ISSN 2657-9596

Woda to życie

Mateusz Duda
29/10/2012

Woda to życie – chociaż wydaje się to oczywiste, jednak w naszym życiu nie szanujemy wody. Zatruwany ją: od okolicznej rzeczki, w której dziadkowie łowili ryby i kąpali się latem, a wnuki boją się nawet do niej podchodzić, po gigantyczne wyspy śmieci na Oceanie Spokojnym. I marnujemy, choć na świecie miliony ludzi cierpią z powodu braku wody. Mało kto wie, że odnawialne zasoby wody mamy w Polsce zbliżone do Egiptu – kraju uznawanego za pustynny.

Czy możemy poprawić gospodarowanie wodą? Mimo gwałtownie rosnących cen wody wiedza o racjonalnych sposobach jej użytkowania przebija się z trudem. A przecież zainstalowanie porządnych aeratorów czy wodooszczędnej armatury pozwala zaoszczędzić od 50 do 80% wody bez wpływu na komfort jej użytkowania. W Polsce praktycznie nie stosuje się dualnych systemów kanalizacyjnych, w których podczyszczoną wodą z umywalek, prysznica i pralki spłukuje się toalety, mimo iż pozwala to zmniejszyć jej zużycie aż o 30%.

Inną ważną kwestią jest gospodarka ściekami. Przemysłowe oczyszczalnie ścieków są dobrym rozwiązaniem w dużych miastach, ale już niekoniecznie w małych miejscowościach czy na wsi. Budowa sieci kanalizacyjnych tam, gdzie na kilometr kanału przypada często ledwie kilkanaście przyłączy, to nieporozumienie. Alternatywą są filtry glebowo-trzcinowe – praktycznie bezobsługowe przydomowe oczyszczalnie ścieków. Mają one sprawność oczyszczania na poziomie od 95 do 98%. Oczyszczone ścieki nadają się znakomicie do nawadniania ogrodów i upraw.

Tymczasem przydomowe ogrody podlewane są z reguły wodą pitną. Czteroosobowa rodzina korzystająca z racjonalnie wody pitnej zużywa nie więcej niż 260 litrów dziennie, a przy umiarkowanym poziomie marnotrawstwa 500 litrów. Tyle oczyszczonych w przydomowej oczyszczalni ścieków potrzeba do podlania w pierwszym przypadku 26m2, a w drugim 50m2 ogrodu. Jaki ma zatem sens transportowanie ścieków na ogromne odległości i oczyszczanie ich w energochłonnych oczyszczalniach produkujących uciążliwy odpad w postaci osadu biologicznie czynnego?

Szkoda, że nie jest to pytanie retoryczne… Zarówno sieć kanalizacyjna jak i oczyszczalnie to inwestycja – i ktoś na ich budowie zarabia. A to tylko początek korzyści. Każdy taki zakład musi mieć swój zarząd, radę nadzorczą, sekretariat… Mnóstwo stanowisk do obsadzenia przez władze samorządowe. Niestety płacą za to przyłączeni do sieci producenci ścieków, których obciążają nie tylko rachunki za ścieki, ale także za wodę do podlewania ogródka.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.