ISSN 2657-9596
Ewa Hołuszko

Mieszkają wśród nas

Ewa Hołuszko
29/05/2012
Ewa Hołuszko o mniejszościach narodowych z numeru „Zielonych Wiadomości” wydanego w lipcu 2010 r.

Gdy wspominam swoją małą ojczyznę w okresie dzieciństwa, pamiętam morze ruin zaraz za domami głównej ulicy. To były pozostałości po getcie. Później, gdy do moich rodzinnych stron często wracałam, widziałam, jak postępuje niszczenie tego, co po tych jeszcze niedawnych mieszkańcach Białegostoku i okolicznych miasteczek zostało. Dewastacja i w końcu unicestwienie starych cmentarzy – na żydowskim założono park, na prawosławnym postawiono amfiteatr, a na ewangelickim zbudowano bloki. Macewy wyrwane z ziemi stanowiły łup chuliganów i kamieniarzy, podobnie nagrobki z cmentarzy ewangelickich. Ocalałe z hitlerowskiego terroru mury synagog i pozbawione wiernych kościoły ewangelickie niszczały lub były przejmowane przez rzymskokatolików.

Nawet ci, którzy z mniejszości zostali, tzw. Tutejsi, czyli w większości ludność pochodzenia białoruskiego, bali się, czy nie wrócą czasy wojennych i powojennych koszmarów: zastraszeń, morderstw i wysiedleń. A przecież Podlasie to miejsce w Polsce, gdzie do dzisiaj mamy najbardziej zróżnicowane narodowościowo tereny. Przecież tam, będąc członkiem mniejszości, było najłatwiej przeżyć. Przeciętny obywatel polski do niedawna wiedział o holokauście Żydów, ale o takim samym losie Cyganów już niekoniecznie. Wiedział oczywiście, że Niemcy mordowali Polaków, lecz prawdę o obozach koncentracyjnych dla Niemców w powojennej Polsce z osławionymi Łambinowicami na czele znali tylko nieliczni. Podobną złą sławę miał obóz w Jaworznie wśród żyjących w Polsce Ukraińców i Łemków. Do lat 80. Ukraińcy żyli z piętnem morderców Polaków „za karę” wysiedlonych na Ziemie Zachodnie, lecz nikt nie wspominał i o odwrotnych narodowościowo eksterminacjach całych wsi. Samo wysiedlenie odbywało się według cenzusu narodowościowego i religijnego, ale nie tylko z tych terenów, gdzie działała UPA. Przykład pokojowo nastawionych do Polaków Łemków z zachodniej części Łemkowszczyzny, których ostatnie wioski wysiedlano już w na początku lat 50., świadczy o etnicznych korzeniach represji. Jeszcze w latach 70. władze rugowały żyjących od wieków w północnej Polsce Mazurów. A przecież żyją wśród nas ludzie, którzy jeszcze pamiętają zamieszkałe w sposób zwarty przez Łemków i Ukraińców góry na wschód od Szczawnicy, wioski z ludnością zarówno polską, jak i ukraińską na wschód od Lublina i na południe od Zamościa, miasteczka zamieszkałe w dużej części przez Żydów i Niemców na Białostocczyźnie, ludność żydowską w miastach całej Polski, czy całe wsie zamieszkałe przez ludność mazurską.

Świadomość, że mniejszości narodowe, zamieszkujące dziś obecne terytorium Polski, to reprezentanci znacznie większych populacji, które zamieszkiwały całe jej tereny tak jeszcze niedawno, jest nam wręcz niezbędna do ich zrozumienia. Nigdzie chyba w Europie, nie nastąpiła tak drastyczna zmiana stosunków etnicznych w XX w. na skutek rozmaitych represji czasów zarówno wojny, jak i pokoju, eksterminacji (Żydzi, Cyganie), wysiedleń (Niemcy, Ukraińcy, Łemkowie), przymusowych przesiedleń (Ukraińcy, Łemkowie) czy powojennego przyjęcia tych, którzy byli związani od wieków z Rzeczpospolitą. Tak jak Polacy, na zachód ze swych rodzinnych siedzib, wyruszyli wraz ze zmianą jej granic Ormianie, a także część Karaimów, Tatarów „litewskich” oraz Białorusinów. Dopiero w latach 80., po lansowanej jeszcze w poprzedniej dekadzie teorii Polski jednonarodowej, istnienie mniejszości narodowych i ich oficjalnych zrzeszeń zostało w pełni uznane przez ówczesne władze.

