ISSN 2657-9596

Perspektywy wielbłądów

Piotr Działak
13/12/2012

Tornister, podręcznik, kanapki, cyrkiel, bilet autobusowy, zeszyt w linię, zeszyt w kratkę, piórnik…

Rocznie: kilka milionów przeciążonych tornistrów, kilkadziesiąt milionów teoretycznych podręczników oraz kilka miliardów kanapek zapakowanych w toksyczny plastik – tylko po co? Po co codziennie miliony dzieci poprzebieranych za wielbłądy udają się do szkoły?

Szkolnictwo w społeczeństwie przemysłowym oparte było na trenowaniu młodzieży w wykonywaniu poleceń, posłuszeństwie wobec autorytetów, przestrzeganiu z góry narzuconego planu i dostosowywaniu się do istniejącej hierarchii. Człowiek złamany takim systemem edukacji potrafił dokładnie wykonać polecenia przełożonych, nie mając pojęcia o tym, jak system produkcji w ogóle działa. Jak trybik w maszynie podporządkowany rynkowi, pracy, bezpodmiotowy. Człowiek „rób i bądź cicho”.

W Polsce wciąż dominuje taki system edukacji, w którym to nie uczniowie i uczennice są podmiotem, a rynek. Rzecz w tym, że rynek znacznie się zmienił od epoki przemysłowej, stał się bardzo niepewny, totalny, oparty na konkurencji każdego z każdym o wszystko. Ten neoliberalny sposób myślenia wdziera się do szkół, które z placówek edukacji mają zamienić się w biznesy. Szkoła zamiast uczyć, ma zająć się testowaniem i odmierzaniem, aby ten lepszy nauczyciel miał trochę więcej pieniążków, a ten trochę gorszy trochę bardziej przymarł głodem i się dwa razy zastanowił, zanim następnym razem tak słabo będzie uczył. Aby ten najlepszy uczeń miał warunki do nauki, a ten niekoniecznie najlepszy aby wiedział, że na niego nie warto wydawać pieniędzy. Od przedszkola z rozszerzonym portugalskim po uniwersytecki bazar papierów bezwartościowych toczy się polska przyszłość szczurów. To darwinistyczny absurd oparty na założeniach pedagogicznych sprzed stulecia.

Nasi uczniowie i uczennice z konkurencją zamiast współpracy i pieniędzmi zamiast etyki generalnie nie uczą się niczego naprawdę im przydatnego. Jeżeli przyjmiemy przyszłość naszych dzieci jako punkt wyjściowy, dojdziemy do wniosku, że praca to tylko mała część tego, o co będą musieli zadbać, kiedy dorosną. A stoją przed nimi naprawdę wielkie wyzwania! Jako dorośli będą musieli zatroszczyć się o siebie, swoje zdrowie, swoich bliskich i dalekich, którzy sami nie będą sobie w stanie poradzić w tak niepewnym społeczeństwie. W domu napotkają wiele problemów natury praktycznej, logistycznej, elektrycznej, elektronicznej, gastronomicznej i higienicznej. Jednocześnie będą musieli zmierzyć się ze zmianami klimatycznymi i powszechnym zanieczyszczeniem śmiercionośnymi substancjami we wszystkich ekosystemach. Nie będą mogli uniknąć odpowiedzi na rozliczne problemy społeczne, wykluczenie, przemoc, korupcję, wyzysk w skali lokalnej i globalnej… Wojny. Głód. Ubóstwo. Cenzurę. Ograniczenia dostępu do informacji. Dyskryminację. Jeżeli nie będą w stanie zorganizować się razem, aby sprostać tym wszystkim wyzwaniom i podejmować decyzje z globalnej perspektywy, ktoś inny zadecyduje za nich.

Poprzestawiajmy ławki

Zasiadamy w duńskiej wiejskiej klasie w Jutlandii w początkach XIX w. Zgodnie z oświeceniowymi ideałami istnieje powszechny obowiązek edukacji. Jako dzieci rolników musieliśmy porzucić pracę w polu i zasiąść w ławkach. Jest fajnie, ale nie uczymy się wielu przydatnych rzeczy. Nauczyciel bije nas, kiedy nie robimy tego, co mówi. A mówi ciągle i dużo. My możemy się odezwać tylko zapytani. Albo słuchamy nauczyciela i powtarzamy za nim, albo czytamy i piszemy. Nie rozumiemy co i nie rozumiemy o czym. Nasi rodzice to w większości wolni chłopi, ale młyny, mleczarnie, banki, spichlerze, porty i statki należą do bogaczy. Mimo że wykonujemy większość pracy, to wcale nam się dobrze nie powodzi: płacimy wysokie podatki, ponosimy wysokie opłaty za korzystanie z własności bogatych i sprzedajemy plony po niskich cenach. Bogaci sprzedają je później do Anglii z olbrzymim zyskiem. Wydaje się, że nie jesteśmy w stanie przełamać ich monopolu.

