ISSN 2657-9596

Rewolucja nie będzie dotowana! NGOsy w świetle społecznego oporu

Maria Burza
12/09/2016

Stowarzyszenia, fundacje, czyli instytucje tzw. trzeciego sektora, społeczeństwo obywatelskie, NGOsy interesują mnie jako przykład zarządzania oporem. Chodzi o przekształcanie społecznie wspieranych, nieformalnych metod samo-organizacji, które kształtują się w konfrontacji z władzą i dążą do zniesienia nierówności, w coś, co wytwarza, jak to ujął jeden z wielkich magnatów, Andrew Carnegie, „harmonię między pałacem milionera, a chatą chłopa”.

Działając w grupie nieformalnej – Syrenie – zauważam że nasza wyobraźnia dotycząca metod organizowania się podlega ciągłej presji – wzorce, którę są nam dzisiaj powszechnie sugerowane to wzorce partii politycznych, okrągłych stołów czy NGOsów, a nie np. strajków, rewolt i powstań ludowych: Sierpnia 1980, Wybrzeża 1970, Poznania 1956, itp. Fakt ten jest o tyle godny zastanowienia, że przecież wzorce z owej domeny „społeczeństwa obywatelskiego” nigdy nie były skuteczniejsze od oddolnych zrywów społecznych. Więcej – te obywatelskie negocjacje itp. nie zaistniałyby bez „nieobywatelskich” strajków.

Przez zarządzanie oporem rozumiem zarządzanie wyobraźnią o strategiach oporu- jak budować ruch, zacieśniać więzi solidarności, jak uczyć się z jednej akcji na drugą, poszerzać pole krytyki, eskalować mądrze konflikt. To, że dziś za wzorce mamy społeczeństwo obywatelskie to skutek sporych, historycznych starań ucywilizowania oporu. Kieruję się następującą refleksją: Tam, gdzie ruchy społeczne dążyły do wyrównania przepaści w bogactwie, tam oprócz twardych represji, władze starały się otoczyć pieczą opór społeczny, narzucając własną – mniej groźną – wersję zbliżenia biednych do bogatych poprzez filantropię i kontrolowane dotowanie. Nasz kraj stał się przykładem takich skutecznie wdrażanych miękkich strategii władzy po 1989 r.

Kiełki wolności

W okresie ostrej transformacji wolnorynkowej w Polsce, światowe fundacje, agencje i państwa, rozszerzając swe wpływy na nowe peryferia kapitalizmu, inwestowały gotówkę w każdą sferę życia społecznego w naszym kraju. Za przykład weźmy program władz USA. Amerykański fundusz na rzecz rozwoju kapitalizmu w Polsce był zatwierdzony po wizycie Busha seniora w 1989 roku i dosłownie miał na celu zasiać wolny rynek na naszych terenach – został nazwany „Aktem Ziarno” (the SEED act- Support Eastern European Democracy Act). Dotacjami i zasobami władz USA zarządzała u nas w kraju USAID, czyli rządowa agencja międzynarodowego rozwoju, często we współpracy z prywatnymi amerykańskimi fundacjami, takimi jak np. Fundacja Forda, Sorosa, braci Rockefeller, a także z Bankiem Światowym i MFW.

USAID doradzała m.in. Ministerstwu Przekształceń Własnościowych w planach krajowej prywatyzacji, wspierała rozwój rynku nieruchomości i stworzenie ustawy o prawach autorskich, forsowała powstanie prywatnych funduszy inwestycyjnychi. Sponsorowała ponadto przekształcenia wydziałów ekonomicznych np. na Uniwersytecie Warszawskim. Wpływała na zmianę ustawodawstwa na bardziej sprzyjające biznesowi oraz kształtowała programy szkolenia sędziów, prokuratorów, adwokatów i wykładowców szkół prawniczych; opiniowała projekty ustaw np. mieszkaniowej, zmiany Konstytucji; wspierała powstanie neoliberalnych think-tanków, szkolenia dziennikarzy, opracowanie polityki i strategii NBP itd.

Jednak dotacje i zagraniczny know-how miały także za zadanie „ucywilizować” gniew i potencjał samoorganizacji, którą wyzwoliła w ludziach Solidarność. Między 1989 a 1999 rokiem, USAID otaczała pieczą młode organizacje demokratyczne- w szczególności feministyczne i ekologiczne. Nowych liderów wysyłała na sponsorowane staże zagranicą, umożliwiała publikacje, organizowała konferencje, sprowadzała ekspertów, pomagała zdobyć odpowiednią literaturę, wykształcić język i cele organizacji. Dotowała te gałęzie Solidarności, które skupiały się na indywidualnych poradach prawnych dla pracowników. Szkoliła polską policję w dziedzinie „walki z przestępczością i w technikach przesłuchań”ii.

