ISSN 2657-9596

Minimalna utopia czy powszechna szczęśliwość?

Bartłomiej Kozek
26/05/2017

Jednym z tematów zeszłotygodniowego Festiwalu Obywatela była kwestia minimalnego dochodu gwarantowanego. Czy jego czas właśnie nastał?

Mijają kolejne miesiące, a debata wokół powszechnych wypłat pieniężnych nie ustaje. Wygląda więc na to, że nie ma ona już odium li tylko intelektualnej mody. Wypłynęła tym samym na znacznie szersze wody niż dajmy na to 10 lat temu, kiedy to kwestia „końca pracy” wydawała się jeszcze – może poza książką Jeremy’ego Rifkina – dość abstrakcyjna.

Dziś o sposobach walki z nierównościami, radzenia sobie z wypłukującą miejsca pracy już nie tylko w przemyśle, ale także w obrębie klasy średniej automatyzacją czy skutkach uelastyczniania warunków pracy, symbolizowanych zwrotami „prekaryzacja” i „uberyzacja” mówi się całkiem sporo.

Idea rozważanego w tej czy innej formie dochodu podstawowego często pojawia w charakterze rozwiązania odpowiadającego na wyzwania generowane przez powyższe zjawiska. Część osób o progresywnych przekonaniach podchodzi do niej jednak z pewną dozą sceptycyzmu.

Może on przybierać dwojaki charakter. Z jednej strony nie brak przekonanych, że nadal możemy jeszcze wrócić do pełnego zatrudnienia, powszechnej pracy na etat czy znacząco większej roli przemysłu.

Z drugiej z kolei niepokoić ma fakt, że jego zwolennikami bywają również postaci z drugiej strony politycznej barykady. Nie da się bowiem ukryć, że o konieczności jego wprowadzenia mówią chociażby libertariańsko nastawieni przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej czy ekonomiści, dla których mógłby on stać się okazją chociażby do prywatyzacji usług publicznych takich jak zdrowie czy edukacja.

Definowanie pojęć

Oba te stanowiska pojawiły się również w prowadzonej przez Alicję Beryt debacie inaugurującej kolejny, jedenasty już Festiwal Obywatela, który tym razem zawitał do krakowskiej Spółdzielni „Ogniwo”.

Odpowiedzi na te wątpliwości udzielał Maciej Szlinder, prezes zarządu Polskiej Sieci Dochodu Podstawowego. Wymienił on jego najważniejsze cechy charakterystyczne – powszechność, związany z nią brak wykluczającego charakteru oraz brak karania za podjęcie pracy, przejawiającego się w dotychczasowych systemach zabezpieczeń społecznych np. utratą zasiłków dla bezrobotnych zaraz po zdobyciu zatrudnienia.

Adam Ostolski, socjolog i publicysta (m.in. „Zielonych Wiadomości”) zwrócił z kolei uwagę na utopijny charakter tej koncepcji. Burzenie dotychczasowych podziałów politycznych ma w tym kontekście być nie jego wadą, lecz zaletą, umożliwiając tworzenie nowych idei dla świata, który np. przestanie się opierać na wzroście gospodarczym do osiągania dobrobytu.

Szlinder wyraził jednak przekonanie, że dochód podstawowy we właściwej, postępowej formie mogą wcielić w życie jedynie siły lewicowe. Apelował również o zwracanie uwagi na nazewnictwo – często bowiem do tego samego worka wrzucani są neoliberalni zwolennicy negatywnego podatku dochodowego (wypłacania przez państwo różnicy między deklarowanymi dochodami a ustalonym minimalnym ich poziomem) czy przeciwnicy państwa opiekuńczego.

Ostolski zwrócił z kolei uwagę na fakt, iż wszelkie zmiany społeczne były pochodną walk klasy robotniczej oraz ruchów emancypacyjnych. – Kształt dochodu podstawowego również będzie taki, jaki reprezentować będą koalicje na rzecz jego wprowadzenia – tłumaczył.