Okazało się, że to jednak możliwe. Farmerzy zmobilizowali się i rewolucję zaczęli od… przestawiania ławek. Nagle uczniowie i nauczyciel siedzą przy jednym stole na równych prawach. Dialog wyparł monolog. Beznamiętne powtarzanie zostało zastąpione wymianą opinii. Teraz w szkole uczy się przedmiotów adekwatnych i szkoli całe ciało, a nie tylko głowy. Uczniowie i uczennice mają bardzo duży wpływ na to, czego i jak będą się uczyli. A uczą się, aby się wzbogacić i rozwinąć w jakimś kierunku, a nie z powodu ocen czy dyplomu. Obok zdobywania wiedzy przedmiotem edukacji są również umiejętności praktyczne, sztuka czy relacje międzyludzkie. Studenci mieszkają na terenie szkoły i proces edukacji odbywa się nie tylko podczas zaplanowanych zajęć, ale również poprzez interakcje międzyludzkie i wspólny czas poza lekcjami.

Duńscy farmerzy z ideologicznym przywództwem Grundtviga i Kolda stworzyli szkoły dla młodzieży wiejskiej, tzw. Folkehøjskoler (brak odpowiednika polskiego, ale czasem tłumaczone na „uniwersytety ludowe”) i Friskoler („wolne szkoły” – licea o specjalnym programie, z internatem). Respektowano tam powyższe demokratyczne zasady. Idea takich szkół zaczęła się rozprzestrzeniać na całą Skandynawię, a także inne kraje na świecie. Rosła też siła polityczna duńskich farmerów. Bardzo szybko obok szkół zaczęły pojawiać się wspólne młyny, mleczarnie, banki… stopniowo farmerzy zaczęli przenosić formy współpracy wypracowane w nowych szkołach na inne obszary i uniezależnili się ekonomicznie od bogatych. Duńczycy zbudowali demokrację od podstaw, od edukacji! A dokonali tego, ponieważ potrafili się zjednoczyć i działać solidarnie.

Pod koniec lat 60. XX w. na farmie Tvind w zacofanym zakątku Jutlandii progresywni nauczyciele postanowili pójść znacznie dalej.

Niezbędny Koledż Nauczycielski

Na fali masowych ruchów społecznych pod koniec lat 60. Duńczycy domagali się zmian: równouprawnienia kobiet, pokoju na świecie, rozbrojenia, wolności słowa, sprawiedliwości społecznej, wolnej i praktycznej edukacji. Nauczyciele, w większości wciąż wykształceni w tradycyjny sposób, nie mieli wiele do zaoferowania młodzieży, która chciała zbudować świat od nowa, negując wszystko, co dotychczas uznawano za nienaruszalne. Niezbędny był nowy sposób myślenia o edukacji, stąd Niezbędny Koledż Nauczycielski (duń. Det Nødvendige Seminarium – DNS) został założony na farmie Tvind.

Oddajcie szkołę studentom!

DNS to ogół studentów i nauczycieli, którzy działają razem we wspólnym celu: edukacji. Jednym z głównych założeń pedagogicznych jest „uczenie się przez robienie” („learning by doing”). Czy istnieje lepszy sposób na zostanie nauczycielem, niż po prostu robienie tego, co przyszły pedagog powinien robić? Dlatego studenci i nauczyciele zarządzają koledżem wspólnie: podejmują decyzje podczas Wspólnych Zebrań, a dyskusja trwa tak długo, aż osiągnięty zostanie konsensus. W ten sposób każdy ma swój udział w decyzji i bierze odpowiedzialność za szkołę. Studenci pracują w różnych grupach, dzieląc się obowiązkami takimi jak księgowość, zakupy, gotowanie, sprzątanie, utrzymanie budynków, konserwacja wiatraka i paneli słonecznych, utrzymanie organicznego ogrodu warzywnego, dbanie o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, utrzymanie samochodów i rowerów, organizowanie imprez szkolnych itp..