Przełom nastąpił dopiero po zmianie ustrojowej w 1989 r. Przede wszystkim mogła zaistnieć prawnie najliczniejsza obecnie mniejszość niemiecka. Do 1989 r. władze zaprzeczały jej istnieniu, co wiązało się także z brakiem jej oficjalnego zrzeszenia i szkolnictwa. Zaistniała również wówczas możliwość przywrócenia narodowych organizacji łemkowskich (Stowarzyszenie Łemków). Przez cały okres powojenny władze traktowały Łemków jedynie jako grupę etniczną narodu ukraińskiego. Temat ten do dzisiaj dzieli samą społeczność Łemków. Powstało również szereg organizacji romskich na czele ze Stowarzyszeniem Romów w Polsce. Również Żydzi utworzyli pierwsze placówki oświatowe, po okresie zniszczeń wojennych i powojennych emigracji. Wśród pozostałych mniejszości także powstało szereg, tym razem niezależnych od władz organizacji oraz nastąpił rozwój szkolnictwa.

Obecnie od około 900 tys. do miliona obywateli Polski należy do mniejszości narodowej lub etnicznej. Co oznacza określenie „mniejszość narodowa”, „mniejszość etniczna” oraz różnice pomiędzy nimi określa Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym ze stycznia 2005 r. Mniejszością narodową nazywamy „grupę obywateli polskich, którzy spełnia łącznie następujące warunki:

1. jest mniej liczebna od pozostałej części ludności Rzeczypospolitej Polskiej;
2. w sposób istotny odróżnia się od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją;
3. dąży do zachowania swojego języka, kultury lub tradycji;
4. ma świadomość własnej historycznej wspólnoty narodowej i jest ukierunkowana na jej wyrażanie i ochronę;
5. jej przodkowie zamieszkiwali obecne terytorium Rzeczypospolitej Polskiej od co najmniej 100 lat;
6. utożsamia się z narodem zorganizowanym we własnym państwie”.

Mniejszość etniczną charakteryzują te same warunki łączne z wyjątkiem pkt. 6. W przypadku mniejszości etnicznej brak jest państwa, z którym może się ona utożsamiać. W ustawie podana jest również konkretna lista mniejszości, do których ona jest skierowana. Są to następujące mniejszości narodowe (9): białoruska, czeska, litewska, niemiecka, ormiańska, rosyjska, słowacka, ukraińska i żydowska oraz mniejszości etniczne (4): karaimska, łemkowska, romska i tatarska.

Pod względem prawnym gwarancje dla mniejszości narodowych zawarte są dodatkowo w umowach bilateralnych Polski z innymi państwami, zaś mniejszość etniczna takich dodatkowych gwarancji nie posiada (tylko prawo polskie i „ogólne” międzynarodowe). Wyróżnić można mniejszości stosunkowo liczne (Niemcy, Białorusini, Ukraińcy, których liczebność każdej jest w zakresie od 200 do 350 tys. osób) i te małe, zaledwie kilktysięczne (Ormianie, Tatarzy, Czesi), a liczba osób przynależnych do najmniejszej, Karaimów, nawet w szacunkach wynosi najwyżej 150-200.

Jeszcze inna grupy mniejszościowe należą do kategorii mniejszości posługujących się językami regionalnymi, którym poświęcone są art. 19 i 20 Ustawy. Bazują one na innym, ratyfikowanym przez Polskę dokumencie dotyczącym mniejszości narodowych – Europejskiej Karcie Języków Regionalnych i Mniejszościowych. Za język regionalny „uważa się język. który:
1. jest tradycyjnie używany na terytorium danego państwa przez jego obywateli, którzy stanowią grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności tego państwa;
2. różni się od oficjalnego języka tego państwa, nie obejmuje to ani dialektów oficjalnego języka państwa, ani jego migrantów”.

