ISSN 2657-9596

Zieloni i Piraci – sojusznicy czy rywale?

Bartłomiej Kozek
04/05/2012

Warszawscy Zieloni zainaugurowali działanie nowej siedziby na Marszałkowskiej 1 zorganizowaną 20 kwietnia debatą z cyklu Zielone Horyzonty Polityki. W dyskusji uczestniczyli: Ulrike Lunacek, Josef Winkler, Katarzyna Szymielewicz i Józef Halbersztadt. Temat: „ACTA i co dalej?”.

Piracka fala?

Prowadzona przez Adama Ostolskiego dyskusja skupiła się na dwóch wątkach: kolejnych zagrożeniach dotyczących inwigilowania internetu przez rządy i korporacje oraz politycznych sukcesach rosnących w siłę Partii Piratów. Takie tematy w swoim wstępnym wystąpieniu zarysował prowadzący: „ACTA to nie pierwszy i nie ostatni etap walki z lobby własności intelektualnej – pamiętajmy, że kilka lat temu walczyliśmy z patentami na oprogramowanie. Tym razem mobilizacja przeciw ACTA była tak duża m.in. dlatego, że parę dni wcześniej w wyniku akcji amerykańskich służb zamknięty został popularny serwis MegaUpload, będący źródłem wielu popularnych seriali. Ludzie poczuli, że naprawdę mogą stracić coś, co było dla nich tak naturalne, jak powietrze i dobrze wiedzieli, co to znaczy”.

„Protesty przeciwko ACTA wydają się nam reaktywne, nastawiona na obronę status quo, bo nie ujawniła się przy ich okazji alternatywna wizja urządzenia świata i społeczeństwa” – kontynuował Ostolski. – „Tymczasem takie alternatywy powstają. W Parlamencie Europejskim pracuje nad nimi m.in. dwójka europosłów szwedzkiej Piratpartiet, zasiadających we wspólnej frakcji z Zielonymi. Ciekawe stało się zastąpienie «zielonej fali» przez «falę piracką» – to świeża polityczna siła, której popularność zmusza nas do zastanowienia się nad formą wspólnych relacji między dwiema ideologiami politycznymi, które powstały w podobny sposób – wychodząc od ruchów społecznych – i które wiele wydaje się łączyć”.

Rywale

Do tez Ostolskiego odniósł się Josef Winkler, wiceprzewodniczący frakcji Zielonych w niemieckim Bundestagu: „Piraci to niemiecki fenomen, wynikający z łatwości wejścia do parlamentu oraz zdobycia medialnego zainteresowania. Należy pamiętać, że kolejna partia w parlamencie oznacza mniej miejsc dla pozostałych, w tym dla Zielonych. Może również utrudnić tworzenie stabilnych większości parlamentarnych. W wyborach do Landtagu w Nadrenii Północnej-Westfalii, które odbędą się 13 maja br., Piraci mogą pokrzyżować szanse na uzyskanie większości przez czerwono-zieloną koalicję, której do tej pory brakowało do niej jedynie 1 mandatu. W efekcie może to oznaczać utworzenie «wielkiej koalicji» CDU i SPD”.

„Według sondaży 80% głosujących na Piratów wybiera ich, by dać nauczkę innym partiom” – ciągnął Winkler. – „Dla Piratów internet jest tym, czym dla nas środowisko. Nigdy nie będziemy mieć w tym temacie tak silnej jak oni pozycji, zostaje nam modernizowanie naszego przekazu. Nie zgadzamy się z nimi w fundamentalnej dla nas sprawie: niewielkiej obecności kobiet w ich formacji, do której dorabiają ideologię, jakoby przyszło nam żyć w «społeczeństwie postgenderowym». Nadal nie mają również stanowiska w sporej ilości spraw”.

Ulrike Lunacek, zielona eurodeputowana z Austrii, dodała do dyskusji wymiar europejski: „W Europarlamencie mamy dziś dwójkę Piratów: Christiana Engströma i Amelię Andersdotter. Są bardzo aktywni w sprawach związanych z internetem, ale ich praca poza tym tematem nie jest szczególnie widoczna. Po sukcesie w wyborach do PE Piraci nie weszli do szwedzkiego parlamentu. Nadal też pozostają rywalami naszych koleżanek i kolegów z szwedzkich Zielonych”.

