ISSN 2657-9596

Zielony salon miasta

Patryk Białas
12/10/2015

W zwartym szeregu starych kamienic pojawia się luka. Wypadałoby ją zaplombować. Niekoniecznie trzeba jednak wznosić kolejny budynek. Skoro zewsząd otaczają nas mury, warto zrobić odrobinę przerwy na zieleń. Tak właśnie pojawiła się idea parków kieszonkowych.

Łatanie dziur zielenią

Pomysł zrodził się w USA, gdzie znane są jako pocket parks, vest pocket albo mini parks. Ta forma ogrodów miejskich nie jest monopolem prestiżowych dzielnic. Dla przykładu w nowojorskim Harlemie popularnością cieszy się Collyer Brothers Park.

Taka forma miejskich zagajników jest z samego założenia miejscem, w którym mamy się relaksować, wypoczywać i miło spędzać czas. Jest przestrzenią spotkań towarzyskich różnych klas społecznych. Powstają w podwórkach, na dziedzińcach, w wąskich przesmykach między biurowcami czy w miejscu wyburzonego budynku.

To małe skrawki niezabudowanego terenu, które się porządkuje, obsadza zielenią i odpowiednio oświetla. Wstawia się ławki, stoliki, czasem mała fontannę. Mogą stanowić punkt charakterystyczny, miejsce spotkań czy atrakcję turystyczną.

W wysoce zurbanizowanych obszarach, szczególnie śródmieściu, gdzie ziemia jest bardzo droga, parki kieszonkowe są jedynym rozwiązaniem dla tworzenia nowych przestrzeni publicznych bez przebudowy na dużą skalę.

Światowy trend

Małe parki mogą zwiększyć wartość pobliskich domów. Autor jednego z badań przeprowadzonych w Greenville w Południowej Karolinie stwierdził, że „ładnie utrzymane małe i średnie parki mają pozytywny wpływ na wartość sąsiadujących nieruchomości”.

Zyskują dużą popularność także w Grecji. Parki kieszonkowe mają już nie tylko w Atenach czy Salonikach, ale nawet w prowincjonalnym Agrinio.

Są również częścią programu burmistrza Londynu Great Outdoors. To plan poprawy stanu ulic, placów, parków, kanałów i rzek na obszarze całego Londynu. Jego wartość wynosi 2 miliony funtów, obejmuje ponad 100 parków w 26 dzielnicach miasta.

W 2009 roku Kopenhaga opublikowała plan działania „Parki kieszonkowe, drzewa i inne tereny zielone”. Plan działania skupia się na rozwoju przestrzeni publicznych w mieście, zielonych sieci miasta i miejskiej architektury krajobrazu.

Parki kieszonkowe są tu zazwyczaj mniejsze niż 5.000 m². Tworzy się je na nieużytkach, rogach ulic, małych przestrzeniach w rzędach domów i na lokalnych placach. Celem planu było powstanie do 2015 roku 14 parków i dodatkowe 3.000 drzew w mieście. Równolegle, w 2010 roku, stolica Danii rozpoczęła ambitny projekt „Kopenhaga jest zakorzenienia”, w ramach którego chce zasadzić 100.000 nowych drzew do 2025 roku.

Mnie osobiście oczarował Paley Park w centrum Manhattanu. Sukces odniósł z 4 powodów. Jest usytuowany tuż przy ulicy, zachęcając do odwiedzin. Jest tajemniczy i intryguje przechodniów (szczególnie dzieci). Na tylnej ścianie parku znajduje się płynący wodospad. Szum oraz lekka, zawieszona w powietrzu, rześka wilgoć świetnie komponuje się z dobrze zacienionym miejscem.

Jest również klimatycznym schronieniem przed miejskimi upałami. Ludzie czują się tutaj swobodnie. Oferuje się tu jedzenie i picie w przystępnych cenach. Krzesła i stoliki można przestawiać sobie do woli. Bez obaw, że ktoś z obsługi krzywo się spojrzy.

Park
Zdjęcie fot. ercwttmn, Flickr CC BY-ND 2.0

Polska w głównym nurcie

Ciekawym rozwiązaniem jest warszawski Park Moczydełko. Znajduje się w dzielnicy Ursynów, na osiedlu Moczydło, pomiędzy ulicami Stryjeńskich i Wełnianą. Powstał na 0,66 ha wokół zrekultywowanego oczka wodnego (0,17 ha). Posiada alejki, meble ogrodowe, pomost na brzegu stawu oraz dwa ogrodzone place zabaw. Nasadzono drzewa, krzewy, byliny i pnącza.

Rekultywację oczka wodnego zrealizowano w 2006 roku. Park wokół stawu urządzono w trzy lata później. Obie inwestycje to robota władz dzielnicy. W marcu 2010 roku ogłosiła ona konkurs na nazwę dla parku.

Spośród 121 zaproponowanych nazw jury wybrało trzy: Moczydełko, Migotka oraz Moczydłowski Zakątek. W wyniku głosowania mieszkańców wybrana została ostateczna nazwa.

Innowacyjnym rozwiązaniem był również mikropark na Małym Rynku w Krakowie. Składał się z modułowych, wzajemnie do siebie przymocowanych elementów, opartych na siatce 50 x 50 cm. Znalazły się tam siedziska, stojaki rowerowe, mini hamak oraz równoważnie. Większość elementów została wykonana z naturalnych elementów, z przewagą drewna.

Jak powiedział Krzysztof Krzysztofiak, ówczesny wiceprezes Krakowskiego Parku Technologicznego, było to „rozwiązanie nowatorskie, dotąd niespotykane w Krakowie”. Zauważył, że mikroparki nie rozwiążą problemu zieleni w mieście, ale pozbawione jej miejsca mogą stać się dzięki nim bardziej przyjazne dla mieszkańców.

Organizatorom chodziło o to, żeby betonowe otoczenie ocieplić i rozweselić. Szkoda, że instalacja miała jedynie charakter czasowy.

Meblowanie salonu

Karin K. Peschardt z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadziła badanie 9 parków kieszonkowych. Chciała poznać użytkowników parków i przyczyny ich wizyt w tych przestrzeniach.

Stwierdziła, że większość użytkowników parku odwiedziła parki z powodów towarzyskich i „dla odpoczynku”. Dane sugerują, że osoby odwiedzające parki w celach relaksacyjnych spędzają tam mniej czasu niż ci w celach towarzyskich. Co istotne, prawie 80% respondentów nie ma dostępu do prywatnego ogrodu w domu.

Wspomniane badanie wskazuje, że należy zwiększyć liczbę parków kieszonkowych. Będzie to korzystne dla mieszkańców miasta – szczególnie dla tych mieszkających w gęsto zaludnionych dzielnicach bez dostępu do terenów zielonych w okolicy.

Warto zbudować takie zielone enklawy w naszych miastach. Założenie kieszonkowego parku nie wymaga wielkich nakładów finansowych. Wystarczy znaleźć miejsce i wykazać nieco dobrej woli. To niedrogie, szybkie i łatwe w realizacji przedsięwzięcie, mogące w znaczący sposób poprawić jakość życia w naszej okolicy.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.