Ucz siebie poprzez uczenie innych

Program edukacyjny podzielony jest na 3 części: doświadczenia, kursy pod kierunkiem nauczyciela oraz studia. Każdy przedmiot jest przyswajany za pomocą wszystkich trzech metod. Studenci pracują w grupach 9-13-osobowych z jednym nauczycielem w każdej grupie, który razem ze studentami przechodzi przez wszystkie części programu. Każda grupa decyduje, w jaki sposób zrealizuje program studiów, dzieląc się materiałem, konkretyzując cele, wybierając metody. Np. aby zdobyć umiejętności i wiedzę w zakresie pedagogiki, studenci biorą udział w wykładach organizowanych przez nauczyciela. Następnie dzielą się materiałem teoretycznym, który przygotowują indywidualnie albo w parach, po czym prezentują wiadomości całej grupie w kreatywny sposób, otrzymując w zamian komentarze na temat jakości prezentacji. Odpowiada to założeniu pedagogicznemu, że najlepiej rozumie się materiał, który należało wytłumaczyć innym.

Zdobyta wiedza jest od razu użyta w praktyce podczas praktyk nauczycielskich. Praktyka-teoria-praktyka następują po sobie i sprawiają, że wiadomości i umiejętności są zdobywane w prawdziwym kontekście, utrwalają się i ucieleśniają. Pod okiem nauczyciela studenci DNS robią wszystko to, co będą musieli robić później pracując w szkole, a także poza szkołą, dbając o swoje domowe otoczenie, środowisko i społeczeństwo.

Świat jest naszą klasą

Jednym z minusów tradycyjnej edukacji nauczycielskiej jest to, że nauczyciele w zasadzie nigdy nie opuszczają systemu edukacji: najpierw studiują w szkołach, później w szkołach uczą. Brakuje im doświadczeń spoza własnej niszy społecznej. Nauczyciele, zazwyczaj pochodzący z klasy średniej, nieznający realiów innych grup społecznych, z wiedzą głównie książkową i z niewielkim przygotowaniem praktycznym, lądują w klasie pełnej uczniów i uczennic z doświadczeniami bardzo różnymi od ich własnych. Dodatkowo w zglobalizowanym świecie coraz większa liczba uczniów pochodzi z odmiennych kultur, z rodzin wyznających inne religie i systemy wartości.

Dlatego DNS zaczyna od patrzenia na świat z szerokiej perspektywy. Skoro nauczyciele mają za zadanie przybliżyć swoim uczniom i uczennicom świat, muszą najpierw sami go dobrze zrozumieć. A czy istnieje lepszy sposób nauki o świecie niż podróż do świata? To założenie przyświecało prekursorom DNS, którzy szkolne ławki wstawili do autobusów, a czasem zaokrętowali je na statki i postanowili sami zobaczyć, co kryje się poza europejską strefą komfortu. Metoda ta pozwala nie tylko zrozumieć odmienne kultury, ale przede wszystkim spojrzeć na własną kulturę z szerszej perspektywy oraz dojrzeć relacje pomiędzy nimi.

Podobny mechanizm działa podczas praktyki europejskiej, kiedy studenci na nowo odkrywają Europę, patrząc na kontynent w o wiele bardziej krytyczny sposób, zadając pytania tam, gdzie odpowiedzi wydawały się dotąd oczywiste. W obu doświadczeniach, niemających nic wspólnego z turystyką, szczególną uwagę poświęca się biednym, którzy stanowią zdecydowaną większość mieszkańców naszej planety, a których łatwo nie dostrzec przez pryzmat tradycyjnych mediów. Czemu istnieją tak olbrzymie różnice społeczne? Czemu tyle ludzi na świecie umiera wskutek głodu albo uleczalnych chorób, kiedy w Europie olbrzymie nadwyżki bogactwa przeznacza się na bezużyteczne tony plastiku? I czemu w Afryce ludzie dzielą się ostatnim okruszkiem chleba z Tobą – obcym, a w Europie czasem tak trudno odpowiedzieć „Dzień dobry” w autobusie? I gdzie w tym wszystkim znajduje się nauczyciel? Studia w DNS to nie książkowe spekulacje, tylko rzeczywistość, która ma imiona, nóżki, uśmiecha się i czuje, to matka, która wręcza Ci własne dziecko i prosi, abyś zabrał je ze sobą do Europy…

Razem lepiej, razem taniej

Pieniądze zwykły dzielić, ale DNS stara się, aby łączyły, dlatego stworzył unikalny system ekonomiczny. Każdy „team” (wszyscy studenci jednego roku tworzą jeden team) posiada własny wspólny fundusz, z którego pokrywa się koszty studiów, zakwaterowanie, wyżywienie, ubezpieczenie zdrowotne, kieszonkowe, autobus, materiały edukacyjne i inne wydatki związane z programem. W zasadzie poza wydatkami na wyjazdy do domu i dentystę przez cały okres trwania studiów studenci nie potrzebują innych źródeł dochodów, niż te przewidziane w programie.

