ISSN 2657-9596

Współczesne panoptykony

Artur Jagódka
30/12/2014

Czy rewelacje Snowdena, który uświadomił całemu niemal światu, że jesteśmy pod obserwacją, pomogły ograniczyć zapędy władzy nadużywającej swoich kompetencji?

Panoptykon to budowla więzienna, zaprojektowana pod koniec XVIII w. przez Jeremy’ego Benthama. Budynek ten zbudowany miał być w sposób umożliwiający strażnikom całodobową inwigilację więźniów w taki sposób, by ci nie byli świadomi tego, czy są w danym momencie obserwowani.

Ideą Panoptykonu – której literackim wyrazem jest również powieść George’a Orwella „Rok 1984” – był nadzór tak szeroko zakrojony i tak skrzętnie ukryty przed oczyma obserwowanych, aby ci ze strachu przed potencjalną inwigilacją sami siebie pilnowali. Fakt, że każdy nasz ruch może być obserwowany, miał sprawiać, że nasza podświadomość dyktuje nam, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić. Czy inaczej – czego obserwujący oczekiwaliby od nas, a co według nich byłoby karygodne (co nie zawsze będzie zgodne z jakimkolwiek systemem moralnym).

W maju 2013 w hotelowym pokoju w Hong Kongu młody administrator systemów CIA przekazał Glennowi Greenwaldowi, dziennikarzowi współpracującemu wówczas z brytyjskim „Guardianem”, komplet „wykradzionych” z amerykańskiej National Security Agency informacji mówiących o rozbudowanych systemach inwigilacji obywateli. Informacje te były sukcesywnie ujawniane przez media: „Guardian”, „New York Times”, „Washington Post”…

Świadomość, że każda rozmowa telefoniczna, mail, aktywność w sieci czy dane z systemów monitoringu mogą być przechwytywane i analizowane przez służby Sojuszu Pięciorga Oczu (USA-UK-Australia-Nowa Zelandia-Kanada) wstrząsnęła opinią publiczną. Dodatkowo okazało się, że metadane pozyskiwane przez służby obejmują obywateli – zarówno USA, jak i Unii Europejskiej (oczom NSA nie umknęły również południowoamerykańskie źródła danych). Przez moment wydawało się, że świat większą uwagę zwróci teraz na prywatność przeciętnych obywateli i, zgodnie z nadzieją autorów wycieków, nigdy nie będzie już taki sam.

Czy udało się osiągnąć cel? Zapewne kwestia prywatności w internecie stała się tematem wrażliwym. Na pewno też ludzie większą uwagę zaczęli przykładać do tego, co w sieci publikują, z kim i o czym rozmawiają. Ale czy NSA zakończyła swój program powszechnej inwigilacji? Czy ludzie masowo domagali się oddania ich prywatnej przestrzeni na powrót w ich ręce?

Nowsze informacje świadczą o tym, że NSA nie tylko nie zaprzestała zbierania danych, ale i stworzyła narzędzie umożliwiające sprawniejsze przeszukiwanie zdobytych danych (projekt ten świadczy również o wielkości baz, które ma na swoich serwerach agencja).

Zdania na temat tego, czy inwigilacja jest szkodliwa dla życia społecznego. również są podzielone. Część osób zapytana o dyskomfort związany ze świadomością bycia podsłuchiwanym/ną odpowiada, że dopóki nie mamy nic do ukrycia, nie powinniśmy się obawiać, że ktoś patrzy. (Ciekawe, że te same osoby zazwyczaj niechętnie odnoszą się do propozycji udostępnienia hasła do swojej skrzynki pocztowej osobie trzeciej).

Rok po rewelacjach Snowdena, w maju 2014 r. w Krakowie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy wyrazić mieli swoje zdanie w kwestii organizacji starań miasta o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Dodatkowo inicjatorzy referendum postawili kilka pytań dotyczących miejskiej infrastruktury. Jedno z nich brzmiało: „Czy jest Pani/Pan za stworzeniem w Krakowie systemu monitoringu wizyjnego, którego celem byłaby poprawa bezpieczeństwa w Mieście?”. Głosujący, w zatrważającej przewadze 69,73%, opowiedzieli się za tym pomysłem.

Temat zagrożonej prywatności był już wśród Krakowian dosyć popularny, choćby za sprawą protestu przeciw ACTA, który w 2012 r. zmobilizował na Rynku Głównym ponad 15 tys. mieszkańców. Wystarczyło jednak skierować uwagę ludzi na ich komfort i bezpieczeństwo za pomocą tendencyjnie sformułowanego pytania, by zapomnieli o wolności i prywatności.

Czy w takim razie wyciek, który uświadomił całemu niemal światu, że jesteśmy pod obserwacją, pomógł ograniczyć zapędy władzy nadużywającej swoich kompetencji? Czy raczej pomógł jej stworzyć „wewnętrznego policjanta” w głowach ludzi? A może świadomość, że jesteśmy podglądani, i w jaki sposób się to dzieje, uruchomi jednak kreatywność w tworzeniu nowych form oporu?

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.