ISSN 2657-9596

Polityka mieszkaniowa to priorytet

Joanna Erbel
15/09/2014

Polityka mieszkaniowa jest obecnie w Polsce jednym z najbardziej palących, a zarazem najbardziej zaniedbanych przez władze – zarówno państwowe, jak i samorządowe – obszarów. Brakuje mieszkań komunalnych, brakuje skutecznej ochrony lokatorek i lokatorów przed „czyścicielami kamienic” czy wpadaniem w spiralę zadłużenia. Na domiar złego sejmowa podkomisja właśnie odrzuciła propozycję zmian w prawie, które miały zniechęcić właścicieli kamienic do odcinania lokatorom wody.

Mimo iż w kilku miastach Polski działają okrągłe stoły mieszkaniowe lub lokatorskie, trudno mówić o istnieniu partnerskiego dialogu między władzami miast a stroną społeczną. W szczególnie ciężkiej sytuacji jest tutaj Warszawa, która nadal boryka się ze skutkami dekretu Bieruta i koniecznością zwracania kamienic, zwykle zamieszkałych. Prowadzi to do wielu ludzkich dramatów. Władze miasta wraz z przejęciem kamienicy przez nowego właściciela przestają się czuć odpowiedzialne za dalszy los lokatorów i lokatorek. Ci zaś zostają pozostawieni sami sobie wobec rosnących czynszów.

Wyzwaniem dla samorządów jest powrót do odpowiedzialnego kształtowania polityki mieszkaniowej, która powinna być traktowana jako jeden z priorytetów polityki miejskiej. Zwłaszcza że w tym momencie więcej uwagi poświęca się rozbudowie infrastruktury drogowej niż szukaniu sposobu na powiększenie zasobu komunalnego, wspieraniu mieszkań o umiarkowanych czynszach czy tworzeniu alternatywy wobec mieszkań deweloperskich. A przecież odpowiedzialna polityka mieszkaniowa to konstytucyjny obowiązek samorządów. Zgodnie z art. 75 Konstytucji RP „władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania”.

Deweloper na swoim

W praktyce jednak polityka mieszkaniowa została oddana mechanizmom wolnorynkowym. To deweloperzy kształtują rynek mieszkaniowy. Władze państwowe przez ostatnie lata jeszcze te procesy wspierają. Działający od 2009 r. program Rodzina na Swoim (RnS), który miał pomóc młodym rodzinom w nabyciu własnego mieszkania, był w praktyce dopłatą do kredytów bankowych. Z kolei kolejnych program Mieszkanie dla Młodych (MdM), który zastąpił RnS w 2014 r., zmusza do kupowania mieszkań wyłącznie na rynku pierwotnym. Jest więc kołem ratunkowym rzuconym deweloperom, którzy nie mogli sprzedać mieszkań wybudowanych na przedmieściach. Pułap cenowy zawarty w MdM sprawia, że w ramach programu nie można kupić nowego mieszkania w centrum miasta.

Mimo że zarówno RnS, jak i MdM to programy państwowe, władze samorządowe mogą lobbować za innymi rozwiązaniami i aktywniej korzystać z istniejących już narzędzi. Bank Gospodarstwa Krajowego realizuje obecnie program wsparcia budownictwa socjalnego ze środków Funduszu Dopłat. Celem programu finansowego wsparcia w zakresie tworzenia lokali socjalnych, mieszkań chronionych, noclegowni i domów dla bezdomnych jest zwiększenie zasobu lokali oraz pomieszczeń służących zaspokajaniu potrzeb osób najuboższych. Jednak to od samorządów zależy, czy będą starały się o te środki. W ciągu ostatnich sześciu lat warszawski ratusz złożył jedynie trzy wnioski o tego typu dopłaty.

W 2015 r. rusza program wspierania społecznego budownictwa czynszowego przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Na początek ma powstać 10 tys. czynszówek. To, czy pojawią się one w danym mieście, również zależy od tego, czy władze samorządowe będą zainteresowane prowadzeniem aktywnej polityki mieszkaniowej. Jeśli pojawi się wola polityczna, to Warszawa, która ma praktykę w pozyskiwaniu środków z funduszy unijnych, powinna poradzić sobie bez problemu.