Aby ten system mógł w ogóle zaistnieć, w programie przewidziano płatne praktyki nauczycielskie oraz okresy, kiedy team pracuje, aby zebrać fundusze na edukację. Choć zdobycie funduszy to odpowiedzialność teamu, koledż wspomaga ten proces przez współpracę z licznymi instytucjami, które dzięki reputacji DNS oferują zatrudnienie jego studentom.

Studenci w teamie wspólnie decydują, o tym jak zdobędą fundusze na edukację i jak je później wydadzą. Wymaga to dużej odpowiedzialności, ale również rodzi całe mnóstwo możliwości. DNS nie mógłby istnieć z tak bogatym programem, gdyby nie wspólna ekonomia, która nie tylko racjonalizuje wydatki, ale również je zmniejsza, jako że większość sprzętu może być wykorzystana przez wszystkich bez potrzeby kupowania osobistej pralki, mikrofalówki czy kserokopiarki dla każdego studenta.

Każdy inny, wszyscy razem

DNS nie jest jedyną instytucją w Tvindzie. Obok koledżu istnieją: integracyjny internat dla młodzieży specjalnej, dom opieki dla młodzieży specjalnej i szkoła. Mieszkają tam również dorośli z poważnymi problemami społecznymi. W pobliżu znajdują się też dwa stowarzyszone domy opieki: jeden dla młodzieży specjalnej prowadzony w rodzinnym stylu, drugi dla młodych ludzi, którzy weszli w poważny konflikt z prawem i mają ostatnią szansę, aby nie trafić do więzienia.

Większość z tych ludzi była wielokrotnie odrzucona przez społeczeństwo. Dzieci wyrzucane z jednej szkoły do drugiej, widziane jako problem, niechciane, wyrobiły w sobie poczucie bycia przegranymi. Młodzież ta często pochodzi z rodzin dysfunkcyjnych, pogrążonych w problemach z alkoholem, narkotykami i prawem. Są to też młodzi ludzie, którzy cierpią na schorzenia psychicznie o różnym stopniu zaawansowania. Czasem obydwa problemy istnieją jednocześnie.

W Tvindzie młodzież wreszcie jest w miejscu, z którego nie zostanie wyrzucona. Jest to jeden z głównych elementów pedagogiki: nieważne, jakie problemy napotkamy, będziemy je wspólnie rozwiązywali. Młodzi ludzie w Tvindzie nie są też traktowani jako przegrani, ale jako pełnoprawni, ważni członkowie społeczności. Uczą się samodzielności, dbania o siebie i otoczenie.

DNS i wymienione wyżej instytucje działają w ścisłej współpracy, na której wszyscy zyskują. W większości domów opieki wydaje się pieniądze głównie na zatrudnianie pedagogów, którzy czasem pełnią bardziej rolę dozorców niż edukatorów. W Tvindzie nacisk kładzie się na programy i budowanie przyjaznego otoczenia, czyli na to, w jaki sposób różne instytucje i różni ludzie mogą ze sobą współpracować, aby przynosiło to obustronne korzyści. Niektórzy studenci DNS mieszkają w tym samym budynku co młodzież specjalna. Sport, zajęcia artystyczne i kulturalne są nie tylko otwarte dla wszystkich, ale też tworzone przez wszystkich i tak, aby każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Wszystkie obowiązki związane ze sprzątaniem, gotowaniem czy utrzymaniem budynków są również elementem integracyjnym. Nauka jest obustronna, wszyscy uczą się nowych umiejętności. Młodzież specjalna w studentach DNS zyskuje dobry wzór do naśladowania i przyjaciół. Studenci, którzy w przyszłości będą nauczycielami, zyskują codziennie doświadczenie.

DNS poszukuje studentów z Polski.
Więcej informacji znajdziesz tu:
info@dns-tvind.dk
piotr.dzialak@gmail.com
Tel: +45 211-24-360
www.dns-tvind.dk

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.