ISSN 2657-9596

O bananach, robotnikach, krabach i artystach

Sacha Kagan
19/11/2012

Co widzimy, patrząc na kraby albo banany w supermarkecie?

Żyjemy w gmatwaninie współzależności, a w erze globalizacji jest to tym bardziej znaczące. Np. warunki pracy hodowców bananów na Wyspach Karaibskich i stan ekosystemu tych wysp są w określony sposób powiązane z regulacjami globalnego handlu, a także z konsumentami kupującymi banany na całym świecie.

Aby poradzić sobie z globalnym kryzysem ekologicznym, musimy dostrzec współzależności między różnymi wymiarami kryzysu i zrozumieć, w jakiego rodzaju błędnym kole utkwiliśmy. Musimy wydobyć się z kolein utartych nawyków, społecznych konwencji i pewnej „infrastruktury mentalnej” – wedle określenia niemieckiego psychologa społecznego Haralda Welzera. Powinniśmy pozwolić sobie na eksperyment i na doświadczenie alternatywy. W ciągu ostatnich czterech dekad eko-artyści rozwinęli jeden ze znaczących i inspirujących sposobów, aby zrobić te trzy rzeczy: dostrzec, zrozumieć i sięgnąć po alternatywy.

Jedną z takich artystek jest Shelley Sacks, która przyjrzała się bliżej współzależnościom między bananami, robotnikami i konsumentami. Mieszkając we wczesnych latach 70. w RPA, zaczęła zbierać i suszyć skórki od bananów. Zastanawiała ją sytuacja producentów i ekonomiczne sieci, w które byli uwikłani. W latach 90., już w Wielkiej Brytanii, rozpoczęła projekt zatytułowany „Wartości wymienne: obrazy żywotów niewidzialnych” (Exchange Values: Images of Invisible Lives). Zakupiła sporo bananów, wysuszyła je i zbudowała z nich ciemne płachty, na których umieściła zdjęte z firmowych skrzynek etykiety z ewidencyjnym numerem uprawy. Przeprowadziła wywiady z farmerami uprawiającymi te konkretne banany na karaibskich Wyspach Nawietrznych. Organizowała spotkania zarówno brytyjskich konsumentów (częstując ich na spotkaniu bananami i zbierając skórki), jak i karaibskich producentów. W obu przypadkach dyskutowano o globalnych współzależnościach i przywoływano zasady sprawiedliwego handlu. Sacks organizowała także spotkania towarzyszące instalacjom artystycznym w różnych muzeach, zestawiając słodko pachnące bananowe płachty z odtwarzanymi głosami producentów bananów, mówiących o swoich raczej gorzkich warunkach życia i pracy.

Według artystki spotkanie z jej pracami ma wartość transformacyjną:

„Chociaż samo odsłuchiwanie głosów niewidzialnych producentów nie powoduje natychmiastowej zmiany status quo, słuchacze opowiadali mi później, że doświadczenie fizycznej nieobecności wytwórcy było namacalne – wytwórcy, którego «skórka» jest rozciągnięta przed nami, podczas gdy wewnątrz słyszymy jego głos. Wszystko to uruchamia wyobraźnię i wywołuje wewnętrzne poruszenie, które następnie przenosimy na zewnątrz. Ludzie przyznawali, że to doświadczenie zrodziło w nich gotowość do świeżego spojrzenia. Dało im siłę do szukania dróg zmiany świata na lepsze i do aktywnego działania w tej sprawie” (Shelley Sacks, „Exchange Values Six Years On”, www.exchange-values.org).

Sztuka ekologiczna potrafi wiązać ze sobą zagadnienia z różnych dziedzin: łączy płaszczyznę ekologiczną, społeczną, kulturową, polityczną i gospodarczą. Eko-artyści badają i ujawniają powiązania między człowiekiem a innymi (zwierzętami, roślinami itd.) z jednej strony tu i teraz, a z drugiej – wtedy i tam, oscylują między perspektywą krótko- i długoterminową, między skalą lokalną i globalną. Artyści uwypuklają te współzależności, które powinny być powszechnie znane, pracują nad nimi, eksperymentują. Nie działają jednak jak samotni herosi, ale raczej starają się kształtować i udostępniać wspólną przestrzeń dla szerszej grupy uczestników, aby wspólnie badać i wspólnie zmieniać zastaną sytuację. Sztuka ekologiczna stosuje te same wspólnotowe zasady, które znajdują wyraz w ruchu na rzecz dóbr wspólnych (commons) czy ekomiastach (transition towns).

Inny przykład eko-artu dotyczy pewnego gatunku krabów ze Sri Lanki. Para amerykańskich artystów Helen Mayer Harrison i Newton Harrison pracowała w latach 1972-1984 nad „Cyklem laguny” (Lagoon Cycle) – projektem, który uczynił z nich wiodących przedstawicieli eko-artu. W pracy tej łączyli artystyczne dociekania z naukowymi badaniami nad złożonością ekosystemowych warunków koniecznych do podtrzymania cyklu reprodukcyjnego krabów przebywających w sztucznych warunkach w Kalifornii. Projekt Harrisonów przyjął postać tekstu i obrazu, a „Cykl laguny” to jednocześnie książka i wystawa artystyczna, a niekiedy również performance.