Mikrospółdzielnie alternatywą dla mieszkań deweloperskich

Poza wpływaniem na państwowe programy władze miasta mogą również wspierać tworzenie mikrospółdzielni mieszkaniowych.

Zadaniem władz miasta jest w tym przypadku wydzielanie małych działek pod inwestycje. Umożliwi to grupom osób stawianie budynków mieszkalnych po niższych kosztach niż deweloperskie. Wsparcie miasta będzie polegać również na wpływaniu na politykę banków komercyjnych, aby stworzyły ofertę kredytową dla mikrospółdzielni. Miasto może również wynająć architektów do przygotowywania kilku wzorcowych projektów budynków pasywnych, które będą przyjazne, energooszczędne i w dłuższej perspektywie tańsze w utrzymaniu dla ich mieszkanek i mieszkańców. To rozwiązanie jest bardzo popularne na Zachodzie Europy, np. w Szwajcarii. W Polsce do takiego programu przymierza się Wrocław.

Prawa lokatorek i lokatorów w działaniu

Odpowiedzialna polityka mieszkaniowa, jak każda miejska polityka, jest tym lepsza, im silniejsza jest współpraca władz samorządowych z organizacjami lokatorskimi.

W tym momencie ten dialog kuleje, a większość decyzji – jak podwyżka czynszów czy nowe programy programy mieszkaniowe – podejmuje się w zaciszu gabinetów. Stworzenie kompleksowej polityki mieszkaniowej wymaga współpracy różnych środowisk zajmujących się kwestiami mieszkalnictwa: władz samorządowych, ruchów lokatorskich, deweloperów, zewnętrznych ekspertów i ekspertek oraz osób reprezentujących wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe.

Taka współpraca jest konieczna, aby odpowiedzieć na potrzeby mieszkaniowe wszystkich grup społecznych, a nie jedynie wąskiej grupy dochodowej, niezależnie, czy będą to lokatorzy i lokatorki mieszkań komunalnych, czy – z drugiej strony – osoby starające się o kredyt na mieszkanie deweloperskie. Konieczne jest tworzenie Okrągłych Stołów Mieszkaniowych, które będą zrzeszały zarówno organizacje lokatorskie, jak przedstawicieli i przedstawicielki deweloperów, spółdzielni mieszkaniowych oraz ekspertów i ekspertki z obszaru polityki mieszkaniowej. Wieloletnie zaniedbania w zakresie polityki mieszkaniowej wymagają silnej partnerskiej współpracy wielu środowisk.

Przerwijmy spiralę zadłużenia

Nowe mieszkania komunalne oraz partnerski dialog to nie wszystko. Potrzebny jest również mechanizm oddłużania lokatorów. W Warszawie przez lata samorząd nie przejmował się tym, że lokatorzy i lokatorki nie są w stanie płacić czynszów. Czynsz niezapłacony przez dwa miesiące powinien być sygnałem alarmowym dla władz, które powinny sprawdzić, co jest przyczyną rosnącego zadłużenia. Często jest to utrata pracy czy choroba w rodzinie. Wielelotnie zaniedbania tego obowiązku ze strony miasta prowadzą do narastania długów. Wiele z rodzin tych zadłużeń nie spłaci. Co więcej, dług rodziców może przechodzić na dzieci wraz z uzyskaniem przez nie pełnoletności. Sprawia to, że młodzi ludzie, których szanse na rynku i tak są gorsze ze względu na biedę, są dodatkowo obciążeni finansowo na samym starcie w dorosłe życie.

Aby pozwolić osobom biednym stanąć na nogi i przerwać spiralę zadłużenia, konieczne jest zastosowanie mechanizmu oddłużania lokatorów. Warszawa jest jednym z miast, które nie mają uchwały umożliwiającej całkowite lub częściowe umorzenie długu. A przecież zadłużeni mieszkańcy bardzo często nie płacą czynszu nie dlatego, że mają złą wolę, ale dlatego, że nie mają środków finansowych. To samotne matki, niepełnosprawni, bezrobotni. Umorzenie długu pozwoli im zachować dach nad głową, a miastu lepiej organizować pomoc.

Aktywna i służąca większości polityka mieszkaniowa to kwestia wyboru. Pora na zmianę priorytetów.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.