ISSN 2657-9596

Między zmianą klimatu a zmianą kultury

Marco DeCave , Bartłomiej Kozek
11/05/2012

Z Marco De Cave, aktywistą ruchu Power Shift Europe, rozmawia Bartłomiej Kozek.

Bartłomiej Kozek: Od kilku lat mamy kryzys ekonomiczny, czy zmiany klimatu jeszcze kogoś interesują?

Marco De Cave: Kiedy mówimy o zmianie klimatu, nie chodzi tylko o to, jak zmienia się klimat. Mówimy również o sprawiedliwości, dystrybucji zasobów, wzorach konsumpcji, wykorzystaniu środowiska. Musimy ponownie przemyśleć nasz sposób produkcji I konsumpcji. Zmiany klimatu są ściśle związane z nierównościami, które możemy obserwować na całym świecie.

BK: Zaangażowałeś się w ruch „Power Shift Europe”. Co to za ruch, kto w nim uczestniczy, jakie są wasze cele?

MDC: Power Shift Europe jest przede wszystkim ruchem tworzonym przez młodych ludzi. Od czterech lat na całym świecie – w Ameryce, Australii, Wielkiej Brytanii, Indiach, Kanadzie i nie tylko – organizujemy różne wydarzenia. Uczestnikami są przede wszystkim osoby między 18. a 30. rokiem życia – członkowie podobnych organizacji lub po prostu ludzie zainteresowani przyszłością, zdrowiem, pracą, prawami człowieka itd. Celem jest podniesienie naszej świadomości i zwrócenie uwagi rządzących, osiągamy go poprzez organizację różnych wydarzeń. Skupianie ludzi, energii, pomysłów, umiejętności, marzeń – to najlepszy sposób walki z brakiem wizji. Nasze ostatnie spotkanie odbywało się w Kopenhadze. W trakcie jego trwania porównywaliśmy nasze osiągnięcia w różnych krajach (obecni byli działacze i działaczki z Ukrainy, Rosji, Francji, Niemiec, Anglii i Danii), zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, omawialiśmy plany na przyszłość, ale także zorganizowaliśmy manifestację w mieście i spotkaliśmy się duńskim ministrem ds. energii i klimatu Martinem Lidegaardem.

BK: Opowiedz mi o tym spotkaniu. Dania jest znana ze zwrotu w kierunku zielonej energii. Jak jej rząd zamierza dalej promować zieloną energię zarówno w kraju, jak i w całej Unii?

MDC: Znaleźliśmy się w przełomowym momencie. Dania próbuje przeforsować projekt nowej Europy – takiej, która stawia sobie większe i bardziej ambitne cele. Przygotowała tzw. energetyczną mapę drogową, dokument, który wymaga od nas więcej w przyszłości, chociażby zmniejszenia o 80% emisji gazów i marnowania energii do połowy XXI w.

BK: Jaka jest różnica między polską a duńską prezydencją w UE, przede wszystkim jeśli chodzi o przeciwdziałanie zmianom klimatu?

MDC: Mogliśmy to zaobserwować, kiedy Polska głosowała przeciw europejskim wysiłkom mającym na celu zbudowanie niskoemisyjnej gospodarki. Był to jedyny kraj w Europie, który zajął takie stanowisko! W ten sposób Polska, której gospodarka opiera się na węglu, osłabiła znaczenie tego przełomowego dokumentu. Co więcej, nie po raz pierwszy tak uparcie broni swojej pozycji. Nic dziwnego, że Lidegaard, duński minister ds. energii i klimatu, gorzko skomentował to wydarzenie: Dania chce zapewnić zielonej Europie lepszą przyszłość i zielone miejsca pracy dla przyszłych pokoleń.

BK: Polska prasa wykazała się dużym zrozumieniem dla rządowego weta w sprawie europejskiej energetycznej mapy drogowej. Pojawiały się nawet głosy, że emisję dwutlenku węgla możemy ograniczyć dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli tak rozbudowaną zieloną infrastrukturę jak np. Dania. Co byś na to odpowiedział?

