ISSN 2657-9596
Fot: ERDC-CHL FRF/Flickr.com

Edukacja o zmianach klimatu

Jarosław Bloch
30/09/2019
Wracasz z wakacji zdegustowany, nie mogłeś się wykąpać w morzu – zawinił zakwit sinic, wskutek czego zamknięto kąpieliska. Po powrocie włączasz telewizor, znów mówią o fali uchodźców zalewających Europę, narzekasz, bo obawiasz się zbyt dużego napływu obcych, boisz się zmian. Idziesz do sklepu i widzisz, że znowu wzrosły ceny warzyw, pani w sklepie mówi podobno to przez suszę. Wieczorem ma wpaść babcia, ale dzwoni że musiała zostać w domu bo źle się czuje przez ten upał. Jakby tego było mało w lokalnej gazecie czytasz, że twoja gmina znowu nie wyremontuje ścieżek rowerowych, bo trzeba wypłacić odszkodowanie ludziom, którym domy zniszczyła trąba powietrzna, myślisz – trudno, w końcu ci ludzie bardziej potrzebują tych pieniędzy.

Te z pozoru różne wydarzenia mają wspólny mianownik, są spowodowane ociepleniem klimatu. Ile osób powiąże je ze sobą? Ile osób ma świadomość, że wszystkie mają tę samą przyczynę? Niewielu. Przeważnie rozpatrujemy je osobno, jako różne zdarzenia spowodowane różnymi czynnikami. Takie spojrzenie utrudnia uświadomienie sobie skali zagrożenia spowodowanego globalnym ociepleniem. Jego oddziaływanie na nasze życie można przyrównać do grypy. Każdy wie, że jest groźna, że trzeba na nią uważać, ale w statystykach medycznych ze świecą szukać zgonów spowodowanych grypą. Dlaczego? Bo wpisujemy tam choroby, które są konsekwencją powikłań grypy.

Globalne ocieplenie niesie również wiele powikłań, ciężko szukać dziedziny życia, której nie dotyka. Jeśli nie wprost, to pośrednio. Wiele skutków, występujących i uciążliwych już teraz, nie wiążemy ze zmianami klimatycznymi. O skutkach zmian klimatycznych lubimy mówić w czasie przyszłym. Będzie. Wydarzy się. A przecież to już teraźniejszość, z tymi skutkami borykamy się już od wielu lat, mało tego, JUŻ ponosimy wielkie koszty zmian klimatycznych. Ale te wydane pieniądze księgujemy z inną etykietą. Trąba powietrzna, sztorm, susza, upał, wielka migracja spowodowana wojną albo klęską głodu… Koszty rosną i będą rosły.

Dlaczego trudno nam dostrzec wspólny mianownik? To proste. Współczesny człowiek bombardowany jest z każdej strony informacjami. Przeważnie mało istotnymi i często negatywnymi. Ważne informacje, niosące istotny przekaz toną w natłoku tych mało istotnych. A duża ilość negatywnych wiadomości sprawia, że powszechnieją i nie robią na nas wrażenia. Toniemy w ilości rozmaitych faktów, nie dostrzegając wagi niektórych zdarzeń. Dlatego czasem nie dostrzegamy powagi sytuacji.

Z wiedzą o globalnym ociepleniu stykamy się w szkole. Jednak jest to wiedza cząstkowa, często zepchnięta na margines szkolnej hierarchii. Ważna jest matematyka, polski, język obcy, bo z tego zdajemy egzaminy. Ważne są przedmioty zawodowe w technikach i szkołach branżowych. A przedmioty przyrodnicze to często piąte koło u wozu. Dlaczego nauczyciel nie mówi długo i ciekawie o globalnym ociepleniu? Bo nie ma na to czasu. Podstawy programowe są tak przeładowane, że aby zrealizować poszczególne ich punkty, na omówienie jednego zagadnienia pozostaje kilkanaście minut. W geografii, której uczę, dział wpływ „Człowieka na środowisko” znajduje się we wszystkich podręcznikach na samym końcu. W większości szkół jego omawianie przypada na czas, gdy wystawia się oceny, a frekwencja jest już wakacyjna. W ostatnich latach zacząłem zmieniać kolejność przerabiania działów, aby młodzież więcej usłyszała o globalnym ociepleniu i jego skutkach. Często naginam rzeczywistość mniej czasu poświęcając na niektóre tematy, aby powiedzieć więcej o przyczynach i skutkach globalnego ocieplenia. Kombinuję. Ale tak nie powinno być.

