ISSN 2657-9596
Kartka antyatomowa

Polski program atomowy zawiera wiele błędów

Juliusz Adel , Axel Vogel
08/12/2011

Axel Vogel jest posłem do parlamentu Brandenburgii, który zapowiedział skargę do Komisji Europejskiej na polski program atomowy. O niemieckiej polityce energetycznej i błędach w polskim programie atomowym opowiada w rozmowie z Juliuszem Adelem.

Juliusz Adel: W Niemczech jest wiele elektrowni jądrowych. Dlaczego po katastrofie w Fukushimie wycofujecie się z tego źródła energii? Przecież nie ma u was trzęsień ziemi ani tsunami?

Axel Vogel: Trzęsień ziemi nie ma, ale nie można wyeliminować awarii technicznych. Światowe doświadczenie z atomem nie pozwala na „wyluzowany” stosunek do tej technologii. Ryzyko zawsze istnieje. Wykluczenie wszelkich źródeł zagrożenia od samego początku jest po prostu niemożliwe. Nawet pożar kabla czy rozszczelnienie rury może w ciągu kilku minut zmienić elektrownię w bombę atomową. Im bardziej złożony system, tym bardziej podatny jest na zakłócenia. Co więcej, ryzyko wypadków rośnie wraz z czasem eksploatacji. Istnieje ono w każdej elektrowni jądrowej na świecie. Mimo rzekomo wysokich standardów bezpieczeństwa, także w Niemczech dochodzi do niepokojących awarii.

JA: Niemcy planują wyłączenie 22 elektrowni atomowych do 2022 r. Skąd będziecie brać energię?

AV: Brandenburgia ma strategię energetyczną do 2020 r., a obecnie przygotowujemy nową strategię do 2030 r. Jesteśmy też w trakcie wychodzenia z energii czerpanej z węgla brunatnego. Biorąc pod uwagę aktualne tempo rozwoju odnawialnych źródeł energii, naszym celem jest pokrycie zapotrzebowania na prąd w Brandenburgii i Berlinie w 100% ze źródeł odnawialnych. Zakładamy np., że do 2030 r. będziemy generować 25 GWh z morskich elektrowni wiatrowych, zastępując roczną produkcję około 20 elektrowni jądrowych. Energetyka wiatrowa rozwija się bardzo dynamicznie i będzie zaspokajać potrzeby ponad 25 mln mieszkańców.

JA: To prawda, jadąc ze Szczecina do Berlina, mija się wiele turbin wiatrowych. Ale skąd wiadomo, że to wystarczy?

AV: Brandenburgia stawia na politykę energetycznej, skoncentrowaną na efektywności energetycznej i oszczędności, ale przede wszystkim ma na celu rozwijanie odnawialnych źródeł energii. Przyczynia się to do redukcji gazów cieplarnianych, ochrony zasobów naturalnych i wzmacnia lokalną działalność gospodarczą oraz uniezależnia nas od importu. Dlatego inwestujemy w ten sektor.

Już w 2010 r. w kraju tylko odnawialne źródła energii generowały ok. 10 TWh energii elektrycznej. Jednym z głównych odnawialnych źródeł energii w Brandenburgii jest wykorzystanie energii wiatrowej – 7,5 TWh w 2010 r. Do 2020 r. to powinno wzrosnąć do 15,3 TWh. Spośród około 20 000 miejsc pracy w sektorze energetycznym w różnych zakładach w zakresie odnawialnych źródeł energii zatrudnionych jest ponad 5750 pracowników. Sektor energii odnawialnej już dziś zatrudnia w Brandenburgii więcej osób niż energetyka oparta na węglu brunatnym.

JA: Zapowiedział pan zaskarżenie polskiego programu atomowego do Komisji Europejskiej. Mówi pan, że polski program jądrowy, a szczególnie ocena oddziaływania na środowisko, zawiera „poważne błędy merytoryczne, luki oraz niezgodności z prawem europejskim”. Wierzy pan, że Komisja Europejska może zatrzymać polski program nuklearny?

