ISSN 2657-9596

Poproś, niech zdejmą

Bożena Keff
05/12/2010

Miałam kiedyś potrzebę wyciągnięcia pewnych papierów z sekretariatu Filozofii UW, więc zawitałam tam po latach nieobecności. W sekretariacie na ścianie wisi Matka Boska. Bywałam w sekretariatach różnych wydziałów na UW, ale raczej nie widziałam tam jednak symboli religijnych. Matka Boska w sekretariacie Filozofii nieco mnie poruszyła, bo to jednak Filozofia; myślenie, wątpienie, dociekanie, badanie; teiści, deiści, ateiści; krytycy religii, ale i tomiści, no święty obrazek na pewno nie jest dla nich wspólnym mianownikiem. Symbol religijny jakoś tu szczególnie nie pasuje.
Kiedy byłam tam po raz, drugi odważyłam się spytać grzecznie pani sekretarki: – Kto powiesił Matkę? A – powiedziała – zanim ja tu przyszłam już wisiała, ale z koleżanką zostawiłyśmy ją na ścianie, bo w sumie obie jesteśmy zdeklarowane katoliczki, a obrazek nikomu tu nie przeszkadza. – Hm – mówię, czując się niewygodnie – w zasadzie przeszkadza (bo przeszkadza) tylko ci, którzy tu pracują, nie powiedzą tego paniom, ale ja tu nie pracuję, więc mogę powiedzieć.
Byłam naprawdę grzeczna, ale pomyślałam, że kiedy wróciła druga pani, ta jej może powiedziała że była tu jakaś bezczelna baba, i zrobiła awanturę o obrazek. A może pomyślała, że to jednak nie wszystkim się podoba? I że wystarczy mieć w domu? Nie wiem, zależy od wrażliwości.
No i nie powiedziałam, bo głupio jakoś tak wypaść, jakby się człowiek mądrzył, choć jakby się głupił – to zawsze wypada, więc nie dodałam, że obrazek może przeszkadzać duchom Schopenhauera, Nietzschego, Feuerbacha, Kotarbińskiego, Tatarkiewicza, Hume’a, Diderota, Sartre’a i wielu innym, nie dosłownie ich duchom, ale duchom ich myśli.
Cóż, może ja tam studiowałam, kiedy przeważała myśl marksistowska, ale nie wisiał wtedy ani sierp i młot ani nawet portrety Marksa. Teraz Kościół obok, pełen obrazków i na Filozofii też obrazek. I w barze mlecznym na Nowym Świecie, w szpitalach wielu, i w bibliotekach, i w aptece na Starym Żoliborzu, na posterunku policji na Bielanach (dużo większy od orła!), i w przychodni lekarskiej.
Co więc dziwnego, że krzyż całe lato stał pod pałacem prezydenckim? To nie była nagły atak, to raczej logiczna eskalacja, i jeśli oburzała, to też dlatego, że miała wymowę polityczną.
Ale czy symbole religijne w miejscach publicznych mogą jej nie mieć? Czy Matka Boska w sekretariacie na Filozofii jej nie ma? W barze mlecznym – czy nie ma?
Wszystkie te symbole religijne w miejscach publicznych są wypowiedziami, intencjonalnie lub nie – za państwem wyznaniowym, przeciwko państwu neutralnemu światopoglądowo, przeciwko państwu świeckiemu. Znaczna część ludzi, którzy wieszają te symbole, niekoniecznie to rozumie. Wieszają czasem tak, jakby krzyż był neutralny, przezroczysty. Najpowszechniejsze jest założenie, że dla wszystkich znaczy to samo; opiekę, protekcję, identyfikację, symbol wspólnoty obejmujący każdego. I nikomu nie przeszkadzający.
Część tych ludzi zdziwiłaby się, słysząc, że wieszając krzyż w przestrzeni, która nie jest ich prywatną przestrzenią, opowiadają się tym samym za tym, co się im często w Polsce nie podoba. Za Kościołem, który ingeruje w tworzenie prawa, który jest niekontrolowaną potęgą ekonomiczną do której jednak dopłacają wszyscy obywatele. Za ingerencją Kościoła w życie polityczne. Za dyskryminacją części swoich współobywateli, np. kobiet, gejów, lesbijek, nie-katolików, ateistów. Za wieloma innymi rzeczami, które się im wcale nie podobają.
Nie chcesz wspierać polskiego państwa wyznaniowego?
Poproś, żeby zdjęli krzyż. Zwłaszcza jeśli tam nie pracujesz.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.