Nie jest więc językiem regionalnym np. ani dialekt górali podhalańskich, ani dialekt lwowski czy wileński współczesnych migrantów mieszkających we Wrocławiu czy Szczecinie. Ustawa wymienia jeden taki język – kaszubski. Kaszubi to jedyni, współcześnie kultywujący swoją odrębną kulturę i język, potomkowie dawnych Pomorzan. Ich tradycyjny język bardzo różni się od polskiego. Również działacze z Górnego Śląska starają się wpisać następny język – śląski na listę języków regionalnych.

W 2002 r. przeprowadzono w Polsce spis powszechny, w którym po raz pierwszy od okresu międzywojennego zaznaczana była mniejszość narodowa respondenta. Jego „mniejszościowe” wyniki, chociaż tak chętnie cytowane zwłaszcza przez organizacje prawicowe, raczej świadczą o powszechnej ambiwalencji i istniejących ciągle obawach do ewentualnego przyznawania się do własnej narodowości, niż o rzeczywistej wielkości poszczególnych populacji. Różnica pomiędzy 471 475 osobami, które zadeklarowały w spisie swoją niepolską narodowość, a 774 885 osobami, które deklaracji narodowościowej nie dokonały, świadczy sama za siebie.

Wielu przedstawicieli polskich mniejszości czuje się zarówno jej przedstawicielem, jak i Polakiem. „Ruskimi” lub „tutejszymi”, a nie Białorusinami i Ukraińcami określa się wciąż duża część z ludności prawosławnej Białostocczyzny. Jak ma się określić szereg Ukraińców czy Łemków, z których starsze pokolenie pamięta jeszcze, że to urzędowe wiadomości o ich wyznaniu lub narodowości były podstawą do wywózki najpierw na Wschód, a później w „akcji Wisła”? Co mają odpowiedzieć Ślązacy, czy Mazurzy będący typową ludnością mającą pierwiastki zarówno narodowości polskiej, jak i niemieckiej? Jaką deklarację mają złożyć polscy Ormianie czy Tatarzy, którzy zarzucili już swoje narodowe języki, a których przywiązania do polskiej ojczyzny są niemal symboliczne? Jakiej odpowiedzi na spisie można się spodziewać od polskich Żydów, skoro wielu z nich po tragedii holokaustu było wychowywanych w polskich rodzinach, a do tego ciągle jeszcze można się spotkać z przejawami antysemityzmu?

Jednak to deklaracje spisowe, zgodnie z art. 14 ustawy stanowią podstawę do oszacowania liczby mieszkańców danej gminy przynależących do danej mniejszości, co może, w przypadku, gdy populacja mniejszości jest większa niż 20%, skutkować po odpowiednim wniosku rady gminy do właściwego do spraw mniejszości ministra, wpisaniem jej do „Urzędowego Rejestru Gmin, w których jest używany język pomocniczy”. Gmin takich mamy obecnie w Polsce 30 (22 z językiem pomocniczym niemieckim, 1 z litewskim, 2 z kaszubskim i 5 z białoruskim), chociaż można wyróżnić ich 51 według danych spisu z 2002 r. W praktyce, gdy radnych nienależących do mniejszości jest więcej niż 50% składu rady gminy, uchwalenie takiego wniosku napotyka na duże trudności. Dopiero po wpisaniu danej gminy do Urzędowego Rejestru można wprowadzić język mniejszości jako pomocniczy w urzędach danej gminy i starać się o takie zmiany, jak dwujęzyczne nazwy miejscowości, tablic urzędów czy ulic.

