ISSN 2657-9596

10 powodów, dla których Europa i Ameryka nie potrzebują arbitrażu inwestycyjnego

Cécile Toubeau
20/08/2014

Za pomocą konsultacji publicznych Komisja Europejska próbuje sprawić, by arbitraż inwestycyjny (ISDS) wyglądał na nieco bardziej strawny. Zmienić się mają pewne szczegóły procedury arbitrażu. Żadna z tych zmian nie odnosi się do fundamentalnych wad tego systemu.

100.000 odpowiedzi w ramach konsultacji publicznych to dużo bez względu na temat. A gdy tematem są wyrafinowane aspekty proponowanej międzynarodowej umowy handlowej, jest to liczba imponująca. Wszystko wskazuje na to, że przedłużone o tydzień (i ostatecznie zamknięte 13 lipca) publiczne konsultacje Komisji Europejskiej w kwestii reguł arbitrażu między przedsiębiorstwami a państwami (ISDS) wzbudziły właśnie tak szerokie zainteresowanie.

A są powody, by uderzać na alarm. Arbitraż inwestycyjny pozwala zagranicznym firmom obchodzić krajowe sądy i pozywać państwa (czyli obywateli, poprzez podatki) bezpośrednio w prywatnych trybunałach handlowych, jeżeli uważają, że działania rządu mogą niesprawiedliwie zmniejszyć ich przyszłe zyski z inwestycji.

Do niedawna arbitraż występował w dwustronnych traktatach inwestycyjnych między państwami. Celem tego systemu miało być zapewnienie inwestorom ochrony przed działaniami rządów w państwach ze słabo rozwiniętymi systemami prawnymi.

W porozumieniach handlowych zawieranych przez Komisję Europejską z państwami trzecimi w imieniu Unii Europejskiej klauzula ISDS nigdy dotąd nie wystąpiła. Obecnie 19 spośród 28 państw członkowskich, reprezentujące 93% unijnej gospodarki, nie ma porozumienia o arbitrażu z USA. Dziewięć państw objętych systemem arbitrażu inwestycyjnego z USA (Bułgaria, Chorwacja, Republika Czeska, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia i Słowacja) generuje 7% unijnego PKB.

Na dziś dzień wiadomo o dziewięciu roszczeniach wniesionych na linii UE-USA. Wszystkie z nich wnieśli inwestorzy amerykańscy, większość dotyczy inwestycji w sektorze surowców: ropy, gazu i górnictwa.

Za pomocą konsultacji publicznych Komisja Europejska próbuje sprawić, by arbitraż inwestycyjny wyglądał na nieco bardziej strawny. Zmienić się mają pewne szczegóły procedury arbitrażu. W naszej odpowiedzi na konsultacje wskazujemy, że żadna z tych zmian nie odnosi się do fundamentalnych wad tego systemu.

Dla jasności, oto 10 najważniejszych powodów, dla których wyłączenie arbitrażu inwestycyjnego z TTIP jest jedynym słusznym krokiem.

1. Arbitraż inwestycyjny wprowadza „strach przed regulacjami”, ze szkodą dla ludzi i dla planety. Najbardziej ogólny skutek omówionych w kolejnych punktach wad systemu ISDS to poczucie rządów, że wisi nad nimi miecz Damoklesa, gdy planują wprowadzenie w interesie publicznym regulacji działalności gospodarczej. Argument Komisji Europejskiej, że arbitraż w żaden sposób nie wpływa na „prawo do regulacji”, jest nie na temat. Zagrożenie kosztownym sporem prawnym o bardzo niejasnym wyniku będzie odstraszająco na rządy, chcące chronić obywateli lub środowisko.

2. Arbitraż to korzystanie z pieniędzy obywateli, aby pomóc korporacjom w wypadku ryzykownych inwestycji. TTIP umożliwi w sumie 75.000 firmom zgłaszanie roszczeń wobec rządów UE i USA (czyli obywateli, poprzez podatki). Mimo że klauzule ISDS stały się regularną cechą umów inwestycyjnych już w latach 60., roszczenia wzrosły lawinowo w ostatniej dekadzie. Tylko w 2013 r. otwarto 57 nowych spraw.

