ISSN 2657-9596
London Bombings Memorial

Mowa nienawiści a przemoc

Dan Cass
16/11/2011

„To nie jest jakaś tam miła debatka. To wojna”.
(Tom DeWeese, American Policy Center, think tank związany z Exxon-Mobil i Koch Industries)

Mowa nienawiści stanowi trojakie zagrożenie dla ruchu zielonych. Po pierwsze może prowadzić do aktów przemocy, skierowanej przeciw politykom, przywódcom lub aktywistom ruchu. Po drugie podważa konstruktywny dyskurs polityczny, jakiego potrzebujemy, aby poradzić sobie z problemem zmian klimatu. Po trzecie zaś mowa nienawiści stanowi forpocztę nowych odmian faszyzmu, jakie wykluwają się w USA.

Na czym polega różnica pomiędzy mową nienawiści a wyrażaniem politycznego gniewu? Przyjmijmy, że mowa nienawiści to każda forma publicznego przekazu, która podżega do przemocy wobec jakiejś grupy społecznej albo tę przemoc usprawiedliwia. Nie będzie więc mową nienawiści np. grożenie zabójstwem konkretnemu politykowi przez osobę obłąkaną z powodu jakiejś idiosynkrazji. Nie będzie nią też dopuszczalna sprzeczka w czasie, gdy premier odpowiada w parlamencie na pytania posłów. Mamy natomiast do czynienia z mową nienawiści, gdy ktoś grozi śmiercią jakiejś grupie albo jednostce w związku z jej przynależnością do danej grupy. Na przykład gdy takie pogróżki są kierowane wobec prezydenta Baracka Obamy jako reprezentanta grupy etnicznej Afroamerykanów.

Mowa nienawiści przenika naszą kulturę, budując społeczne przyzwolenie na przemoc wobec ludzi należących do określonych grup: Żydów, zielonych, muzułmanów czy wszelkiej maści postępowców. W USA stanowi nieodzowną część programów politycznych skrajnej prawicy, jest także finansowana przez rozmaitych „filantropów”, zwłaszcza braci Kochów – właścicieli największej prywatnej korporacji w Ameryce, Koch Industries (jednego ze znaczniejszych trucicieli środowiska). Rob Stein, związany z Demokratami, przeanalizował w 2004 r. konserwatywną „kabinę pogłosową” (zjawisko kabiny pogłosowej zachodzi wtedy, gdy jakieś media powtarzają doniesienia innych mediów) i oszacował, iż jest ona dotowana na sumę ponad 300 mln dolarów rocznie.

Sprawa związku mowy nienawiści z przemocą stała się przedmiotem uwagi na początku tego roku, po próbie zabójstwa członkini Kongresu Gabrielle Giffords. 8 stycznia 2011 r. morderca postrzelił ją w głowę, zabijając przy tym sześć osób i raniąc trzynaście. Często zauważano, że sprawcę mogła przynajmniej częściowo zainspirować prawicowa mowa nienawiści – zwłaszcza że Giffords wzbudza nienawiść jako Żydówka, zwolenniczka pro-choice i rozproszonej energetyki solarnej (mimo że zajmuje względnie konserwatywne stanowisko w kwestii imigracji oraz prawa do posiadania broni). Stacja Fox News przeprowadziła skuteczną kampanię mającą na celu obdarcie próby zabójstwa pani Giffords z jakiegokolwiek znaczenia politycznego. Zarówno Fox, jak i jej skrzydło polityczne – Partia Republikańska – przedstawiali mordercę jako przypadek wyjątkowy, kogoś opętanego czy to przez chorobę psychiczną, czy to „skrajną” ideologię. Zastosowano tu chwyt polegający na tym, że gdy wzywa się, by „zabić prezydenta”, to słowo „zabić” interpretowane jest jako mające wyłącznie funkcję retoryczną, nie zaś jako podżeganie do przemocy.

Najlepsze dostępne studium przemocy politycznej w USA to Exceptional Case Study – trwający pięć lat projekt badawczy, prowadzony przez Secret Service. W jego ramach zanalizowano każdą osobę, która kiedykolwiek – począwszy od r. 1949 – zaatakowała lub próbowała zaatakować znaną osobę publiczną w USA. Bryan Vossekuil, poprzedni dyrektor National Threat Assessment Center (Narodowe Centrum Oceny Zagrożenia) z ramienia Secret Service, ostrzegł przed mediami, które prezentują morderców jako osoby działające z uwarunkowanych ideologią motywów „politycznych” albo też jako „obłąkanych”. „Jest to wąski i nietrafny pogląd na zabójstwo” – konkluduje. Najczęstszy wspólny czynnik to obecne w życiorysie 97% sprawców „długotrwałe poczucie krzywdy i żalu”.