Opowieść, jaką snują w „Cyklu laguny”, rozgrywa się na przemian między dwoma głównymi bohaterami. Lagunotwórca proponuje technologiczne rozwiązania problemu odtworzenia ekosystemu, w którym kraby mogłyby żyć w Kalifornii tak, jak w swoim naturalnym środowisku. Natomiast Świadek stara się krytycznie zbilansować i ocenić te propozycje. W tym celu bohaterowie odwiedzają Sri Lankę, poznają to miejsce, rozmawiają z miejscowymi rybakami. Lagunotwórca ma zamiar sprowadzić do Kalifornii kraby – „twarde sztuki” zdolne przetrwać niemal w każdych warunkach. Chce odtworzyć naturalne dla nich środowisko. Okazuje się jednak, że to trudne zadanie. Mimo to marzy dalej, projektując zakrojony na dużą skalę system hodowli krabów, który jednocześnie ma przywrócić do życia jezioro Salton Sea w Kalifornii. Skonfrontowany z ogromem ekologicznej katastrofy w Salton Sea, obmyśla gigantyczny system kanałów, aby odprowadzić zanieczyszczoną wodę do Zatoki Meksykańskiej i dalej do Pacyfiku. Jednak Świadek podnosi alarm, uprzytomniając Lagunotwórcy konsekwencje jego planów. Wspólnie dochodzą do wniosku, że przemieszczenie zanieczyszczonej wody z Salton Sea do Pacyfiku to krótkowzroczny, niemądry pomysł.

W swoich poszukiwaniach zrozumienia i kontroli, obaj bohaterowie napotykają rozmaite trudności. Pojawiają się też inni bohaterowie, stanowiący uosobienie bądź to „typowego” przedstawiciela społeczeństwa i kultury Sri Lanki, bądź społeczeństwa północnoamerykańskiego/„zachodniego”, bądź mechanizmów gospodarki rynkowej, a także skostniałych perspektyw roztaczanych przez niektóre dyskursy kapitalistyczne i marksistowskie. Współpraca Lagunotwórcy i Świadka uczy ich m.in. doceniać lankijską kulturę-w-naturze, w przeciwieństwie do dominującej w USA kultury-częściowo-poza-naturą. Ich cykle uczenia się splatają razem złożone wzory ekosystemów, stosunków społeczno-ekonomicznych i technologii w obu krajach. W obliczu globalnej zmiany klimatu „Cykl laguny” kończy się poetycką wizją, w której ludzkość wycofuje się łagodnie, wzdłuż brzegów rzek i oceanów.

Pośród stale rosnącej liczby przykładów eko-artu praca Shelley Sack o bananach i przygoda Harrisonów z krabami pozostają wzorcowe. Projekty sztuki ekologicznej często pociągają za sobą konkretne interwencje i wynalazki, związane z rewitalizacją lokalnych i regionalnych ekosystemów, a także z wzmocnieniem głosu miejscowych społeczności. Zgodnie z oświadczeniem wydanym wspólnie przez międzynarodową sieć przedstawicieli eko-artu www.ecoartnetwork.org, sztuka ekologiczna „powinna być zgodna z etyką ekologiczną zarówno w treści/formie, jak i użytych materiałach”. Artyści tego nurtu na ogół podpisują się pod przynajmniej jedną z poniższych zasad.

  • zwracać uwagę na sieci wzajemnych zależności w środowisku – na fizyczne, biologiczne, kulturowe, polityczne i historyczne aspekty ekosystemów;
  • tworzyć prace z naturalnych materiałów lub wykorzystywać siły natury takie jak wiatr, woda czy światło słoneczne;
  • odzyskiwać i odbudowywać zniszczone środowisko;
  • informować opinię publiczną o zależnościach ekologicznych i o problemach, z jakimi przyjdzie się zmierzyć;
  • odkrywać na nowo ekologiczne współzależności, tworzyć i proponować nowe możliwości koegzystencji, trwałego rozwoju i naprawy środowiska.
  • Eko-art w swoim najlepszym wydaniu jest nie tylko narzędziem podnoszenia świadomości ekologicznej oraz społecznej mobilizacji. Zwiększa też naszą wrażliwość na złożoność otaczającego świata. Nie poradzimy sobie z zawiłymi współzależnościami, dopóki będziemy patrzeć na świat przez pryzmat nowożytnych dychotomii, którymi nawykowo myślimy. Wychodząc poza dychotomię ciała i umysłu, mamy szansę uczyć się ciałem. Wychodząc poza dychotomię państwa i rynku, mamy szansę zbudować społeczeństwo oparte na dobrach wspólnych. Kolejną fundamentalną dychotomią, która zaćmiewa nasze rozumienie rzeczywistości, jest przeciwieństwo natura-kultura. Aby je przekroczyć, musimy nauczyć się cenić wartość i witalność kultury, która nie wzięła rozwodu z naturą.

    Fragment publikacji „Toward Global (Environ)Mental Change: Transformative Art and Cultures of Sustainability” wydanej przez Fundację im. Heinricha Bölla. Tekst dostępny na licencji CC-BY-SA. Przeł. Rafał Czekaj.

    Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.