Normalizowanie transformacji

Transformacja to niełatwe zadanie: ludzie, którym udało się obalić totalizującą władzę, stawiając sobie jako cel samorządy i kontrolę pracowników nad produkcją, musieli dostosować się do modelu pracy na rzecz prywatnego kapitału. Musieli odłożyć na bok strategie samo-organizacji i nauczyć się zaciskać zęby (i pas!) póki ich rzeczywistość wciąż przypominała koszmar, a nie „American dream”. W 1990 roku 10% gospodarstw domowych znajdowało się na granicy ubóstwa, w 1991-25%, w 1992-39%iii. I ludzie dawali wyraz swojej męce: w 1992 roku miało miejsce 6,351 strajków, łącznie ponad 1,855 straconych dni roboczychiv. W tych latach dramatycznie wzrosła też przestępczość zorganizowana: w 1993 co 1,5 minuty włamywacze składali wizytę w prywatnych mieszkaniach (co 11 minut w obiektach publicznych) , co 14 minut ginął samochódv. W 1992 r. podłożono 1.852 ładunki wybuchowe, w 1993 r.: 1.881.

Przy takich zagrożeniach, wielkie starania były więc wkładane w tłumienie niepokojów i normalizację okresu transformacji. Przyjęcie ostrego kursu na kapitalizm elity starego i nowego systemu ujęły jako naturalny skutek rozwoju, wręcz bezpośredni efekt walk społecznych z poprzednich lat. Kluczowe w tym celu stało się wytyczenie linii ewolucyjnej od ruchu Solidarności do idei „społeczeństwa obywatelskiego”, od związków i ruchów pracowniczych, do organizacji pozarządowych. W 1995 r., zorganizowano seminarium w polskim senacie, pod tytułem, „Budowa społeczeństwa obywatelskiego, rola organizacji pozarządowych”. W raporcie z tego spotkania znaleźć można m.in wypowiedź Adama Struzika, dzisiejszego marszałka województwa mazowieckiego. Społeczeństwo obywatelskie, przekonuje Struzik, „zrodziło się z ducha rewolucji francuskiejvi.”

Uczestnicy seminarium w konkluzjach jednak zaznaczali, że „społeczeństwo obywatelskie” wykuwało się w latach 70-tych w środowisku dysydentów w Polsce, w kontrze do władzy totalitarnej. Dziś jednak, nie ma już potrzeby przyjmować takiej pozycji. W zamian to organizacje pozarządowe mają za zadanie współdziałać z władzami i wypełniać lukę po naturalnie kurczącej się roli państwa w sferze opieki społecznej.

Podczas konferencji, warsztatów, seminariów, wymian studyjnych i wielu publikacji sponsorowanych przez światowe fundacje w latach 90., kładziono nacisk na rzeźbienie „postaw obywatelskich”, gdzie samoorganizacja i walka o cokolwiek miały logicznie prowadzić do rejestracji organizacji pozarządowej lub partii politycznej. Nie-obywatelskie taktyki, jak oddolne budowanie więzi w walce z wyzyskiem, przyklejono do obrazu starego systemu. W nowym systemie, miały one ustąpić miejsca obywatelskim zachowaniom, takim jak okrągłe stoły, konsultacje, wcielanie się w rolę tzw. watchdoga, pisanie petycji, itd.

Nowi obywatele w służbie miękkiej władzy

„Dziś, 25 proc. Polaków jest związanych z organizacjami pozarządowymi, podczas gdy przynależność do związków zawodowych jest na poziomie 7 proc” – chwalił się w 1999 Jakub Wygnański, cytowany w raporcie USAID, pozując do zdjęcia „w budynku przy ulicy Szpitalnej, w pokoju gdzie wcześniej Solidarność odbywała swoje pierwsze spotkania. Teraz mieści się tu grupa organizacji pozarządowych, z których wiele uzyskało wsparcie od USAID”. vii

Dziś w Polsce istnieje ponad 80 tys. stowarzyszeń i fundacjiviii. W latach 2006-2009 powstawało tu codziennie ponad dziesięć nowych organizacji pozarządowychix. Według danych z 2012 roku, członkowie i władze regularnie pracują bez wynagrodzenia w 94 proc. spośród tych organizacjix.