Efekt jest taki, że wielu uczniów mających przedmioty przyrodnicze na poziomie podstawowym, wynosi ze szkoły jedynie szczątkową wiedzę na temat procesów, które decydują o przyszłości naszej planety. Tyle, że nie mówiąc lub nie wiedząc o globalnym ociepleniu nie sprawimy, że go nie będzie. Jego skutki dosięgną nas tak czy tak. Dlatego wiedza ta dociera do młodzieży różnymi kanałami. Do szkół wchodzą różne organizacje organizujące warsztaty i zajęcia na te tematy. To dobrze, ale… nie są to programy powszechne, które obejmują wszystkich uczniów. Co trzeba zrobić aby wygrać batalię o świadomość ekologiczną uczniów.

Rozwiązanie nasuwa się jedno. W szkołach powinien pojawić się dodatkowy przedmiot „Nauka o zmianach klimatycznych” lub coś w tym rodzaju. Wystarczy jeden semestr zajęć, po jednej godzinie tygodniowo. Da to około 15 godzin informacji o jego przyczynach, skutkach i możliwych drogach, które możemy wybrać, czyli walce o zminimalizowanie skutków i dostosowaniu do nowych warunków. Młodzież dostanie solidną porcję wiedzy, także o możliwościach, które jeszcze mamy. Trzeba im uświadomić, że walka o los naszej planety odbywa się teraz i to my jesteśmy odpowiedzialni za los wielu następnych pokoleń. Skąd wziąć te 15 godzin? Aby nie zwiększać ilości czasu spędzanego w szkole, można by wykroić je z godzin dyrektorskich, lekcji wychowawczych lub z zajęć religii. Jeszce raz powtórzę – w dzisiejszych czasach nie ma ważniejszego tematu! Dlatego proponuję stworzyć grupę, która będzie lobbować nad takim rozwiązaniem. Tematyka jest na tyle istotna, że powinna być wyróżniona w postaci oficjalnego wejścia do szkół pod postacią nowego przedmiotu. Zieloni rzucają propozycję, czekamy na odzew – ekspertów, ministerstwa, organizacji ekologicznych. To ważne dla wszystkich!

Zmiany zachodzą. Nawet całkowite zaprzestanie emisji w obecnym roku, które jak wiemy nie jest możliwe, nie zapobiegnie dalszemu wzrostowi temperatury w nadchodzących latach. Musimy zmniejszać emisję, by sprawić by temperatura ustaliła się na poziomie do którego będziemy w stanie się dostosować. W przeciwnym razie czeka nas katastrofa. Ile mamy czasu? Zdania są podzielone, ale nie odważyłbym się czekać na ostatni możliwy termin. Nie poznaliśmy jeszcze na tyle wszystkich mechanizmów funkcjonowania środowiska, aby stwierdzić na pewno jak zareaguje. Przykład Jeziora Aralskiego pokazuje, jak łatwo można narobić szkód, nie uwzględniając wszystkich zmiennych. Jednak aby podjąć realne działania, które nie będą okazjonalne i pozorowane, musi w społeczeństwie wzrosnąć świadomość dotycząca niszczącej siły globalnego ocieplenia.

Dopóki nie będziemy się go bać, dopóty będziemy je lekceważyć. Aż dojdziemy do dnia w którym na działanie będzie za późno i zaczniemy bić się o resztki naszego świata. Czy tego chcemy?

Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.