Rzecz w tym, że kultura nienawiści powoduje erozję społecznego tabu otaczającego polityczną przemoc i wzmacnia „intuicyjny” światopogląd tłumu.

Rod Tiffen z Uniwersytetu w Sydney twierdzi, że partie polityczne i media Murdocha wspólnie pracują nad nakręcaniem populizmu: „Do spółki tworzą one skandaliczny przemysł, w którym brak proporcji, rozsądku i racjonalności. Trudno tu – a wkrótce być może okaże się to prawie niemożliwe – o wyważoną debatę na temat politycznych opcji”.

Amerykański Departament Bezpieczeństwa Krajowego (Departament of Homeland Security) monitoruje zagrożenie terroryzmem wewnętrznym i przestrzega przed dramatycznym wzrostem „prawicowego ekstremizmu” w USA. Za ten wzrost wini zarówno zmiany wewnętrzne, jak i globalne. Najważniejsze przyczyny wewnętrzne to wybór czarnego na prezydenta oraz stres ekonomiczny spowodowany kryzysem finansowym. Czynniki globalne stymulujące ekstremizm to względny spadek pozycji USA w stosunku do Chin i Indii.

Raport Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego wskazuje także na specyficzne przesunięcia wzorców myślenia i sposobów organizacji w społecznościach ekstremistów.

Ekstremiści stają się coraz lepsi w rekrutacji: mieszają swe polityczne pytania z językiem “oskarżycielskim”, gdy np. obwiniają Żydów za recesję. Stają się także coraz bardziej nieracjonalni i paranoiczni. Np. Glenn Beck z rozgłośni Fox najwyraźniej myśli, że rząd USA naprawdę zamierza pozwolić, by inny kraj najechał Amerykę i wziął w niewolę jej białych chrześcijańskich obywateli.

Dawid Neiwert to amerykański dziennikarz śledczy, który specjalizuje się w badaniu ekstremistów. W książce z r. 2009 Eliminationists: How Hale Talk Radicalized the American Right (Eliminacjoniści. Jak mowa nienawiści zradykalizowała amerykańską prawicę) wyjaśnia, w jaki sposób konserwatyści stają się tak szaleni jak obecnie i dokąd zmierzają.

W książce przytoczona jest historia Jima Adkissona, który w lipcu 2008 r. w akcie skrajnej politycznej przemocy zabił dwoje ludzi i ranił siedmiu. Adkisson napisał: „Wiedzcie przynajmniej tyle: to jest przestępstwo z nienawiści. Nienawidzę tych cholernych lewicowych liberałów… Tak naprawdę chciałem zabić wszystkich Demokratów w Senacie i w Izbie Reprezentantów…”.

Neiwert uważa, że przemoc stanowi logiczną konsekwencję prawicowego ekstremizmu Fox News i części Partii Republikańskiej. Jeśli zieloni i liberałowie są w globalnej zmowie z klimatologami, Żydami, bankierami i ONZ, aby doprowadzić do zniewolenia Zachodu, zatem „logiczne” jest, że należy ich wyeliminować. Bazując na analizie zachowań tych „logicznych” kandydatów do morderstwa, Secret Service – od czasu projektu Exceptional Case Study – wprowadził prewencyjne środki ochrony.

Od czasu, gdy Neiwert napisał swoją książkę, a Departament Bezpieczeństwa Krajowego dokonał przeglądu prawicowego ekstremizmu, sprawy znacznie się pogorszyły. W r. 2010 liczba aktywnych grup nienawiści w USA – zgodnie z Southern Poverty Law Centre – po raz pierwszy osiągnęła liczbę 1.000. Co zdumiewające, liczba ta obejmuje 330 ochotniczych grup milicji, paramilitarnego ramienia Ruchu Patriotycznego.

To jasne, że niektóre korporacje w USA są gotowe zanieczyszczać pokojowy klimat polityczny na Zachodzie, by móc dzięki temu nadal zanieczyszczać atmosferę. Fox News i inne media to kabina pogłosowa, która wzmacnia i nadaje rezonans perfidnemu oszczerstwu, że zieloni to zdrajcy stanowiący zagrożenie dla społeczeństwa. Petycja klimatyczna, zainicjowana przez deputowanego z ramienia liberałów Dennica Jensena, sprowokowała taki oto komentarz niejakiego Kevina Middletona, mieszkańca Buxton w stanie Queensland: „Zdrajcuw (sic!) trzeba powywieszać”.

Artykuł pochodzi z pisma australijskich Zielonych „Green Magazine”. Tekst opublikowany na licencji CC BY-NC-ND. Przeł. Irena Kołodziej.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.