ISSN 2657-9596

Kapitalizm na zielonej smyczy? Zielony Nowy Ład i jego krytycy (II)

Bartłomiej Kozek
26/04/2013

O różnych wizjach Zielonego Nowego Ładu oraz o mocnych i słabych stronach tej koncepcji pisze Bartłomiej Kozek (część druga).

Czytaj też pierwszą część artykułu.

Krytyki – zielone i nie tylko

Jako młoda idea w politycznym krajobrazie Zielony Nowy Ład nie doczekał się dotąd dużej liczby krytycznych publikacji. Na początku procesu dookreślania jego szczegółów przez Europejską Partię Zielonych grupa robocza, zajmująca się kwestiami równości płci wśród Zielonych w Parlamencie Europejskim wyraziła krytyczny stosunek wobec jednostronnego jej zdaniem prezentowania zalet wdrożenia tej koncepcji na europejską gospodarkę.

„Zielone kołnierzyki” – sektor energetyki odnawialnej, transportu zbiorowego i energooszczędnego budownictwa, obwieszczane jako główne obszary nowej, bardziej zielonej ekonomii, pozostają zdominowane przez mężczyzn. Krytyka niedostatecznego poruszania takich kwestii, jak zapewnienie równowagi między czasem wolnym a pracą czy też dowartościowanie ekonomii opieki przyczyniła się do rozwinięcia przez Europejską Partię Zielonych tych kwestii w kolejnych dokumentach programowych, m.in. w stanowisku dotyczącym zielonej wizji polityki społecznej w Unii Europejskiej.

Zielony Nowy Ład uwzględnia po części już istniejące koncepcje i rozwiązania – w tym takie, które stają się obiektem polemiki. Tak jest chociażby z koncepcją „zielonej ekonomii”, w najbardziej kompleksowy sposób przedstawioną w ponad 600-stronicowej publikacji UNDP. Jak w artykule dla Transnational Institute argumentuje Edgardo Lander, zaprezentowana w niej wizja ekologicznej modernizacji gospodarki podporządkowuje kwestie ochrony środowiska nieograniczonemu wzrostowi gospodarczego. Jego zdaniem, tak jak w latach 90. XX w. idea „zrównoważonego rozwoju”, tak dziś „zielona ekonomia” ma na celu zmarginalizowanie postaw, sprzeciwiających się utowarowieniu środowiska i sprowadzenia go do roli symbolu, na którym można zarabiać całkiem realne pieniądze.

UNDP – prezentując dobre praktyki dotyczące energetyki, transportu, rolnictwa czy polityki miejskiej – nie zauważa, że często wprowadzane są one w opozycji do dominującego paradygmatu ekonomicznego czy struktur władzy. Postulując przenoszenie inwestycji z „brudnych” sektorów i technologii w stronę „zielonej ekonomii”, pisze Lander, nie kwestionuje się urynkowienia ochrony przyrody, np. za pośrednictwem handlu emisjami, zapomina się również o takich zagrażających środowisku sektorach jak przemysł zbrojeniowy.

Choć różne wariacje na temat Zielonego Nowego Ładu z reguły posiadają silny komponent społeczny, to w doprecyzowaniu ich szczegółów nadal widoczne są różnice w podejściach do polityki ekonomicznej. Dla przykładu część dokumentów popularyzujących tę ideę widzi miejsce dla handlu emisjami w globalnym ładzie ekologicznym, podczas gdy część odrzuca ten pomysł i proponuje skupienie się na opodatkowaniu trujących atmosferę gałęzi gospodarki i poszczególnych przedsiębiorstw. Niejednoznacznie odbierane są reformy niemieckiego rynku pracy, dokonane za rządów koalicji SPD-Zieloni. Z jednej strony niższe opodatkowanie pracy uważane jest za jedno ze źródeł dzisiejszego rekordowo niskiego bezrobocia, z drugiej zaś przyczynić się miało do powstania dużej ilości nisko płatnych miejsc pracy i do stłumienia popytu wewnętrznego, kompensowanego wzmożonym eksportem i pogarszającymi się przez to bilansami handlowymi peryferyjnych krajów Unii Europejskiej.

