfliktom interesów, zmianę unijnych przepisów w celu zapewnienia oceny bezpieczeństwa produktów przez organy niezależne od przemysłu żywnościowego, ustanowienie dla EPSA kodeksu postępowania naukowego, poprawę przejrzystości i odpowiedzialności, oraz zapewnienie szerszego udziału ekspertów reprezentujących różne dyscypliny naukowe.

Jeśli jedzenie jest polityczne, to z pewnością do jego najważniejszych aspektów należy polityka zdrowotna, którą w tym wypadku prowadzi się nie tylko w szpitalach czy przychodniach, lecz także w gospodarstwach rolnych, na sklepowych półkach, za drzwiami laboratoriów i – jak widać – w zaciszu korporacyjnych gabinetów i korytarzy. Na szczęście po drugiej stronie mamy gwarną agorę, podtrzymywaną dzięki czujności organizacji pożytku publicznego, zdolne wyciągnąć na jaw tajemnice skrywane przez wielkie korporacje.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.