Niektóre z mniejszości miały rozbudowaną, choć ściśle nadzorowaną nie tylko przez władze zajmujące się oświatą i kulturą, lecz przede wszystkim przez organy bezpieczeństwa sieć placówek oświatowych jeszcze przed 1989 r. Byli to Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Słowacy. Wychodziły, ściśle nadzorowane przez organy cenzury (po jednym tytule na mniejszość) periodyki białoruskie, ukraińskie, litewskie, żydowskie. Zmiany w oświacie dla uczniów należących do mniejszości narodowych weszły zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 1992 r. zmienionym przez nowe, wydane w 2002 r. Umożliwiły one rozwój placówek o różnym stopniu organizacji i zaangażowania języka mniejszości w proces nauczania. W roku szkolnym 2005/2006 w szkołach podstawowych 33 513 uczniów uczyło się języka ojczystego (białoruskiego, kaszubskiego, litewskiego, łemkowskiego, niemieckiego, słowackiego, ukraińskiego, romskiego, greckiego, hebrajskiego, ormiańskiego ) należących do mniejszości narodowych i 14 008 uczniów w gimnazjach. Zajęcia z języka ojczystego prowadzone były w 702 szkołach podstawowych, 272 gimnazjach i 16 szkołach ponadgimnazjalnych. Niektóre z mniejszości (Łemkowie, Romowie, Grecy, Żydzi, Ormianie) otrzymały możliwość uczenia swego ojczystego języka dopiero w ostatnim dziesięcioleciu, a więc wówczas, gdy Polska starała się o wejście do Unii Europejskiej lub już została jej członkiem.

Oprócz mniejszości wymienionych w ustawie ze stycznia 2005 r. spotykamy w Polsce mniejszości napływowe. Od końca lat 40. XX w. ponownie zamieszkują w Polsce Grecy i Macedończycy. Ponownie, gdyż na terenie naszego kraju Grecy mieszkali nieprzerwanie od początów XVI w. aż do końca XIX w. Od lat 90. osiedliło się w Polsce przynajmniej kilka tysięcy Wietnamczyków, a ostatnio coraz więcej napływa Turków i obywateli krajów arabskich. Tylko część z nich posiada obywatelstwo polskie. Również przybysze z niesłowiańskich narodowości z obszarów Wspólnoty Niepodległych Państw oraz Chińczycy mają swoje liczne skupiska. Tworzą się nowe mniejszości, których prawa nie są wprawdzie regulowane wspomnianą ustawą, lecz część z nich jako obywatele Polski narodowości niepolskiej posiadają prawa do kultywowania swojej kultury, tradycji, języka czy religii w oparciu o zapisy konstytucji, czy akty prawa międzynarodowego ratyfikowane przez RP.

W powojennej rzeczywistości mniejszości narodowe przeszły długą drogę, począwszy od powojennych wzajemnych mordów, wysiedleń i przesiedleń i trwających latami represji oraz izolacji, do zdobytych w ostatnim dwudziestoleciu praw. Lecz prawa urzędowe nie oznaczają jeszcze zaniknięcia uprzedzeń. Pomysły promujące potępianą przez cywilizowany świat odpowiedzialność zbiorową w postaci karania własnych obywateli za zdarzenia w innych państwach, z którymi nie mają nic oni wspólnego, są ciągle obecne. Jak często mamy do czynienia z antysemickimi wypowiedziami niektórych osób, szczycących się nawet poparciem części społeczeństwa?

Jednak coraz powszechniejszy jest trend reprezentowany przez nowe regulacje prawne służące pomocą mniejszościom w zachowaniu własnej kultury, języka, tożsamości. Coraz większa część społeczeństwa polskiego widzi jak ci „inni” nie tylko ubogacają historię, lecz także obecną kulturę, a samo współistnienie różnych tradycji i kultur wnosi do cywilizacji ludzkiej pierwiastek najbardziej ludzki – wzajemne wzbogacenie duchowe, tolerancję i poszanowanie tych „nieco innych”. Pomimo oporu środowisk konserwatywnych, mniejszości narodowe w Polsce w ciągu dwudziestu ostatnich lat otrzymały podstawy chroniącego je systemu prawnego. Niech ten fakt będzie dobrym znakiem i drogowskazem dla innych – tych, którzy są jeszcze na początku tej drogi.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.