Jednak w kapitalistycznych realiach, z natury, rozwarstwienie społeczne się powiększa. W 2011 r. w Polsce mieszkało aż 50 tys. milionerów, a według firmy Deloitte, na 192 państwa świata Polska obecnie zajmuje pod tym względem 25 miejscexi. Jednocześnie, w tym samym kraju, wg raportu NIK ponad 6 milionów ludzi żyje w nędzy mieszkaniowejxii, jesteśmy europejskim liderem w liczbie emigrantówxiii, a także głodnych dzieci, i to mimo popularnej akcji „Pajacyk” prowadzonej od 1998 roku przez Polską Akcję Humanitarną, dzięki której wydano już 10 milionów posiłków.

Nie twierdzę, że ci woluntariusze nie wkładają ogromnego wysiłku, który pomaga ludziom przeżyć w ciężkich czasach wyzysku. Programy przetrwania są kluczowe, o ile mamy dożyć lepszych warunków życia. Dlatego historycznie w ruchach oporu, programy przetrwania miały nierozłączną partnerkę w drugiej części ruchu, która prowadziła działalność wywrotową, dążąc do wykorzenienia systemu rosnących przepaści społecznych.

Z perspektywy władzy, miękkie strategie po prostu się bardziej opłacają. W przeglądzie 20 ostatnich lat swojej działalności w naszym regionie USAID wylicza, że wydatki na zbrojenia z budżetu władz amerykańskich, w okresie 1948-1986 pochłoneły 6,3 biliona dolarów, czyli około 163 miliardy dolarów roczniexiv. Strategicznie inwestowana filantropia natomiast w latach 1990-2012 kosztowała łącznie 20 miliardów dolarów, czyli około 900 milionów roczniexv.

Naszym zadaniem jest rozpracowanie historii strategii miękkiej władzy nad społecznym oporem. Istnieje obecnie w Polsce i na świecie wiele sił z ogromnym zapleczem finansowym, które pragną przywrócić urok stosunków wręcz poddańczych. Już dziś ledwo połowa pracowników w Polsce może liczyć na wypłatę na czas, powszechne stają się napędzane (re)prywatyzacją rugi chłopskie i miejskie. Tej tendencji do tej pory nie powstrzymały praworządne organizacje społeczeństwa obywatelskiego. W miarę jak coraz mniej jest ziemi i pieniędzy do zagrabienia, elity imają się coraz bardziej brutalnych form osiągania zysku. Zarazem, istnieje ogromny dorobek w historii ruchów wyzwoleńczych, na który możemy powoływać się w praktyce naszych działań bez potrzeby rejestracji kolejnego NGO.

Maria Burza

Kolektyw Syrena

Artykuł jest skróconą (przez Autorkę) wersją artykułu, który ukazał się w broszurce „ABC kapitalizmu – zeszyt trzeci” – do ściągnięcia i zamówienia w formie papierowej na stronie internetowej balcerowicz.com.

Przypisy:

i „Reforma emerytalna dokonała wielkiego kroku w 1997 r., z przejściem kluczowej ustawy tworzącej prywatne fundusze emerytalne i ciało nadzorcze. Kilkoro kluczowych prawodawców, dziennikarzy i urzędników wzięło udział w sponsorowanych przez USAID wycieczkach studyjnych do Chile i Argentyny, na podstawie dośwadczeń których, oparte są reformy w Polsce”. USAID Congressional Presentation Fiscal Year 1999 ANNEX III: Europe and the New Independent States, Str. 178.

ii „USAID i Polskie Dziesięciolecie”. Str. 101- 175

iii Adam Minkiewicz, 1996. Zagrożenia Społeczne w „Społeczeństwo polskie w latach 1989-1994 : zagadnienia polityki społecznej / Zbiór oprac. pod red. Antoniego Rajkiewicza. Warszawa : Friedrich-Ebert-Stiftung, Str. 167 – 189.

iv Tamże.

v Tamże.

vi „Budowa Społeczeństwa Obywatelskiego- rola organizacji pozarządowych w Polsce”, Kancelaria Senatu RP, Warszawa, 12 czerwca 1995. Dział Opracowań Tematycznych. Seria: Stenogramy. Str. 1-2

vii „USAID i Polskie Dziesięciolecie” str. 59

viii „Polskie organizacje pozarządowe 2012”. Badania aktywności obywatelskiej stowarzyszenie Klon / Jawor. Str. 2

ix Jan Sowa, 2015. „Inna Rzeczpospolita jest możliwa! Widma przeszłości, wizje przyszłości”. W.A.B. Str. 240

x „Polskie organizacje pozarządowe 2012”. Badania aktywności obywatelskiej stowarzyszenie Klon / Jawor. Str. 6

xiii http://polska.newsweek.pl/emigracja-z-polski-bliska-rekordu-liczba-emigrantow-newsweek-pl,artykuly,348282,1.html

xiv „20 Years of USAID Economic Growth Assistance in Europe and Eurasia”. 2013. Str. 2

xv Tamże.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.