ISSN 2657-9596

Czy europejski model społeczny ma przyszłość?

Łukasz Moll
11/07/2012

Czy naprawdę państwo opiekuńcze jest nie do obrony w erze zglobalizowanego kapitalizmu? Jaką rolę w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu może odegrać zielona gospodarka? Czy duński model flexicurity można zastosować w całej Europie? – to pytania przewodnie debaty o przyszłości europejskiego modelu społecznego, która była jednym z wydarzeń drugiego dnia obrad Rady Europejskiej Partii Zielonych w Kopenhadze.

Recepty prawicy zawiodły na całej linii

Debatę otworzyła Emilie Turunen, duńska europosłanka z Socjalistycznej Partii Ludowej (czyli duńskiej partii Zielonych). Jej wystąpienie nawiązywało do kontrowersyjnej wypowiedzi szefa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghiego, który stwierdził niedawno, że „europejski model społeczny jest zbyt drogi, przerośnięty i nieefektywny”. Zdaniem włoskiego bankiera kryzys stanowi dla Europejczyków nauczkę za życie ponad stan, ale jednocześnie okazję do naprawy sytuacji, poprzez „racjonalizację”, mówiąc eufemistycznie, europejskiego modelu społecznego. Zdaniem Draghiego musimy zaakceptować fakt, że jest on martwy, nie da się go obronić.

Turunen uznała, że poczynania instytucji, którą kieruje Draghi i innych ośrodków decyzyjnych w Europie, które w odpowiedzi na kryzys forsują politykę zaciskania pasa, kierują się tą samą logiką, która jest odpowiedzialna za aktualną sytuację. W dodatku jest to logika działająca w interesie rynków finansowych, a nie społeczeństw zjednoczonej Europy. Próbuje się wykorzystać kryzys do demontażu resztek europejskiego modelu społecznego, który od kilkunastu lat jest sukcesywnie osłabiany.

„Polityka cięć, którą prowadzimy w Europie od 4 lat z inicjatywy Draghiego, Merkel i ich neoliberalnego towarzystwa, tylko pogłębia kryzys. Zieloni odpowiadają Draghiemu tak samo, jak Europejczycy: nie tylko nie zamierzamy pozwolić na pogrzebanie europejskiego modelu społecznego, ale zależy nam na jego rozbudowaniu i dostosowaniu do dzisiejszych realiów. Powiedzmy sobie szczerze: recepty ekonomiczne prawicy zawiodły na całej linii. Zamierzamy zrównoważyć deficyty i obniżyć długi publiczne, ale dzięki inwestycjom i tworzeniu nowych miejsc pracy, a nie poprzez cięcia i dalsze schładzanie gospodarek. Zrobimy to nie przeciw europejskiemu modelowi społecznemu, ale w celu jego wzmocnienia!” – mówiła Turunen.

Cięcia prowadzą donikąd

Następnie zabrał głos Villy Søvndal, minister spraw zagranicznych Danii i przewodniczący Socjalistycznej Partii Ludowej. Søvndal zgodził się, że polityka cięć prowadzi donikąd: „Naszym celem powinno być jak najszybsze przywrócenie wzrostu gospodarczego w Europie. Dzisiaj problemem, który uniemożliwia nam wyjście z kryzysu, w tym redukcję zadłużenia, jest brak wzrostu gospodarczego w wielu państwach Europy lub zbyt niski wzrost” – mówił. W co inwestować? Przede wszystkim w przebudowę systemów energetycznych w kierunku niskowęglowym i niskoemisyjnym oraz w usługi publiczne.

Przyjętą w Europie politykę uznał za niezrozumiałą: „Wygląda to tak, jakby zachęcano nas do konkurencji z Chinami czy Indiami na to, kto zaoferuje niższe płace w celu przyciągnięcia inwestycji. To nonsens”. Søvndal uznał za problem zmianę polityki wobec kryzysu w sytuacji, gdy w Europie ciągle w większości państw rządzą partie prawicowe. „Dlatego zwycięstwo François Hollande’a w wyborach prezydenckich we Francji i wygrana lewicy w czerwcowych wyborach parlamentarnych w tym kraju, daje nam nadzieję na zmiany. Liczę, że wzorem Francji i mojego kraju, w którym jesienią zeszłego roku wyborcy zaufali koalicji czterech partii na lewo od centrum, lewica będzie przejmować władzę w kolejnych państwach i zaproponuje alternatywny pomysł na wyjście z kryzysu”.

