ISSN 2657-9596

O kreacji pieniądza inaczej

Ben Dyson
17/04/2014

Jesienią 2013 r. Partia Zielonych Anglii i Walii zagłosowała za poparciem inicjatywy, która odebrałaby bankom możliwość tworzenia pieniędzy i zwróciła ją podlegającym demokratycznej kontroli instytucjom państwowym. Czym jednak są pieniądze? Czy rzeczywiście banki tworzą je z niczego? Dlaczego reformowanie pieniędzy i regulowanie finansów jest tak ważne dla kwestii społecznych i środowiskowych, z którymi się dziś mierzymy?

Dysfunkcyjny system

Pod koniec 2010 r. ówczesny gubernator Banku Anglii, sir Mervyn King powiedział, że „ze wszystkich sposobów organizowania bankowości, najgorszy jest ten współczesny”. To stwierdzenie, z którym zgodziłoby się wielu ludzi spoza sektora bankowego (i równie wielu wewnątrz niego). Kryzys finansowy lat 2007/2008 spowodował ogromny wzrost bezrobocia i cięcia usług publicznych, ponieważ rządy wielu krajów były zmuszone ratować upadające banki. Wiele państw znajdujących się w centrum kryzysu nadal cierpi z powodu konsekwencji tych działań.

Wydaje się jasne, że nasz system bankowy jest u swych podstaw dysfunkcyjny, jednak pomimo niezliczonych analiz w gazetach i prasie ekonomicznej, niewiele napisano o rzeczywistych powodach takiego stanu. Choć w funkcjonowaniu sektora bankowego nie brak problemów, podstawowym z nich jest fakt, że kolejne rządy oddały odpowiedzialność za tworzenie nowych pieniędzy prywatnemu sektorowi bankowemu.

Większość pieniędzy używanych dziś przez ludzi i firmy na całym świecie nie jest tworzona przez banki centralne czy państwowe, takie jak Europejski Bank Centralny, Bank Anglii czy Rezerwa Federalna, ale przez sektor prywatny. Banki tworzą nowe pieniądze w postaci zapisów księgowych na kontach, gdy udzielają kredytów.

Według słów Kinga, gdy jeszcze zarządzał Bankiem Anglii, „gdy banki udzielają pożyczek swoim klientom, tworzą pieniądze poprzez kredytowanie ich kont”. Działa to też w drugą stronę. Gdy z kolei nowe pieniądze (lub depozyty) są wykorzystywane do spłaty, proces odwraca się i pieniądze „znikają” z gospodarki.

Gdy banki czują się pewnie i chętnie udzielają pożyczek, tworzone są nowe pieniądze. Zyski są czerpane z odsetek pobieranych przy kredytowaniu. Banki poprzez system premii, prowizji i innych sposobów motywowania skłaniają więc pracowników do zwiększania ilości pożyczek, co prowadzi do tworzenia pieniędzy. Pożyczki te zazwyczaj przekierowywane są do rynków finansowych i sektora nieruchomości.

W efekcie nasza gospodarka przesunęła się w stronę pompowania baniek finansowych i spekulacji, zostawiając społeczeństwo z górą długów. Dotyka to nas wszystkich. Obecny system monetarny jest powodem, dla którego istnieje destrukcyjny cykl ożywienia i recesji oraz dla którego poszczególne osoby, firmy i rządy mają problemy z zadłużeniem.

Kreacja pieniądza pod lupą

Banki centralne twierdzą, że kontrolują proces kreacji pieniądza, jednak rzut okiem na napędzany długiem kryzys ostatnich paru lat podaje tę tezę w wątpliwość. Oddając władzę tworzenia pieniędzy prywatnym bankom, państwa sprowadziły na gospodarkę niestabilność, ponieważ pobudki banków gwarantują nadmierne tworzenie pieniędzy (a tym samym również i długów) aż do momentu destabilizacji systemu finansowego.

Tej tezy bronił niedawno przewodniczący brytyjskiego Urzędu Nadzoru Finansowego, lord Adair Turner, który powiedział, że „kryzys finansowy lat 2007/2008 miał miejsce, ponieważ nie udało nam się ograniczyć tworzenia pieniędzy i kredytów przez prywatny system finansowy” (2012).

