ISSN 2657-9596

Między biedą a zmianami klimatu. Polska kontra Kenia

Hanna Schudy
05/12/2015

Polska na arenie międzynarodowej często przedstawia się jako kraj na dorobku, zbyt biedny na solidaryzowanie się w przeciwdziałaniu zmianom klimatu. Nasz kraj wydaje jednocześnie ogromne pieniądze na ratowanie sektora węglowego oraz planowanie elektrowni atomowej, której powstanie wciąż stoi pod znakiem zapytania. A więc bieda czy raczej kamuflaż? Zastanówmy się jak mogłaby się odnieść do naszej polityki energetycznej biedniejsza, z pewnością, Kenia.

Nowy minister gospodarki Krzysztof Tchórzewski twierdzi, że Polska nadal i coraz więcej powinna inwestować w węgiel. Z kolei minister środowiska Jan Szyszko jest zdania, że ograniczenie zmian klimatu powinno być w Polsce realizowane poprzez sadzenie lasów. Jeżeli chodzi o politykę ochrony klimatu oraz odchodzenie od spalania węgla polski rząd jak na razie nie ma ambitnych planów. Przed szczytem w Paryżu mowa była raczej o niebezpieczeństwach jakie dla polskiej gospodarki może mieć angażowanie się w porozumienie. Polski rząd rozważał nawet rewizję zobowiązań klimatycznych, szczególnie, jeżeli w Paryżu nie dojdzie do porozumienia. Przykład Kenii warto dlatego przedstawić, aby pokazać, jakie są kierunki rozwoju i oczekiwania krajów rozwijających się. Oczekiwania te kierowane są również pod naszym adresem.

Pieniądze dla zmiany

Jeżeli chcemy zostawić przyszłym pokoleniom świat, przynajmniej w takim stanie w jakim go zastaliśmy, nie możemy doprowadzić do podwyższenia się temperatury powyżej 1,5 stopni Celsjusza. Stąd organizacje społeczne żądają zaprzestania finansowania energii z paliw kopalnych ze środków publicznych. Pozwoli to zaoszczędzić fundusze, jakie będzie można przeznaczyć na adaptację i ograniczenie zmian klimatu. Środki na przeciwdziałania i adaptację do zmian klimatu pochodzić będą z Zielonego Funduszu Klimatycznego (GCF), na który składają się kraje rozwinięte – w tym również Polska jako państwo członkowskie Unii Europejskiej. Dodatkowo kraje rozwijające się podkreślają, że zapobieganie należy ściśle powiązać z adaptacją. Filipiny czy Kenia już teraz dotkliwie odczuwają skutki zmian klimatu i potrzebują środki np. na przywracanie zniszczonej infrastruktury do życia.

Byle polska wieś spokojna…

Podczas kampanii wyborczej polscy politycy nie komentowali takich problemów jak susza ostatniego lata, która stała się ogromnym problemem dla elektrowni węglowych. Musiały one znacznie zredukować z jej powodu produkcję prądu. Jak dotąd ministerstwo gospodarki twierdzi, że problem leży po stronie technologii, a nie zmian klimatu. Zdaniem nowych władz Polacy chcą się rozwijać, a to oznaczać ma zwiększone zapotrzebowanie na energię. Niemcy, kraj transformacji energetycznej, polski rząd uznaje za przykład energetyki węglowej i taką wizję wciąż przedstawia polskiemu społeczeństwu. Zdaniem ministra gospodarki Krzysztofa Tchórzewskiego rozwiązaniem problemu polskiej energetyki i górnictwa jest budowa nowych kopalń – tam, gdzie złoża są płytsze.

Na klimatycznym celowniku

Kenia z kolei to kraj, który w zmianie klimatu widzi ogromne wyzwanie dla własnego kraju. Mimo minimalnego wkładu w globalne emisje gazów cieplarnianych oraz niewielkiej gospodarki i dochodów postanowił przyjąć bardzo ambitną postawę w zakresie proponowanej redukcji emisji (INDC) na konferencji COP 21 w Paryżu. Kenia już teraz odczuwa dramatyczne skutki zmian klimatu, mimo że sama produkuje stosunkowo niewielkie ilości gazów cieplarnianych. Przeciętny jej mieszkaniec emituje rocznie 1 tonę CO2. W tym samym czasie mieszkaniec UE 8 ton a USA – około 25. Historyczny wkład Kenii w zmiany klimatu wynosi 0,1% globalnych emisji.