MDC: Właśnie rozmawiałem z Piotrem Karczewskim, wicedyrektorem warszawskeigo biura ochrony środowiska, i muszę przyznać, że w wielu sprawach się zgadzamy. Opowiedział mi o wysiłkach, jakie podejmuje i chce podejmować warszawski samorząd, ale tłumaczył też, że dla tych zmian potrzeba więcej czasu.

Prawdą jest, że Polska chce rozwijać gospodarkę, osiągać kolejne stopnie zamożności, ale zadajmy sobie pytanie: Kiedy myślimy o wzroście, o czym właściwie myślimy? Prawdą jest też, że Polska nie dysponuje jeszcze odpowiednią infrastrukturą, ale stworzenie jej teraz, poprzez budowanie bardziej zielonej gospodarki, zapewni długotrwały wzrost w przyszłości. To wymaga czasu, nie da się tego zrobić z dnia na dzień, a rządzący zwykle myślą o natychmiastowych rezultatach, ponieważ tego oczekują ich wyborcy. Ale czy chcielibyśmy widzieć nasze dzieci żyjące i bawiące się w jeszcze bardziej zanieczyszczonym świecie? Czy na pewno nas to nie obchodzi?

BK: Jak można przejść na zieloną energię, która jednocześnie będzie sprawiedliwa społecznie? To ważne pytanie dla kraju, którego gospodarka opiera się na węglu i w którym wciąż obserwujemy wiele ekonomicznych nierówności…

MDC: No właśnie, to jest bardzo ważne. Ten proces nie może być natychmiastowy, inaczej popadniemy w demagogię. Przede wszystkim powinniśmy zacząć od edukacji. Młode pokolenia zawsze są nadzieją na lepszą przyszłość. Recykling, transport publiczny, dieta oparta o lokalne produkty – o tym powinien mówić rząd, który chce zmiany kulturowej. O zmianie kulturowej nie można myśleć tylko w kategoriach konsumpcji, nowych samochodów i taniej energii. Nie jestem jeszcze politykiem, ale nierówności ekonomiczne rosną w całej Unii. Nie wydaje mi się, żeby był to problem wyłącznie jednego kraju. Wydaje mi się, że Polacy powinni odnosić się z większą ufnością do Europy zjednoczonych narodów.

BK: Niedługo odbędzie się kolejna runda negocjacji klimatycznych. Co powinno się wydarzyć, by ich efektem była globalnie obowiązująca umowa i czy wydaje ci się, że sukces jest wciąż możliwy?

MDC: Kolejna konferencja klimatyczna będzie odbywała się w Katarze od 26 listopada do 7 grudnia 2012 r. Przed wszystkim mam nadzieję, że to nie będzie druga Kopenhaga – kompletna porażka. Ale ponieważ organizatorami będą Katar i Korea Południowa, wciąż możemy mieć nadzieję. Pierwszy kraj jest ogromnym eksporterem energii, ale pokazał, że ma zamiar pomagać małym krajom (np. wyspom lub krajom rozwijającym się) i ograniczyć emisję poprzez miliardowe inwestycje w niskowęglowe technologie. Korea Południowa chce z kolei zazielenić swoją rosnącą gospodarkę, walczyć z biedą i przekształcić swój przemysł w bardziej zielony poprzez zmniejszenie emisji i zróżnicowanie źródeł energii… Jeśli dodamy do tego fakt, że porozumienie z Kioto wygasa w tym roku, możemy mieć nadzieję, że podjęte zostaną działania, by stworzyć nowy system. Europa powinna wypracować wspólną, mocną pozycję, która podkreśli, że jest ważnym graczem, a nie tylko pionkiem w grze. Jeśli USA i Chiny poczują siłę Europy, być może coś się zmieni.

Przeł. Anna Laszuk.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.