Nadzieja życia w stabilnej i dobrze prosperującej gospodarce może pozostać niezrealizowana w świecie, w którym podaż pieniędzy zależy w całości od aktywności pożyczkowej banków, goniących za krótkoterminowymi zyskami. Próby lepszej regulacji obecnego systemu monetarnego raczej nie zakończą się sukcesem: gdy tylko dana regulacja zapobiegająca określonemu rodzajowi problemów w funkcjonowaniu systemu finansowego okazuje się skuteczna, kwestią czasu jest to, kiedy lobbyści zaczną argumentować, że „nie jest ona już potrzebna”.

Zamiast próbować regulować obecny system bankowy, należy zmienić podstawową zasadę tworzenia pieniędzy i wpuszczania ich do gospodarki. Positive Money, organizacja którą założyłem w 2010 r., popiera reformę systemu monetarnego, która odebrałaby władzę tworzenia pieniędzy bankom i zwróciła ją demokratycznej, odpowiedzialnej i funkcjonującej w przejrzysty sposób organizacji. Chcemy kreacji pieniądza, służącej interesowi publicznemu, a nie takiej, która ma na celu krótkoterminowe interesy sektora bankowego.

Reformując sektor bankowy

Głównym elementem reform jest odebranie bankom zdolności tworzenia nowych pieniędzy (w formie depozytów bankowych), gdy udzielają one pożyczek. Najprostszą metodą jest wymaganie od nich, aby wyraźnie rozróżniały konta, w których obiecują dokonywać wypłat na żądanie/z szybkim dostępem oraz pozostałych, w których klient zgadza się, by jego fundusze były poddane ryzyku inwestycyjnemu.

Rachunki bieżące są wtedy przekształcane w walutę elektroniczną emitowaną przez państwo („suwerenne pieniądze”), zamiast obietnicy wypłaty środków przez bank. System płatności jest zaś funkcjonalnie oddzielony od części kredytowej interesów instytucji bankowej. Czynność pożyczania obejmowałaby wówczas transfer państwowej waluty elektronicznej od oszczędzających do pożyczających.

Banki – zamiast twórcami pieniędzy, stałyby się pośrednikami w ich przepływach. Podaż pieniędzy byłaby stabilna – niezależnie od tego, czy ilość pożyczek rosłaby czy malała. Banki, pozbawione możliwości kreacji pieniędzy poprzez udzielanie pożyczek, straciłyby sporą część władzy i wpływu na stan naszej gospodarki.

Zamiast w prywatnych bankach pieniądze powstawałyby w bankach centralnych (jak EBC czy Bank Anglii) i przekazane byłyby rządom (lub zostałyby podzielone pomiędzy rządami narodowymi w wypadku strefy euro), które mogłyby wówczas wydatkować je zgodnie z demokratycznie wyrażonym interesem publicznym.

Istnieją trzy sposoby, na które pieniądze docierałyby do gospodarki realnej: dodatkowe wydatki rządowe, ulgi podatkowe (np. obniżanie tych podatków, które mocniej obciążają mnie zamożnych) lub udzielanie dywidendy obywatelskiej każdemu obywatelowi danego kraju.

Podczas gdy pieniądze tworzone przez banki napędzają głównie bańki na rynku nieruchomości i rynkach finansowych, te tworzone przez rządy wprowadzane byłyby bezpośrednio do gospodarki realnej. Przyczyniłoby się to do zwiększenia zatrudnienia i przyniosłoby korzyści zwykłym ludziom, nie tylko tym najbogatszym. W 2012 r. ekonomiści MFW Michael Kumhof i Jaromir Benes opublikowali opracowanie, w którym modelowali skutki takich zmian – odkryli, że spowodowałoby to znaczny spadek poziomu zadłużenia prywatnego i wzrost zatrudnienia.