Uczestnicząca w dyskusji Marta Zimniak-Hałajko z Uniwersytetu Warszawskiego zwróciła uwagę na inne zalety dochodu podstawowego, takie jak przewartościowanie pracy opiekuńczej. Przywołała również metaforę „zasłony niewiedzy”, wedle której dochód podstawowy odpowiada na naszą niepewną, zmieniającą się (potencjalnie również na gorszą) pozycję społeczną.

Instrukcja obsługi

Odpowiedzi wymagały jednak również inne wątpliwości – te związane z praktycznym wcielaniem w życie dochodu podstawowego. Nawet jego zwolennicy rozważyć muszą jego koszty, które nawet w wypadku skromnej wysokości świadczenia wyglądają na całkiem spore. Jak możemy sobie poradzić z tym problemem?

– Dochód podstawowy można wprowadzać stopniowo. Elementami dojścia do niego w perspektywie 8-10 lat mogą być już istniejące programy, takie jak 500+, ale też na poważnie dyskutowany pomysł emerytury obywatelskiej. Ważne, by kolejne etapy jego wprowadzania były realizowane tak, by już one rozwiązywały konkretne problemy społeczne, takie jak ubóstwo wśród dzieci – przekonywał Szlinder.

Zimniak-Hałajko zaapelowała z kolei o nieprzywiązywanie się do wyników programów pilotażowych, realizowanych np. w Finlandii czy planowanych w kanadyjskim Ontario. – Trwające 2 lata projekty będą skłaniały ludzi do zupełnie innych decyzji niż gdyby trwały dłużej – uważa.

Za badaczem tematu, Guy’em Standingiem, przywołała trzy filary skutecznego dochodu podstawowego: zaspokajanie minimum egzystencji, dywidendę obywatelską oraz odpowiadanie na szczególne potrzeby. Ten drugi filar to ukłon w stronę np. Alaski, gdzie tamtejszy specjalny fundusz co roku wypłaca mieszkankom i mieszkańcom stanu pieniądze z zysków z realizowanych inwestycji.

Filar trzeci oznacza z kolei, że dochód podstawowy nie będzie oznaczać likwidacji wszystkich innych transferów pieniężnych. Nadal pozostanie miejsce chociażby dla świadczeń skierowanych do osób z niepełnosprawnościami.

Komu szkodzi, komu pomaga?

W trakcie krakowskiej debaty wśród publiczności pojawiła się jeszcze jedna niepewność. Czy jest on rzeczywiście powszechny, skoro niemal na pewno będzie z początku wprowadzony na poziomie państwa narodowego?

Ryzyka te zauważał również Adam Ostolski. – Istnieje napięcie między dochodem podstawowym a polityką wspierającą lokalizację ekonomiczną. Musimy pamiętać o zagrożeniu związanym z drenażem mózgów, negatywnie wpływającym na społeczności lokalne.

– Wprowadzenie dochodu podstawowego na poziomie tysiąca złotych nie zwiększy radykalnie atrakcyjności Polski wśród migrujących – ripostował Szlinder. Odpowiadał również na pytania związane z ryzykiem inflacji spowodowanej jego wprowadzeniem w życie. – Nie wszystkie dostępne na rynku produkty będą drożeć, samo zaś świadczenie będzie musiało być waloryzowane.

Marta Zimniak-Hałajko przypominała z kolei, że eksperymenty związane z formami minmalnego dochodu gwarantowanego mają miejsce nie tylko w krajach zamożnych, ale również w Namibii oraz Indiach. Zdaniem panelistów nie da się wykluczyć że to ten ostatni kraj jako pierwszy zdecyduje się na jego wprowadzenie, zastępując dotychczasowy, skomplikowany i niewydolny system zasiłkowy.

Jak widać dyskusja objęła szerokie spektrum tematów i wyzwań, związanych z dochodem podstawowym, sposobami oraz potencjalnymi skutkami jego wprowadzenia. Czy doczekamy się pierwszego w Polsce pilotażu tego typu projektu albo – analogicznych do brytyjskich – prognoz dotyczących kosztów jego wprowadzenia? Będziemy trzymać rękę na pulsie.

Zielone Wiadomości były patronem medialnym XI Festiwalu Obywatela.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.