Lunacek mówiła także o sytuacji w Austrii: „Zieloni w Austrii, którzy zasiadają w parlamencie od 25 lat, coraz bardziej widziani są jako część establishmentu, co ułatwia Piratom zadanie. Pierwszy sukces Piraci odnieśli jednak dopiero niedawno: w wyborach do rady miasta Innsbruck zdobyli niemal 4% głosów, co przełożyło się na 1 mandat. W tym samym czasie nam udało się zdobyć aż 19% głosów. Co ciekawe, wybrany do rady miasta pirat… został wyrzucony ze swojej partii kilka tygodni wcześniej i startował «pod piracką banderą» bez zgody kierownictwa ugrupowania. Gdy analizowaliśmy ich wyniki, okazało się, że poparcie zdobywają w dużej mierze w okręgach głosujących zwykle na skrajną prawicę”.

Wokół ACTA

Katarzyna Szymielewicz, prezeska zajmującej się ochroną praw obywatelskich w społeczeństwie nadzorowanym Fundacji Panoptykon, skupiła się na temacie ACTA: „Walka z ACTA nie jest jeszcze wygrana. Przewaga przeciwników tego traktatu w Parlamencie Europejskim jest chwiejna i wynosi dziś ok. 30 głosów. Może ona się skurczyć, szczególnie, jeśli głosowanie zostanie przełożone na przyszły rok w oczekiwaniu na opinię Trybunału Sprawiedliwości. W Parlamencie Europejskim oprócz Piratów najlepiej rozumieją problemy wolności w internecie właśnie Zieloni”.

„Jeśli chodzi o protesty przeciw ACTA, wydaje mi się, że to był ruch jednej sprawy, który załamał się, gdy tylko Donald Tusk ogłosił zmianę stanowiska polskiego rządu” – kontynuowała. „Zdecydowana większość protestujących nie chciała brać udziału w dyskusjach nawet na bardzo powiązane tematy, takie jak reforma prawa autorskiego. ACTA była symbolem zagrożenia, pod który każdy podkładał swoje własne lęki. Nie dało się przewidzieć, że w ciągu 2 dni stanie się to rozgrzewającym do czerwoności tematem, a oglądalność naszej strony wzrośnie o 1000%. ACTAwiści nie mają na chwilę obecną wizji pozytywnej zmiany i chęci przejścia od indywidualnego protestu do wspólnej pracy”.

Józef Halbersztadt z Internet Society Poland, poruszył z kolei wątek praw niematerialnych i ich roli we współczesnym świecie: „Mamy problem z własnością intelektualną w świecie globalizacji i neoliberalizmu. ACTA jest etapem utwardzania systemu przewagi koncernów nad twórcami i użytkownikami, zmieniając balans sił na korzyść tych pierwszych. Sądzę, że sprawa ACTA jest wygrana, ale znaczenie tej umowy zostało przeszacowane. Nadal bowiem trwają prace nad idącymi w tym samym kierunku rozwiązaniami legislacyjnymi. Problemem jest tu nieprzejrzystość procesów tworzenia prawa w różnych ciałach międzynarodowych, w tym tych tworzących Unię Europejską. Dlatego musimy domagać się większej demokracji i przejrzystości. Zieloni w Parlamencie Europejskim są do monitoringu tego typu inicjatyw przygotowani, nie są jednak niestety główną rozgrywającą siłą polityczną w Brukseli”.

Sojusznicy

W dalszej dyskusji Magdalena Mosiewicz, była przewodnicząca polskich Zielonych, zaprezentowała odmienną od gości zza granicy perspektywę patrzenia na ruchy społeczne: „Naszym problemem jest to, że rządzący dziś w Polsce mają zupełnie inne pojęcie wolności. Ich zdaniem mamy wolność, bo nie ma cenzury, nie zamyka się w więzieniach za działalność polityczną, jest system wielopartyjny. Dla młodych przykładami represyjności państwa jest to, że nie mogą napić się piwa w parku czy zapalić marihuany, że ponoć liberalna władza chce ograniczyć dostęp do antykoncepcji poprzez «klauzulę sumienia» dla aptekarzy. Za buntami w rodzaju tych przeciw ACTA stoją realne emocje i gniew, który nie zniknie. Wolę, by gniew młodych, prawicowo nastawionych facetów zagospodarowała Partia Piratów niż skrajna prawica. Nie mają programu we wszystkich kwestiach? Pobrzmiewa tu ten wyższościowy ton, który kojarzy się z Unią Wolności. Tam też dziwiono się, dlaczego ludzie nie głosują na «mądrych»”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.