W „Funding the Green New Deal: Building a Green Financial System” znajdziemy pomysły na „zieloną sekurytyzację” – skupywanie mniejszych obligacji i zobowiązań i tworzenie z nich nowego, sprzedawanego na rynku narzędzia finansowego. Narzędzie to cieszy się złą sławą z powodu roli, jaką odegrało w amerykańskiej bańce na rynku nieruchomości i dla wielu zielonych polityczek i polityków, głoszących konieczność definansjalizacji globalnej gospodarki, taki postulat może być nie do przyjęcia.

Ważnym – i nierozstrzygniętym – pytaniem pozostaje kwestia wzrostu gospodarczego. Fundacja Nowej Ekonomii, a za nią część Zielonych, np. w Anglii i we Francji – kwestionuje możliwość istnienia możliwego do podtrzymania przez planetarny ekosystem, nieograniczonego wzrostu. Jako przyczyny takiego stanowiska podaje się m.in. konieczność znacznie wyższego niż do tej pory skoku technologicznego, np. w sektorze energetyki odnawialnej, a także istnienie tzw. efektu odbicia, pojawiającego się, gdy oszczędność zasobów w wyniku wzrostu efektywności ich wykorzystania zostaje zmarnotrawiona z powodu ich większej konsumpcji.

Po drugiej stronie sporu pozostają m.in. Zieloni z Niemiec, którzy – dopuszczając pojawienie się dylematu możliwości podtrzymania wzrostu ekonomicznego w dłuższej perspektywie czasowej – przekonują, że możliwy jest „zielony wzrost” – wykorzystanie inwestycji publicznych i prywatnych do rozruszania „realnej gospodarki”. W dyskusji tej odżywa pytanie o to, czy działaniem wystarczającym dla ocalenia Ziemi jest korekta kapitalizmu, czy też zupełnie nowy ład społeczno-ekonomiczny. Nie jest to wyłącznie akademicka dyskusja, ma ona bowiem znaczenie w dialogu wspierających Zielony Nowy Ład organizacji pozarządowych, ośrodków myśli oraz partii politycznych ze związkami zawodowymi, nadal w przeważającej większości pozostających przy przekonaniu, że wzrost gospodarczy pozostaje gwarantem tworzenia nowych miejsc pracy.

Co z tą Polską?

Jak wizja Zielonego Nowego Ładu ma się do naszego kraju? Zarówno twórcy koncepcji, jak i osoby rozwijające ją na szczeblu europejskim oraz krajowym zwracają uwagę na fakt, że wymaga ona uwzględnienia specyfiki rozwojowej Europy Środkowej oraz dróg, jakie po transformacji ustrojowej obrały poszczególne państwa regionu. Krytyce poddawany jest model podnoszenia ekonomicznej atrakcyjności za pośrednictwem niskich stawek podatkowych, prowadzącej do ogólnoeuropejskiego „wyścigu na dno”, a także skupianie się na pozyskiwaniu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, nierzadko poprzez kreowanie specjalnych stref ekonomicznych, w których inwestorzy mogą cieszyć się wieloletnimi zwolnieniami podatkowymi. Skutkuje to konkurowaniem z innymi europejskimi gospodarkami niskimi kosztami pracy, co przyczynia się z jednej strony do relokacji części miejsc pracy (przesuwanych z krajów „starej Europy” do „nowej Europy”, co w ogólnym rozrachunku prowadzi nie do wzrostu ilości miejsc pracy, lecz jedynie do ich migracji), z drugiej zaś do braku bodźca do innowacji, co widać dziś chociażby w strukturze polskiej energetyki czy niskim poziomie wydatków na badania i rozwój.

Mając to na uwadze, można zwracać uwagę na kwestie, które w kontekście Europy Zachodniej nie mają tak dużego znaczenia. Wprowadzenie opodatkowania ekologicznego może przyczynić się do zwiększenia poziomu progresywności polskiego systemu podatkowego, zaś zwiększenie inwestycji w usługi publiczne (zmiana proporcji między wydatkami na drogi i na kolej z obecnych 85:15 do sugerowanych przez Unię Europejską 60:40, objęcie opieki przedszkolnej subwencją oświatową, wzrost wydatków na ochronę zdrowia, edukację, badania i rozwój) pomoże w poprawie ich jakości oraz dostępności.