3. Arbitraż przyznaje specjalne prawa inwestorom zagranicznym, kosztem wszystkich pozostałych. Tylko zagraniczni inwestorzy mogą odwoływać się do trybunałów arbitrażowych. Inwestorzy krajowi, nie mówiąc już o zwykłych obywatelach, muszą korzystać ze zwykłego systemu prawnego.

4. ISDS zaburza systemy prawne, wprowadzając przewagę arbitrażu nad prawodawstwem. Systemy rozstrzygania sporów w normalnych traktatach dotyczą konfliktów bezpośrednio związanych z traktatem. Natomiast ISDS pozwala firmom pozywać rządy za wszelkie przyjęte po zawarciu umowy zmiany prawne, które uznają za niesprawiedliwe lub niesłuszne. W efekcie arbitraż zaczyna wpływać na tworzone prawo. System ISDS nie wymaga nawet „wyczerpania lokalnych środków”, dalej podminowując demokrację i rządy prawa. Arbitraż nie jest pomyślany jako ostatnia deska ratunku, gdy inne metody prawne zawiodą; ma działać poza normalnymi systemami prawnymi.

5. Arbitraż nie jest związany precedensami, ignorując ABC prawa międzynarodowego i pogłębiając niepewność. Brak prawa precedensowego w ISDS prowadzi do niespójnych rozstrzygnięć. Identyczne lub podobne zapisy traktatowe są bardzo interpretowane różnie, co pogłębia niepewność i opisany w punkcie 1 strach przed regulacją.

6. ISDS jest jedynym międzynarodowym systemem rozstrzygania sporów dającym prawa korporacjom zamiast państwom. Procedury rozstrzygania w innych międzynarodowych traktatach odbywają się na poziomie państwo-państwo. Nawet w Światowej Organizacji Handlu (WTO) spory rozstrzygane są między państwami.

7. Nigdy nie oceniono skutków przyjęcia ISDS na poziomie Unii Europejskiej. Arbitraż jest na poziomie unijnym nowym rozwiązaniem, które w przyszłości może doprowadzić do przepływu miliardów euro od obywateli UE do zagranicznych korporacji. Mimo to Komisja Europejska nie opracowała oceny jego skutków, w jawnej sprzeczności z własnymi wytycznymi, i po prostu zaczęła wprowadzać go do umów handlowych negocjowanych po przyjęciu traktatu lizbońskiego.

8. Postępowanie arbitrażowe odbywa się poza widokiem opinii publicznej. Rozprawy przeprowadzane są za zamkniętymi drzwiami i są całkowicie tajne, nawet gdy dotyczą kwestii interesu publicznego.

9. ISDS jest niepotrzebny. UE i USA już teraz handlują na ogromną skalę, nawet (niemal) bez arbitrażu. Obydwa bloki wymieniają ok. 1,6 mld euro (2,2 mld dol.) w dobrach i usługach każdego dnia. Z kolei inwestycje dwustronne wynoszą każdego roku ponad 2,6 bln euro (3,5 bln dol.). Wszystko to w sytuacji, gdy zaledwie jedna trzecia państw członkowskich, wytwarzających 7% unijnego PKB, objętych jest ISDS. Najwyraźniej inwestorzy dostatecznie ufają zwykłym systemom prawnym.

10. Istnieją lepsze alternatywy. ISDS to dotowanie z publicznej kieszeni działalności dotkniętych ryzykiem ostrzejszych regulacji. Ubezpieczenie od ryzyka dają prywatni usługodawcy, ale też np. Agencja Wielostronnych Gwarancji Inwestycji (Multilateral Investment Guarantee Agency), będąca oddziałem Banku Światowego.

Te wady są tak głęboko wpisane w system arbitrażu, że jego reforma – jaką proponuje Komisja Europejska – zwyczajnie nie wystarczy.

Europa powinna podążać szlakiem państw takich jak Australia, Brazylia czy Indie i odrzucić arbitraż, zamiast narzucać go na te 93% unijnej gospodarki, która jak dotąd z powodzeniem radzi sobie bez niego.

Artykuł pochodzi ze strony ttip2014.eu. Przeł. Tomasz Szustek.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.