Z raportu Christian Aid „Low-carbon Africa” wynika, że Kenia już dzisiaj około 75% swojej energii czerpie ze źródeł odnawialnych – głównie z elektrowni wodnych. Problematyczne jest jednak opieranie bezpieczeństwa na dużych elektrowniach wodnych właśnie ze względu na zmiany klimatu – powodzie oraz okresy suszy. W interesie tego kraju jest też dalsze uniezależnianie się od produkcji energii z paliw kopalnych. Ministerstwo środowiska Kenii już kilka lat temu przyjęło więc Krajowy Plan Reagowania na Zmiany Klimatu (NCCRS 2010) oraz Krajowy Plan Działania na Rzecz Klimatu (NCCAP 2013). W programach tych ważną rolę odgrywa energetyka odchodząca od węgla.

Zdaniem Mohameda Adow z organizacji Christian Aid, plany Kenii wyglądają dość nietypowo, ale jednocześnie ambitnie na tle krajów rozwiniętych. „Kenia pokazuje innym krajom afrykańskim, że nie chce być niewolnikiem kopalnych źródeł energii. Wiadomo jednak, że planowana, imponująca zmiana w tym biednym kraju wymagać będzie solidarności, szczególnie ze strony krajów bogatszych. Porozumienie w Paryżu powinno przynieść możliwość wsparcia finansowego oraz technologicznego. Dlatego tak ważne jest, aby uzgodniona pomoc dotyczyła technologii czystych, niezależnych od paliw kopalnych. Dalsze wspieranie paliw kopalnych przyczyni się tylko do tego, że tak ambitne przedsięwzięcie biednego kraju jakim jest Kenia może się nie udać”.

Klimatyczne ambicje

Okazuje się, że kraj taki jak rozwijająca się Kenia – mimo że w zasadzie w minimalnym stopniu przyczyniła się do zmian klimatu, a do tego ponosi już skutki jego zmian – postawił na ambitną pozycję w przeciwdziałaniu zmianom klimatu. W lipcu 2015 Ministerstwo Środowiska i Zasobów Naturalnych Kenii przedstawiło planowany wkład redukcyjny gazów cieplarnianych (INDC). Wynosi on 30% do 2030 r. Dla porównania bogata Unia Europejska proponuje redukcję 40% do 2030.

Kenia zamierza również grać istotną rolę, jeżeli chodzi o kwestię komunikowania znaczenia sprawiedliwego podziału środków na zapobieganie zmianom klimatu, transferu technologicznego oraz odchodzenia od inwestowania w paliwa kopalne.

Polski hamulec?

Konferencja w Paryżu trwa. Minister Tchórzewski nie tylko podtrzymuje wcześniejszą pozycję Polski, ale jeszcze wyraźniej stwierdza, że potrzeba budowy nowych kopalni. Trzeba dodać, że scenariusz pozostania naszego kraju przy węglu wiąże się z małym wsparciem dla energetyki odnawialnej, szczególnie tej służącej produkcji energii dla gospodarstw domowych. Skarżą się na to głównie rolnicy i mali przedsiębiorcy.

Dalsze poparcie dla węgla i wspieranie go ze środków publicznych to także konsekwentne pogarszanie jakości powietrza jakim oddychają Polki i Polacy. Na chwilę obecną jest ona jedną z najgorszych w Europie. Nikt nie twierdzi, że pożądana w Polsce zmiana wydarzy się nagle – wszak polska energetyka w prawie 90% opiera się na węglu! Potrzebna ze względów bezpieczeństwa klimatycznego, gospodarczego i środowiskowego zmiana polskiej struktury energetycznej wymagać będzie czasu, inwestycji, pracy i pieniędzy. Trudno sobie wyobrazić, że stopniowe odchodzenie od węgla wiązać się będzie z nagłym załamaniem gospodarki jak twierdzi lobby węglowe.

Trzeba jednak powiedzieć wprost – polski rząd, który chce słuchać strony społecznej i wypełniać moralną wolę papieża Franciszka powinien więcej energii wkładać w transformację energetyczną. Jak na razie mowa jest tylko o pogłębianiu monokultury węglowej. W żadnym wypadku nie daje się to pogodzić z bezpieczeństwem energetycznym i zdrowotnym oraz międzynarodową solidarnością. Dodatkowo, jeżeli Polska chce ograniczyć problem napływu do Europy uchodźców musi zdać sobie sprawę, że zmiany klimatu są jednym w głównych powodów migracji i konfliktów zbrojnych na świecie. Liczymy więc na polską delegację i zdrowy rozsądek!

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.