Stojąc na przeciwległym wobec neoliberalizmu krańcu, Zielony Nowy Ład staje się pierwszą, nową, progresywną odpowiedzią na ograniczenia polityki zwijania państwa od czasu fiaska koncepcji socjaldemokratycznej „trzeciej drogi” Blaira i Schroedera. Koncepcją, która antagonizm między państwem, rynkiem a społeczeństwem wraz z towarzyszącą im nierównowagą sił na korzyść gospodarki chce zmienić w stabilną równowagę między nimi. Przemiany dominującego aktora społecznego w Europie Zachodniej, jak uważa brytyjski politolog Andrew Dobson, szły w kierunku przesuwania się władzy od silnego państwa w kierunku rynku, co rozpoczęło się w latach 70. i 80. XX w. Zielone społeczeństwo, kierujące się zasadami trwałego, zrównoważonego rozwoju, wymaga przesunięcia większej ilości władzy w kierunku społeczeństwa – przykładem działań idących w tym kierunku są budżety partycypacyjne w miastach czy też akcjonariat oraz rady pracownicze w przedsiębiorstwach.

W kontekście środkowoeuropejskiej erozji zaufania do państwowości (w Polsce będącej efektem m.in. rozbiorów oraz powojennej zależności od Związku Radzieckiego) Zielony Nowy Ład ma potencjał nie tylko do wzmocnienia pozycji społeczeństwa (większa rola referendów czy inicjatyw prawodawczych, zarówno na poziomie ogólnokrajowym, jak i lokalnym, lepsza legislacja w zakresie praw pracowniczych i konsumenckich), ale również poprawy postrzegania i zwiększenia znaczenia państwa. Nie chodzi tu o tworzenie kolejnych biurokratycznych struktur, lecz o wykorzystanie publicznego finansowania do rozwoju lokalnych rynków pracy dzięki energetyce odnawialnej, a także poprawę jakości życia dzięki inwestycjom w transport publiczny, zdrowie czy edukację. Pozwoli to na odejście od zorientowanej na eksport gospodarki opartej na niskich kosztach pracy w stronę bardziej innowacyjnej, zaspokajającej popyt wewnętrzny ekonomii. Co więcej, władze publiczne swoimi działaniami mogą wspierać większą niezależność lokalnych społeczności. Dla przykładu inwestycje w zdecentralizowany system energetyczny, w którym konsumenta zastępuje prosument (osoba jednocześnie użytkująca i produkująca energię) dają ludziom większą niezależność wobec koncernów energetycznych, a infrastruktura opiekuńcza w postaci dostępnych cenowo czy wręcz bezpłatnych żłobków i przedszkoli ułatwia kobietom wejście na rynek pracy.

Podstawy dla tak zarysowanej propozycji politycznej znaleźć można w polskiej konstytucji. To w niej znaleźć możemy zapisy o tym, że państwo powinno kierować się zasadami sprawiedliwości społecznej, zrównoważonego rozwoju, społecznej gospodarki rynkowej, aktywnie działać na rzecz pełnego zatrudnienia oraz zapewniać obywatelom realizację prawa do ochrony zdrowia, edukacji oraz zabezpieczenia społecznego. Tymczasem wydatki na opiekę zdrowotną mierzone ich udziałem w PKB sytuują nasz kraj w ogonie Europy, a wskaźniki zatrudnienia oraz uczestnictwa dzieci w opiece przedszkolnej pozostają niskie, podobnie jak udział energetyki odnawialnej w bilansie energetycznym kraju. Oznacza to, że konstytucyjne założenia nie są realizowane w praktyce. Zielony Nowy Ład, dzięki swej holistyczności, mógłby dać impuls do tego, by ich podwyższanie na nowo nabrało znaczenia w debacie publicznej.

Artykuł pt. „Zielony Nowy Ład – nowa umowa społeczna” ukazał się pierwotnie na łamach „Przeglądu Naukowego Disputatio”, wydawanego przez Ośrodek Analiz Polityczno-Prawnych: http://oapp.pl. Pierwszą część artykułu, poświęconą różnym rozumieniom Zielonego Nowego Ładu oraz sposobom jego finansowania, opublikowaliśmy w poprzednim tygodniu.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.