ISSN 2657-9596

Rządy ukrywają katastrofy nuklearne

26/03/2011

Rządy państw od pięćdziesięciu lat ukrywają katastrofy nuklearne, aby chronić energetykę jądrową
Jak podaje History Channel, w 1959 r.  w pierwszym komercyjnym reaktorze na świecie, usytuowanym zaledwie o 30 mil od śródmieścia Los Angeles oraz 7 mil od gęsto zaludnionych przedmieść Canoga Park i San Fernando Valley, miało miejsce stopienie się rdzenia reaktora.


Konkretnie – w laboratorium terenowym Santa Susana, którego operatorem była firma Rocketdyne, uległa stopieniu jedna trzecia 0bjętości rdzenia reaktora (przyczyną było uszkodzenie układu chłodzącego; przyp. tłum.), uwalniając – zgodnie z ocenami niektórych naukowców – promieniowanie 240 razy większe niż w Three Mile Island. Jednak Komisja Energii Atomowej (AEC) kłamliwie stwierdziła, że został częściowo uszkodzony tylko jeden pręt paliwowy i że nie ma realnego zagrożenia. Awaria przez 20 lat była traktowana przez AEC jako tajemnica państwowa. W wymienionym obiekcie zdarzyły się także inne poważne awarie, również utajnione przez AEC i Nuklearną Komisję Regulacyjną (Nuclear Regulatory Commission — NRC).

Dwa lata wcześniej, w wypadku, który niektórzy uważają nawet za groźniejszy od Czarnobyla, eksplodował zbiornik odpadów jądrowych z zakładu wzbogacania Kysztymiu. Rząd ZSRR zataił ten wypadek, zaś usunięcie mieszkańców z ogromnego obszaru skażenia uzasadnił rzekomym tworzeniem rezerwatu przyrody. Dziennikarka Anna Gyorgy utrzymuje, że w związku z ustawą o wolności informacji nieodparcie nasuwa się wniosek, iż CIA wiedziała wówczas o wypadku, ale utrzymywała go w tajemnicy, aby zapobiec ujemnym konsekwencjom wobec raczkującego przemysłu nuklearnego USA.

W 1982 r. Amerykańska Komisja Izby Reprezentantów  do Spraw Wewnetrznych i Terytoriów Zależnych otrzymała tajny raport Nuklearnej Komisji Regulacyjnej  NRC, zatytułowany „Kalkulacja skutków awarii reaktora 2”. W raporcie tym, jak również innych raportach sporządzonych przez NRC w 1980 r., ocenia się, że istnieje 50-procentowe prawdopodobieństwo wystąpienia w ciągu najbliższych 20 lat katastrofy nuklearnej tak rozległej, że skaziłoby to obszar równy powierzchni stanu Pensylwania, spowodowało ogromną liczbę zgonów i przyniosło szkody na sumę miliardów dolarów (przy wartości dolara z 1980 r.). Raport był utrzymywany w tajemnicy przez kilka dekad.

Znakomity pisarz Alvin Toffler pisze w swojej książce „Zmiana władzy” (s. 156):

„W latach 1957 -1985 w fabryce broni nuklearnej w Savannah River koło Aiken w Południowej Karolinie co najmniej 30 razy – czyli częściej niż raz na rok – miał miejsce przypadek, określany później przez naukowców jako “awaria reaktora o najwyższym stopniu zagrożenia”. Awarie obejmowały rozległe radioaktywne wycieki oraz stopienie się nuklearnego paliwa. Ani jedno z tych zdarzeń nie zostało jednak ujawnione wobec lokalnych mieszkańców ani wobec szerszej opinii publicznej, podobnie jak działania, które podjęto, gdy naukowcy sporządzili wewnętrzny raport o tych „incydentach”. Sprawy te wyszły na światło dzienne dopiero podczas wysłuchania w Kongresie w 1988 r. Operatorem fabryki była – na zlecenie rządu USA – firma E. I. du Pont de Nemours & Company i to ona została oskarżona o ukrywanie faktów.  Firma natychmiast wysłała dementi, w którym podkreśliła, że wypadki były rutynowo raportowane Departamentowi Energii. Wówczas, jak wiadomo, Departament Energii uznał zarzut trzymania ich w tajemnicy”.

Również były radziecki przywódca, Michaił Gorbaczow, wypowiedział się przed kamerami Discovery Network (program „The Battle of Chernobyl”), że zarówno Sowieci, jak Amerykanie ukrywali przed opinią publiczną wiele przypadków nuklearnych awarii.

W świetle tego, co miało miejsce w latach ubiegłych, nie tak znów nieprawdopodobne wydaje się to, co napisano (w związku z katastrofą w Santa Susana – przyp. tłum.) w „San Jose Mercury News”:

„Urzędnicy Agencji Ochrony Środowiska (EPA) odmawiają jednak podania – bądź wskazania, kto byłby w stanie podać – dokładnej lokalizacji i liczby czujników poziomu promieniowania zainstalowanych w Kalifornii, ani, samego poziomu promieniowania, który ewentualnie został zarejestrowany przez te czujniki.  Margot Perez-Sullivan, rzeczniczka regionalnego biura EPA w San Francisco, powiedziała, że Agencja poprzestaje na oświadczeniu pisemnym.
– Jestem rozczarowany – powiedział Bill Magavern, dyrektor Sierra Club California. – Mam mocne podejrzenia, że EPA została uciszona przez tych z rządu federalnego, którzy nie chcą, aby cokolwiek przeszkodziło ekspansji energetyki nuklearnej w tym kraju, w znacznym stopniu dotowanej przez podatników…”.

*****************************
Źródło: Zero Hedge
Przekład dla „Zielonych Wiadomości”: Irena Kołodziej. DZIĘKUJEMY!

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.