Søvndal zamierza bronić modelu państwa dobrobytu, ponieważ właśnie Skandynawia, w której znalazł on swój najpełniejszy wyraz, najlepiej poradziła sobie z kryzysem i ma najmniejsze problemy z zadłużeniem: „Nasz przykład stanowi dowód na to, że warto bronić europejskiego modelu społecznego. Jako minister spraw zagranicznych Danii zamierzam promować państwo opiekuńcze i prawa człowieka”.

Model duński opiera się na zaufaniu

Marie-Louise Knuppert, przedstawicielka centrali związkowej LO (Landsorganisationen i Danmark) przedstawiła w największym skrócie historię duńskiego modelu społecznego: „Wielkie fale strajków, które przetaczały się przez Danię, zmusiły w końcu pracodawców do zawarcia porozumienia z pracownikami. Do dziś głos pracowników jest respektowany. Zawierane są umowy branżowe między pracownikami a pracodawcami. Nasz model jest o tyle osobliwy, że potrafiliśmy wypracować długoterminowy kompromis nie dzięki regulacjom na rynku pracy, za którymi nie przepadamy, ale dzięki wysokiemu poziomowi zaufania”.

Dzięki temu w Danii wynaleziono model „flexicurity”, łączący bezpieczeństwo socjalne dla bezrobotnych z rozwiązaniami ułatwiającymi pracodawcom zatrudnianie i zwalnianie pracowników. Trzecim filarem tego modelu jest wysoki poziom uzwiązkowienia i respektowanie głosu świata pracy przez pracodawców. „W niektórych krajach politycy często powołują się na flexicurity, mówią, że będą chcieli go skopiować. Niestety, najczęściej zapominają o security (bezpieczeństwie), a za bardzo skupiają się na flexibility (elastyczności), przez co model traci swoją równowagę i działa jednoznacznie na korzyść pracodawców”, ostrzegała Knuppert.

Jaką politykę zamierzają promować duńskie związki zawodowe w czasach kryzysu? „Naszym priorytetem pozostają nowe miejsca pracy, w tym oczywiście zielone, nawet kosztem wzrostu płac. W trakcie kryzysu ubyło nam bowiem 200 tysięcy miejsc pracy, to poważna liczba. Europa powinna zrozumieć wreszcie korzyści płynące z tworzenia zielonych miejsc pracy. Sama termomodernizacja wszystkich domów w Europie mogłaby stworzyć 2 miliony nowych miejsc pracy”, przekonywała Knuppert. Również i ona skrytykowała obecną politykę antykryzysową w Europie: „Naszym największym problemem jest właśnie to, że popiera się dumping płacowy. Dążenie do poprawy konkurencyjności poprzez obniżkę płac na dłuższą metę nie jest żadnym rozwiązaniem”.

Czas zmienić priorytety

Philippe Lamberts – europoseł z belgijskiej partii Ecolo, współprzewodniczący Europejskiej Partii Zielonych – uznał przeniesienie duńskiego modelu do innych państw za niewykonalne. Jego zdaniem flexicurity wyrasta wprost z wartości ogólnie przyjętych w duńskim społeczeństwie, przede wszystkim z wysokiego poziomu zaufania i troski o dobro wspólne. Każde państwo powinno szukać własnej drogi sukcesu, wyrastającej z jej własnych doświadczeń: „Wiem dobrze, że w moim kraju, czyli w Belgii, pracownicy nie zgodzą się na flexicurity, podobnie jak na rezygnację z indeksacji płac. Nie chcą nawet o tym słyszeć, ponieważ nie mają zaufania do pracodawców. I, szczerze mówiąc, nie ma im się co dziwić. Zaufanie buduje się latami. Historia waszego modelu ma już ponad 100 lat. Nie da się go po prostu przeszczepić i wprowadzić gdzieś indziej od zaraz”.