W stronę zmiany

Każda próba odebrania bankom zdolności tworzenia pieniędzy napotka gwałtowny opór z ich strony, co oznacza, że taka zmiana wymaga ruchu ją popierającego. Organizacja, którą stworzyłem w 2010 r., ma na celu zbudowanie właśnie takiego ruchu – wiemy jednak, że nie stanie się to w przeciągu jednej nocy.

Istnieje na szczęście coś, co rządy mogłyby zrobić, aby natychmiastowo odnieść się do tych problemów. Zamiast napędzać gospodarkę przez pozwolenie bankom na tworzenie pieniędzy i pogrążanie się gospodarstw domowych w długach lub przez napędzanie rynków finansowych luzowaniem polityki monetarnej, Europejski Bank Centralny mógłby po prostu wytworzyć nowe pieniądze i przekazać je rządom na wydatki publiczne.

Pieniądze te dotarłyby do gospodarki realnej znacznie bardziej efektywnie niż pieniądze tworzone przez luzowanie polityki monetarnej – a więc bez polegania na zwiększaniu zadłużenia przez gospodarstwa domowe. Uczyniłoby to gospodarkę bezpieczniejszą i pomogłoby zwykłym ludziom, a nie tylko rynkom finansowym.

Taka polityka, zaproponowana przez lorda Turnera, byłego przewodniczącego brytyjskiego Urzędu Nadzoru Finansowego, mogłaby zostać użyta w szeregu sytuacji. W Wielkiej Brytanii, gdzie ożywieniu gospodarki towarzyszy rosnące zadłużenie prywatne, takie dodatkowe wydatki skompensowałyby wzrost długu i zapobiegłoby zadłużeniu prywatnemu, które może doprowadzić do kolejnego kryzysu. W Europie, która jest zagrożona ześlizgnięciem się w deflację (potencjalną spiralę spadających cen i wydatków), dodatkowe wydatki mogłyby pomóc rozruszać gospodarkę.

Podczas gdy głównym skutkiem tworzenia pieniędzy przez banki jest wzrost cen nieruchomości i napędzanie spekulacji, pieniądze tworzone przez państwa mogą zostać wydane na cele o realnej wartości gospodarczej i społecznej. Niedawno opublikowana przez moich kolegów praca, „Suwerenne pieniądze: Torowanie drogi zrównoważonej gospodarce” nakreśliła dwa sposoby, na które kreacja jedynie10 mld funtów przyniosłaby ogromne korzyści społeczne i ekonomiczne.

Jeden z nich to wydawanie pieniędzy na przystępne cenowo domy, by poradzić sobie z ich niedoborem w Wielkiej Brytanii. Wydanie 10 mld funtów na ten cel prowadzi do wzrostu PKB o 25 mld funtów, jednocześnie obniżając koszty życia zwykłym ludziom.

Drugą możliwością jest zatrudnienie ludzi w celu termorenowacji domów i mieszkań. Budownictwo mieszkaniowe Wielkiej Brytanii jest jednym z najmniej efektywnych energetycznie w Europe – oznacza to, że mimo jednych z najniższych cen za kilowatogodzinę energii, ogromne jej ilości „przeciekają” przez ściany budynków. Inwestycje mające na celu poprawienie efektywności energetycznej mogłyby zmniejszyć zapotrzebowanie gospodarstw domowych na energię o 40%, jednocześnie zmniejszając emisję dwutlenku węgla.

Obecne próby uregulowania systemu finansowego to za mało – potrzebna jest fundamentalna reforma sposobu tworzenia pieniędzy. Istnieje ogromny potencjał w odzyskaniu władzy nad kreacją pieniądza na korzyść obywateli. Jesienią 2013 r. Partia Zielonych Anglii i Walii zagłosowała za poparciem rozwiązań, które to umożliwią.

Wyzwaniem jest teraz wywołanie szerszej debaty publicznej wokół fundamentalnych pytań: a) kto powinien być uprawniony do tworzenia pieniędzy i b) jak powinny one być spożytkowane?

Artykuł Positive Money: How to Fix the Creation of Money ukazał się w „Green European Journal”. Przeł. Tomasz Szustek.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.