ISSN 2657-9596

Zdarzyło się sto lat temu

Bartłomiej Kozek
15/08/2014

Jeśli zdarzy się Wam w trakcie wakacyjnych podróży trafić na Podkarpacie, wybranie się do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej może być niegłupim pomysłem.

Z góry uprzedzam – nie ma co liczyć na multimedialność niczym w Muzeum Powstania Warszawskiego czy na liczbę eksponatów porównywalną z krakowskim Muzeum Narodowym. Można jednak uznać, że jak na placówkę w ok. 65-tysięcznym ośrodku miejskim nie ma ono powodów do wstydu.

Z historią w tle

Nowa siedziba Muzeum budziła niemałe kontrowersje. Wcześniej musiało wyprowadzić się z dotychczasowego budynku, odzyskanego przez kościół grekokatolicki. Nowoczesna bryła budynku, ulokowanego na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej, zdecydowanie wyróżnia się na tle okolicznej, zabytkowej zabudowy. Wydaje się jednak, że po początkowych emocjach siedziba muzeum stała się integralnym elementem miejskiego krajobrazu.

Rozmawiając ze współpracującymi z instytucją znajomymi, zauważyłem, że niezwykle ważnym wątkiem, pojawiającym się w toczonych z nimi dyskusjach, była chęć uczynienia z placówki ośrodka kulturalnego, który będzie trzymał intelektualny poziom i umożliwiał miastu wejście w dialog z większymi ośrodkami miejskimi. Przykładem takiego dialogu jest pokazywana tu wystawa obrazów z kolekcji stołecznego Muzeum Narodowego. Dzięki niej mieszkanki i mieszkańcy Przemyśla mogą na własne oczy, bez podróżowania do Warszawy, zapoznać się z dziełami takich artystów, jak Podkowiński czy Malczewski.

Położone na placu Berka Joselewicza muzeum jest bodaj najważniejszym w mieście ośrodkiem pamięci o dawnym wielokulturowym Przemyślu. Stałe wystawy, prezentujące bogate zbiory judaików oraz ikon, przechowują pamięć o życiu licznych tu niegdyś społeczności: żydowskiej i ukraińskiej.

Umieszczone w „żydowskiej” części muzeum fotografie miasta z okresu sprzed II wojny światowej stanowią interesującą mieszankę krajobrazów znanych (jak wieża rzymskokatolickiej katedry), jak i takich, których już nie uświadczymy w mieście – od znacznie bardziej zielonego niż dziś Placu na Bramie aż po najważniejszą w mieście synagogę, zniszczoną przez hitlerowców w czasie wojny.

Oglądając obiekty, używane dawniej przez pobożnych Żydów, czy wędrując po sali z ikonami możemy zafrasować się faktem, że umieszczone w muzeum przedmioty przedstawiają, jak określa to tytuł wystawy poświęconej społeczności żydowskiej, „czas przeszły dokonany”.

Napisane przez artystów z regionu ikony świadczą o tym, że społeczności ukraińskie można było niegdyś znaleźć nawet pod położonym na północny zachód od Przemyśla Przeworskiem. To dobry punkt startu dla debaty o skutkach, jakie dla życia lokalnych społeczności i ich rozpadu przyniosły wydarzenia XX wieku – dwie wojny światowe oraz ideologie nacjonalistyczne. Ślady tych wydarzeń do dziś stanowią tu zresztą obiekt żywych dyskusji i niemałych emocji.

Przechowalnia pamięci

Jako że miasto przeżywało niedawno obchody stulecia walk o Twierdzę Przemyśl, które toczyły ze sobą Austro-Węgry (z pomocą Niemiec) oraz carska Rosja, nie sposób ominąć poświęconych temu wydarzeniu wystaw. Przemyśl, jako jedno z nielicznych miejsc w Polsce, zdecydował się poważnie upamiętnić cywilne i militarne doświadczenia I wojny światowej, która pozostaje ważnym punktem odniesienia dla historii lokalnej.

Pamięć o walkach o twierdzę przede wszystkim organizuje wystawa stała. Nad głową wisi nam sztandar CK Armii, na bocznych ścianach poznajemy historię jej budowy oraz kalendarium walk. Obok mundurów i broni z epoki będziemy mogli obejrzeć chociażby wydawany w trzech językach (niemieckim, polskim i węgierskim) biuletyn wojenny. Można tu zajrzeć do rekonstrukcji ziemianki, przypominającj miejsca, w których kwaterowali austro-węgierscy żołnierze zimą 1914/1915 roku, a także zerknąć na rekonstrukcję jednego z modeli samolotów, biorących udział w toczących się nad miastem walkach powietrznych. Powita nas tu także replika niemieckiego sterowca, który po wylocie z Legnicy i udziale w działaniach nad Królestwem Polskim wylądował w Przemyślu.

Stałą ekspozycję uzupełnia kilka wystaw czasowych. Dzięki wsparciu Instytutu Austriackiego na parterze muzeum możemy zapoznać się z życiem politycznym, społecznym, kulturalnym i naukowym Wiednia w przededniu I wojny. Umieszczone tam plansze wprowadzają nas w świat, w którym w odpowiedzi na narastający antysemityzm zaczyna rozwijać się syjonizm, kobiety chcą mieć coraz więcej do powiedzenia, a dotychczasowe kanony w architekturze zaczynają być poddawane rosnącej krytyce. Wszystko to w oparach wiedeńskich kawiarni i w nastroju oczekiwania na wojenną katastrofę, przed którą przestrzegają nieliczne pacyfistki i pacyfiści.

Realia wojny, która nadeszła, prezentują wystawy poświęcone poczcie wojennej oraz obecności Węgrów w Twierdzy Przemyśl. Mimo oblężenia miasto utrzymywało kontakt z resztą Austro-Węgier. Na przekór problemom aprowizacyjnym odbywały się koncerty i kwesty. Z drugiej strony różnice w strategii austriackich oraz węgierskich dowódców nie ułatwiały skutecznego prowadzenia skoordynowanych działań.

W efekcie do przetrzymania rosyjskiego oblężenia zabrakło paru tygodni, po których austriacko-niemiecka ofensywa odzyskała miasto. W ciągu tych paru tygodni nowe władze próbowały zrusyfikować miasto, zdążyły również wywieźć ok. 4 tysięcy ludności cywilnej w głąb Rosji.

Baza wypadowa

Komu mało forteczno-wojennych historii, może udać się do pobliskiej Żurawicy, gdzie – w forcie Werner – utworzono prywatne muzeum. Kolejną poświęconą twierdzy placówkę znajdziemy znacznie bliżej środka miasta, bo na ulicy Katedralnej.

Komu z kolei „fortecznych” klimatów byłoby dosyć, ten doceni zapewne atrakcje, oferowane przez filie Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej – znajdujące się na Rynku muzeum samego miasta, a także muzeum dzwonów i fajek, prezentujące w wieży zegarowej najciekawsze eksponaty dwóch rzemiosł, z których słynie Przemyśl. Miasto, którego przeszłość warto odkrywać.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.