Przewodniczący Europejskiej Partii Zielonych uznał, że polityka społeczna wymaga reformy, po to by zbudować bardziej inkluzywne społeczeństwo: „Polityka społeczna powinna być realizowana w zgodzie z zasadą sprawiedliwości społecznej i być skupiona na redystrybucji owoców wzrostu, a nie tylko szans do wykorzystania. Dzisiaj stawia się na obniżanie płac i cięcia wydatków budżetowych, podczas gdy dla nas najważniejsze jest to, żeby owoce wzrostu były sprawiedliwie dzielone i żeby sam wzrost nie odbywał się za wszelką cenę, kosztem społeczeństwa czy środowiska”.

Jeśli Europa chce wydobyć się z kryzysu, potrzebne są odważne rozwiązania: „Czas w końcu zmienić nasze priorytety. Zamiast skupiać się jedynie na stronie wydatkowej budżetu, musimy skoncentrować się także na wpływach. Zadać sobie pytanie, jak można zwiększyć wpływy do budżetu. Dlaczego forsuje się dziś konkurencję na to, kto ma najniższe stawki podatkowe? Może czas na konkurencję prowadzoną w przeciwnym kierunku, tzn. kto uzyska z tytułu podatków większe wpływy? To samo dotyczy także celów, jakie stawiamy sobie w zakresie wydatków. Skupiamy się tylko na tym, kto ile wydaje, ustalamy, ile można wydać… Może czas zapytać, na co wydajemy i jakie mamy z tego korzyści? Może czas wypracować w Europie jasne cele w odniesieniu do standardów edukacji, opieki zdrowotnej czy ekologii?”.

Zbudować solidarność w Europie

Jako ostatnia zabrała głos Jean Lambert, eurodeputowana z Partii Zielonych Anglii i Walii. Lambert zgodziła się, że musimy być uczuleni na proste kopiowanie rozwiązań sprawdzonych w specyficznym warunkach gdzieś indziej. Jej zdaniem to właśnie podejście „one size fits all” (jeden rozmiar dla wszystkich) często ma katastrofalne skutki i odpowiada także za kryzys w strefie euro. Nawet najlepsze rozwiązanie, jeśli podjąć próbę jego prostego przeniesienia na inny grunt, może się nie przyjąć. „By flexicurity mogło działać, konieczne są – oprócz zaufania, o którym mówił Philippe – silne związki zawodowe. W Wielkiej Brytanii mamy historycznie ukształtowane bardzo konfrontacyjne relacje między związkami a pracodawcami. Flexicurity nie jest rozwiązaniem dla nas i pewnie długo jeszcze nie będzie”, wyjaśniała.

Lambert również niepochlebnie wyrażała się o środkach, jakie przedsięwzięto w ramach walki z kryzysem: „W Europie dramatycznie rosną nierówności społeczne. Niepokojące jest to, że pojawia się myślenie «dlaczego Ty masz mieć zabezpieczenia socjalne, skoro ja ich nie mam?». Takie myślenie obecne jest zarówno w obrębie jednego społeczeństwa, jak i ponadnarodowo. Prowadzi to do erozji standardów, które stanowiły o wyjątkowości europejskiego modelu społecznego. Obwinia się dzisiaj ludzi za ich niepowodzenia i napuszcza jedne grupy zawodowe przeciwko drugim, jedne grupy narodowe przeciwko drugim, przeciwko imigrantom, leniwym południowcom itd. Obwinia się ludzi także za to, że nie mają ochoty, by spakować się i wyjechać na drugi koniec kraju, czy nawet Europy, żeby znaleźć pracę w miejscu, w którym nikogo nie znają, czują się obco, mają pracować w fatalnych warunkach i za niższe pieniądze niż miejscowi”. Polityka Zielonych powinna stanowić przeciwwagę dla prawicowego populizmu i prowadzić do budowy solidarności między pokrzywdzonymi przez kryzys.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.