AV: W ramach obecnie trwającego procesu konsultacji do programu polskiej energetyki jądrowej, frakcje Zielonych w parlamentach Brandenburgii, Berlina i Meklemburgii-Pomorza Przedniego zainicjowały list polecający. Adwokat poprosił prawniczkę Cornelię Ziehm o ocenę polskiego programu nuklearnego, zwłaszcza raportu środowiskowego. W jej opinii zawiera on poważne błędy merytoryczne, wskazała również na naruszenia prawa europejskiego.

JA: Jakie są te błędy merytoryczne?

AV: Ryzyko energetyki jądrowej w dużym stopniu opisane jest w polskim programie atomowym nieprawidłowo lub niekompletnie. Przyjmuje się, np. że „poważne wypadki się zdarzają raz na 1 milion lat”. W w przypadku awarii niezbędne środki to podanie jodku potasu „w promieniu ok. 3 km, w zależności od lokalnych warunków pogodowych”. Historia awarii i katastrof w elektrowniach atomowych, nie tylko w Czarnobylu i Fukushimie, nie daje podstaw do takiej niefrasobliwości.

JA: A co z prawem europejskim?

AV: Tu są trzy kwestie. Po pierwsze nie zostały spełnione wymagania dyrektywy SEA (Dyrektywa 2001/42/WE w sprawie oceny wpływu niektórych planów i programów na środowisko – przyp. red.), podające konkretną alternatywę dla programu nuklearnego, badania w zakresie efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii. Po drugie prawo UE przewiduje, że transgraniczne konsultacje odbywają się w ramach strategicznej oceny oddziaływania na środowisko z góry, a wyniki muszą być uwzględnione w planowaniu. Tymczasem najważniejsze decyzje w sprawie wprowadzenia energetyki jądrowej w Polska już zapadły… Po trzecie wreszcie sposób, w jaki sposób energia jądrowa ma być wprowadzona w Polsce, stoi w sprzeczności z dyrektywą UE w sprawie wspólnych zasad w zakresie liberalizacji rynku energii elektrycznej.

JA: W Polsce jest wiele przestarzałych elektrowni węglowych, które emitują duże ilości CO2 i muszą być zamknięte. Na przygotowanie polskiego programu atomowego nie było dużo czasu. Czy może to być przyczyną tych błędów?

AV: Polska musi stawić czoła wyzwaniom przyszłości. Zamykanie przestarzałych elektrowni węglowych jest z pewnością nieuniknione. Czy może je zastąpić elektrownia atomowa? To nie jest rozwiązanie ani szybkie, ani bezpieczne. Doświadczenie różnych krajów pokazuje, że budowa elektrowni atomowych często jest dużo droższa i trwa znacznie dłużej, niż planowano. Wiele elektrowni jądrowych na całym świecie pozostało niedokończonych. W 1990 r. ostatecznie opuszczono ruinę w Żarnowcu. Także w Niemczech 24 z planowanych elektrowni nigdy nie zostało uruchomionych – w 18 przypadkach w ogóle zrezygnowano z rozpoczęcia budowy, a w sześciu została ona wstrzymana. Jedynym ekologicznym i szybkim rozwiązaniem są inwestycje w energię ze źródeł odnawialnych.

JA: Ogłoszono pierwsze trzy lokalizacje dla elektrowni jądrowych w Polsce. Wszystkie w nadmorskich, turystycznych miejscowościach (Gąski, Żarnowiec, Choczewo). Czy to może być koniec turystyki w tych miejscowościach?

AV: Wiele osób, nie tylko w Niemczech i nie tylko po katastrofie w Fukushimie, chce zdecydowanie i we wszystkich aspektach zmniejszenia pozyskiwania energii jądrowej. Ludzie nie chcą mieszkać czy spędzać wakacji w pobliżu miejsca lokalizacji elektrowni jądrowej.

JA: W jednej z polskich gazet czytałem, że nowe elektrownie jądrowe są atrakcyjne dla turystów. Czy w Niemczech są organizowane wycieczki do elektrowni jądrowych i czy cieszą się powodzeniem?

AV: Nawet jeśli znaleźliby się turyści chętni do odwiedzenia elektrowni, to ich zwiedzanie nie będzie możliwe ze względu na bardzo rygorystyczne środki ostrożności.

JA: Dziękuję za rozmowę.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.